ale nie dla Stuhra - fabuła jest intrygująca, bo z jednej strony bardzo zwyczajna a z drugiej niezwykła droga życiowa budzi zastanowienie. Czy to pech, czy głupota - a może wyrachowanie? Jeżeli chodzi o porównywanie aktorów - nie robiłbym tego. Pokusiłbym się raczej o nakrecenie nowej wersji "Zezowatego..." i potem "Obywatela..." - obie ze Stuhrem. Ale oczywiscie teraz na mnie spadną gromy za atak na klasykę. No cóż - mi by to pasowało.To dobry i niezwykły film.