Film ma przepiękne moim zdaniem zdjęcia. Praktycznie każdy kadr wygląda jak najczulsza fotografia. To zdecydowanie największy plus filmu.
Bo w treści coś mi nie grało. Nie czułam emocji, które twórcy chcieli we mnie wywołać. Może to kwestia drewniane napisanych dialogów? Nawet Dorociński, który jest wspaniałym aktorem, nie brzmiał w nich przekonująco. Natomiast w scenach gdzie grał ciszą totalnie mu wierzyłam. Te jego portretowe fragmenty, są zdecydowanie moimi ulubionymi.
Dialogi jak w typowym polskim angielskojęzycznym filmie - napisane jak przez gimnazjalistę. Czuć prostotę przekazu w rodzaju "Ala ma kota"
Czy macie na myśli dialogi między Panami? Może również dlatego kulały, że dla żadnego z nich nie był to język ojczysty?