Zakopane, 1914. Czterech artystów budzi się po szalonej, narkotycznej imprezie nie dość, że zamieszani w rewolucyjną intrygę, to jeszcze z trupem na kanapie.
I dobre i kiepskie. Dobre wykonawczo, realizacyjnie, komercyjnie. Słabe bo pozbawione ambicji by zawalczyć o więcej. Bez intelektualnej brawury. Szkoda.
Boki zerwane z żałości czyli podobno polska odpowiedź na Ritchiego czy coś ale bądźmy poważni… Kwiat polskiego modernizmu w grobach się przewraca aż dudni