... i bardzo żałuję. Byłbym bardzo wdzięczny za powdpowiedź co w tym filmie jest śmiesznego? Gdzie są te śmieszne momenty? O co w ogóle chodzi w tym filmie?
Może ten film jest taki "fajny" bo jest mało śmieszny, mało treściwy? Czyżby film dla małolatów, którzy na szkolnych korytarzach chwalą się, że widziały taki film?
przepraszam! Pomyliłem "Rok pierwszy" z "Historią Świata", wybaczcie, będę ostrożniejszy.
A ja z kolei mam totalnie odwrotnie. "Świętego Graala" uwielbiam od zawsze. Rozkmina o tym jak rozpoznać czarownicę jest absolutnie mistrzowska :). Tak samo skecze z "Latającego Cyrku" (ale też nie wszystkie), za to "Żywot Briana" mnie zupełnie nie rusza (no może poza jedną sceną).
Niewiele, niestety, naliczyłam tu sensownych wypowiedzi. Ludzie - wypalcie skręta, weźcie 10 głębokich wdechów, nie wiem, co, ale coś zróbcie, co by zluzować nieco. To, co kogo śmieszy, nie zależy (jak ktoś już tu wspomniał) od ilorazu inteligencji. Mądre rzeczy na ogół przecież nie są śmieszne. Śmiech jest tak abstrakcyjną i nieprzewidzianą reakcją na różne sytuacje, że poczucie humoru każdej osoby jest dość indywidualne i zależy bardziej od przeżyć, niż sprawności intelektualnej. Nikt z tego powodu nie jest lepszy ni gorszy.
Zawsze mnie to dziwiło - i dziwi - że jest grupa filmów (skecze grupy Monty Pythona do niej należą), na które nie należy - broń Boże! - podnosić ręki! Biada temu, kto powie, iż mu się nie podobają, albowiem w piekle wiecznie będzie się poniewierał, włóczniami uszczypliwych uwag, odmawiających rozumu dźgany będzie i spalony na stosie jako Ten, Co Nie Zna Się Na Inteligentnym Kinie!
Do autora - sama obejrzałam film niedawno - czy żałuję, to nie wiem, nawet mi się podobał, ale nie zamierzam Cię do niego przekonywać. Po prostu to jest nie Twoja bajka i tyle. Nie dostrzegłeś w tym nic śmiesznego i podejżewam, że pokazywanie palcem, z czego się śmiać, raczej utwierdzi Cię w przekonaniu, że jest żałosny.
Odkopuję, wiem, ale chciałabym tylko tak nieśmiało wtrącić...Mądre rzeczy na ogół nie są śmieszne, ale jeśli chodzi o Pythonów, to wiedza jest pewnym wyznacznikiem. Na przykład, może śmieszyć to, że facet przebrał się za starą babcię i mówi śmiesznym głosem, ale można też się śmiać z ukrytych aluzji chociażby związanych z historią, które, jeśli masz wiedzę na ten temat, mogą bawić - taki humor w kilku płaszczyznach. Ale pomijając to, rozumiem ludzi, których zwyczajnie Monty Python nie bawi i to NIE MA NIC WSPÓLNEGO z ich IQ. Albo lubisz ten humor, albo nie, ja lubię pomidora - Ty wolisz ogórka, i nijak się to ma do naszego intelektu.
No nie wiem. Dla mnie ludzie którzy tego nie łapią są gorsi. Nie źli ale w pewien (uleczalny) sposób upośledzeni. To nie są aluzje dla ludzi z wiedzą, bo śmiałem się z tego będąc 10 letnim dzieckiem. Według mnie chodzi o sposób postrzegania świata. Gdyby świat składał się tylko z ludzi lubiących Monty Pythona, każdy na świecie miałby do wszystkiego dystans i nie byłoby wojen.
Śmieszne jest to czego nie zrozumiałeś. A jeśli uważasz, że zrozumiałeś, ale to nie jest śmieszne - to to jest ta śmieszna rzecz. Pozdrawiam zupełnie szczerze :).
Słusznie. Ale żeby odkryć, że coś nie jest głupie nie wystarczy patrzeć, trzeba też zrozumieć.
monty python dla małolatów ? ciekawe...... a T ydajesz 10/10 Kewin sam w...... i kto tu jest małolatem?
Użytkownik nade mną ma rację. To Kevin jest filmem dla małolatów! Przecież głównie dzieci go oglądają ;) To, że założyciel tematu niestety nie rozumie żartu w filmach Monty Pythona to nie oznacza, że film jest nieśmieszny i przeznaczony dla gimbusów.
Kevin to film, który lubią dzieciaki i niektórzy dorośli nie lubiący myśleć i słuchać oglądając telewizję. To humor na niskim poziomie, banalny pomysł, bardzo mała kreatywność. A to, że prosili aby puścili go na święta to nie oznacza, że jest lepszym filmem, bardziej wartościowym czy kultowym (jak to stwierdziłeś). Nie liczy się ilość ale jakość. Tak naprawdę Monty Pythona nie każdy doceni bo nie każdy na to zasługuje. Ty nie bo jesteś człowiekiem, który nie ogląda ciekawego kina. Nie wiesz także jakie filmy powinno określać się legendą. Kevin to kino, które oglądamy z nudów, po prostu, bez skupiania się na nim. Widzimy w nim jak dzieciak robi zasadzkę na złodziei. Ktoś się przewróci, komuś sie głowa podpali, jeden dostanie żelazkiem w twarz. Pośmiejemy się może trochę ale nic poza tym. Pomysł na film jest był taki oczywisty, że naprawdę nie ma czym się zachwycać. Co do Monty Pythona to można naprawdę tą grupę pochwalić. Filmy z ich udziałem są świetnymi komediami, które rozbawiają do łez. Oczywiście nie każdego bo jak wcześniej wspomniałam nie każdy na to zasługuje ;) To specyficzny humor ale bardzo ciekawy, intrygujący. Zapewne i tak się nigdy ze mną nie zgodzisz. No ale nie każdy dojrzał by rozumieć tak wspaniałe filmy ;))
Ja lubię ten film i się nie wstydzę. Założę się, że co święta rumienisz się przed tv jak leci ten film :)
Każdy się rumieni w święta i to nie z powodu filmów puszczanych co roku na Polsacie. Mam lepsze rzeczy do roboty ;)
No niestety nie każdy film uznany wśród ludu za dzieło musi być dziełem... wiele tych "wielkich" filmów sa zwykłymi szambami scenicznymi, które oprócz dużych nakładów finansowych i nazwiska reżysera są jednym wielkim basenem wypełnionym treścią na poziomie latarni ulicznej... świeci, ale cały czas w jednym kierunku...
Bo Kevin to komercyjny szajs dla mało inteligentnych mas.. Nie sugeruję, że ty jesteś głupi.. Ale wszystko na to wskazuje..