no wlasnie chcialem cos podobnego napisac. ogolnie film jest sredni, jest w nim pare cholernie denerwujacych rzeczy. co mnie najbardziej zirytowalo to:
- pani pilot za pomoca pistoletu maszynowego strzelajac jedna reka i machajac nia na wszystkie strony zdejmuje obsade karabinu maszynowego oddalonego o pareset metrow (ktos juz to poruszal na forum tego filmu, ale nie sadzilem ze to bedzie az tak glupie),
- zaraz po tym. pan i pani pilot biegna w kierunku granicy. za nimi leci helikopter uzbrojony we wszystko, co znalazla armia koreanska, obwieszony bronia jak choinka. genialna amerykanska machina wojenna, EDI, samolot-aniol zaglady, wunderwaffe, zamisat z gracja wystartowac, obrocic sie szybko i przywalic z dzialka, powoli z ruchliwoscia wieloryba kreci sie w kolko strzelajac i marnujac amunicje. po czym z dramatycznym i wzruszajacym "zegnaj" wpada w koreanskie latadlo. zalosne.
- ogolnie sama koncowka, przypominajaca mi zakonczenie "behind enemy lines" ( ktore moim skromnym zdaniem jest mistrzowskim przykladem totalnego spaprania filmu spieprzonym zakonczeniam).
jak juz napisal moj przedmowca, walki powietrzne sa niezle zrealizowane, efekty specjalne rowniez calkiem sympatyczne. nie spodziewalem sie arcydziela, ale zwyklego filmu nastawionego na rozrywke bez potrzeby specjalnego wysilania szarych komorek. i nie liczac zakonczenia, film da sie obejzec bez odruchow wymiotnych.