Spodziewałem się snuja o „odkrywaniu własnego ja”, dostałem uczciwy, nieprzekłamany film o byciu człowiekiem nie tylko dla innych, ale nade wszystko dla siebie.
Rzadko dopiero w finale film mówi, z czym do nas przyszedł. Warto go doczekać. Gdyby nie scena wycinania okienka w śniegu, to byłaby zgoła inna opowieść.