Ten film nie jest do końca slasherem z prawdziwego zdarzenia, aczkolwiek da się go obejrzeć. Fabuła nie jest specjalnie ciekawa, ale za to nieco "wciągająca". Frank Zito to nie jest typowy szaleniec, jak Jason Voorhees czy Leatherface, jednak morderstwa popełniane przez niego są całkiem zróżnicowane. Bohaterowie poza jego postacią nie są specjalne interesujący i są strasznie jałowi. Poza postacią Anny D'Antoni, z którą poczułem jakąkolwiek psychiczną więź. Muzyka idealnie pasuje do historii przedstawionej w filmie, jednak sam film nie jest niczym nadzwyczajnym. Jednak mimo wszystko, godny polecenia.