Scenariusz to chyba pisalo AI. Krytycy wiadomej opcji rozplywaja sie na aktorstwem, a ja sie pytam: „Jakim aktorstwem?”. Czym to sie rozni od dziadostwa serialowego Netflixa? W Polsce juz nikt nie ma odwagi powiedziec prawdy?
Dlatego, iż za mało jest w nim ojcowskiego dramatu i tragedii po stracie córki. Rzekomo miało być o tym, a jest o tym za mało. Samo poszukiwanie "partnera" dla córki niezbyt ten dramat przedstawia.
Moim zdaniem jest bardzo dużo ojcowskiego dramatu. W każdej scenie ciszy jest mnóstwo ojcowskiego/ życiowego dramatu. To jest dobry film.
Dorociński go nie uratował, żałoba ojca pokazana topornie - w kontekście słabej reżyserii wychodzi po prostu miałko. Film od początku jest źle poskładany, kadry oderwane od siebie, poszatkowane, od jednej sceny ojca całkowicie "zakochanego" w córce (niemalże chorobliwie) , od razu przejście do wielkiej tragedii - niewiadomo właściwie jak i kiedy, nie buduje żadnego napięcia, połączenia, żadnej emocji - jest po prostu tak jakby widz wszedł nagle do innych drzwi z napisem: "dramat". Próby wypełnienia rytuału zaślubin po śmierci i poszukiwań "trupa" z wątkiem Bennego i poszczególnych ku temu wydarzeń są tak nieporadne, że aż zdziwiłam się, że Marcin w tym zagrał. Ale oczywiście każdy ma prawo do własnej opinii na podstawie swojej własnej wrażliwości i poczucia estetyki.
no cóż, po prostu każdy film jest dla kogoś innego. to, że akurat tobie się nie podobał, nie znaczy, że to film słaby - po prostu to film nie dla ciebie.
Mam prawo ocenić go jako słaby, tak samo jak Ty uznać za arcydzieło. Skoro tak trudno Ci przyjąć moją ocenę, może wątpisz w swoją...?
To w jaki sposób mamy oceniać i rozmawiać o filmach czy czymkolwiek innym? Jak mi się coś nie podoba, to o tym mówię, nie mogę powiedzieć "to nie jest dla mnie, więc się wstrzymam przed wyrażeniem swojego zdania". Przecież to oczywiste, że jak coś lubisz, to jest to dla Ciebie, bo wpisuje się w twój gust.
co innego jest rozmowa o filmie a nieco co innego ocenianie go, ale to chyba dla Ciebie za trudne. Mam kilka filmów, które uznawane są za wybitne, ale mi jakoś nie podeszły. Jesteśmy tylko widzami i każdy odbiór filmu jest naznaczony naszymi gustami, to zadaniem krytyków jest rozbieranie ich na czynniki pierwsze i w miarę obiektywne ocenianie ich w kategorii dzieła. Ale nawet Ci krytycy potrafią się różnić między sobą diametralnie. i za właśnie lubię kino. Że każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Narzucanie komuś swojej własnej opinii jako jedynie słusznej to przejaw... tu już sobie dopowiedz sam, o ile potrafisz.
Spoiler: ale jeśli ktoś ginie w wypadku samochodowym to czy nie dzieje się to własnie tak: nagle? I wracasz potem do domu a tam nadal pozostałości imprezy i tego życia, które jeszcze przed chwilą było, tliło się, istniało.....
Owszem, i dlatego to wymaga misternie budowanego obrazu "przed" /NA~GLe/ i "potem". A tu tego zabrakło.
No i kurka wodna ja chcę powiedzieć, że przed premierą to krytycy mega propsowali, że to takie kozackie dzieło i kapitalny film jest, a później jak wyszedł, to się okazało, że badziewie.