PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=491118}

Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Pirates of the Caribbean: On Stranger Tides
2011
7,4 308 tys. ocen
7,4 10 1 307743
5,1 47 krytyków
Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach
powrót do forum filmu Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

W związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia jako Pierwszy Oficer, bo Naszej Kapitan to nie przystoi, pragnę w imieniu Załogi Curiosity złożyć filmwebowi najserdeczniejsze życzenia.

Może o nas zapomnieliście, lecz my pamiętamy, że to dzięki filmwebowi się poznaliśmy. Nie dzięki jego użytkownikom, ale dzięki temu serwerowi, który zawdzięcza nam częste zadyszki. Nie będziemy skromni – to przez nas macie 1000 postów limitu, lecz my nie ubolewamy z tego powodu. Przeciwnie wręcz, wielu z nas czynnie bierze udział w życiu tego serwera, choć nie objawiamy tutaj naszej agresji, za to jak nas potraktowano dwa lata temu. Wygnanie przyjęliśmy z godnością. I tak trwamy dwa lata w wielkiej przyjaźni i każdy kamrat się ze mną zgodzi w tej kwestii.

Jednakże zbliżają się święta i chcielibyśmy być mili dla „prawie” wszystkich. Są oczywiście wyjątki, nikt temu nie przeczy.

Biorąc powyższe pod uwagę zostawiam temat otwartym......

Cpt_Pchelka

-BO to przykrywka!-zawołała Lolewina i wskazała w górę. Tymczasem na statku przygotowywano maszt i już po chwili ściągnięto starą, a nałożono nowa banderę...
Czaszkę i dwie skrzyżowane ludzkie kości, na czarnym tle.

Cpt_Pchelka

-No nie!!- zawołała Martucha- trafiliśmy na konkurencję. I co my z tym fantem zrobimy?
-Jak to co?- zdziwiła się Nesy- Pokażemy im jak traktujemy tych co wchodzą na nasze terytorium. Mam nadzieję ze broń jest wystarczająco ostra, kamraci!

Kacperrr

-A mosże byśmy tak ich ssapytali, mosże mają na sprzedasz rumu choć kropelke..-Nameless nagle znalazł się w środku zamieszania
-A ten tu skąd?- pisnęła któraś piratka, niewiadomo która, bo było zbyt głośno.
-Poczekajcie- zawołał Edward.
-Na co mamy czekać , panie blady?-zapytała Pchełka mierząc go od stóp do głów.
- Poczekajcie!- Kacperrr wybiegł ze swojej nieskazitelnej kryjówki, ale również dostrzegł coś niepokojącego.

Cpt_Pchelka

-Aj tam nie ma na co czekać!! Albo my ich albo oni nas!!- wykrzyknęłam Liriel wyciągając swoje ukochane "pukawki" jak je czule nazywała. A że piraci nie mają głowy do nazw, oczywiście słwowo "pukawka" w najmniejszym stopniu nie oddawało rozmiarów i siły rażenia broni.
-No całkiem mądrze gada jak na ...- nie dane było dokończyć Mordiemu, znowu zarobił w ucho - Już już - mruknął speszony wyciągajac zza pazuchy broń kalibrami mogącą konkurować z Alucardowym Casullem.

-Ty to udźwigniesz? - zdziwił się Jaszczur
-No ba! i nie tylko - uśmiechnął się z błyskiem w oku niedoszły topielec.

Na wrogim statku euforia stanowczo straciła na gwałtowności.
Niektórzy załoganci pobledli, inni zniknęli pod pokładem..

Liriel_

** kalibrem. KAMLIBREM mogącą konkurować z ALucardowym Casullem.
skrzat fleksyjny.

Liriel_

-Zobaczcie, panikują...- zauważyła Liriel
-Bo to nie piraci... Bandera miała nas zastraszyć, mówię wam, to zwykli przemytnicy!- krzyknął Posejdon.

Liriel_

-Bić, mordować, patroszyć-mruczał pod nosem Kacperrr pocierając ostrzami swojej broni jedno o drugie- szlachtować, rozczłonkowywać, dekapitować, nabijać, wycinać, przecinać...
-Uspokój się człowieku- powiedział zniesmaczony Posejdon- to tylko kolejna rozróba na naszym koncie.
Do Kacprrra jednak to nie docierało bo wciąż mrucząc pod nosem swoją litanię powoli zbliżał się do burty statku.
Przeciwnicy tym czasem zbliżyli się do statku.
-Do abordażu!!!!- zakrzyknęła Lolewina
Na ten sygnał wszyscy rzucili się do walki. Kule i ostrza siały spustoszenie wśród obcej załogi.
-Jak ja to kocham!!- wykrzyknął Kacperrr ociekając krwią- Jak ja to kocham...

Kacperrr

- Urrrraaaa!!! - rozdarli się wrodzy pseudo-piraci
- To jednak jacyś Ruscy są....- zauważyła Ness
- Bić, Mordować.. SZLACHTOWAĆROZCZŁONKOWYWAĆNABIJAĆWYCINAĆRŻNĄĆ - darł się Kacperr

Była to chyba największa rozróba w dziejach Curiosity.
No może za wyjątkiem wysadzenia tej ładowni z prochem,.. i jeszcze...
Ale ta była na morzu!!
-Dawać mi ich kapitana!!- wykrzyknęła z głębi trzewi Pchełka, głosem przepełnionym żądzą krwi... i nie tylko taką rządzą!

Edward trzymał się nieco na uboczu, jego oczy stawały się coraz większe, a twarz bledsza. Patrzył na Topielca i aż gwizdnął z podziwu.
- Coś on mi jakoś znajomo wygląda... - mruknął do siebie
Mordimer Alejandro Ferrante zanosił się upiornym śmiechem dziesiątkując przeciwników.

Liriel_

Piraci brodzili po kostki we krwi. Jednak nie wszyscy byli zadowoleni z rozpierduchy.
-Da sie ich zarżnąć jak owieczki... To nie są piraci, nie powinniśmy wycinać ich w pień- powiedziała dobitnie Katie
-A od kiedy, ty masz takie przemyślenia?- spytał Jacek
-Nie lubię zażynać, ot to wszystko- odpowiedziała piratka, po czym ze sprawnością uniknęła ataku i walnęła w napastnika pięścią- możemy ich tylko ogłuszać

Tymczasem Pchełka rozmawiała z kapitanem:
-Ty tu dowodzisz?
-Da.
-Jak się, nazywasz skąd płyniecie i jaki jest cel.
-Przestańcie zabijać moich ludji...
-Odpowiadać!
Kapitan milczał hardo

Katie_

Mordimer i Kacperr wpadli w szał zabijania. Ramie w ramię umazani od stóp do głów posoką, głównie cudzą, lecz też swoją powiększali przewagę Curiosity.

-Odpowiadać!! - wrzasnęła Pchełka, podkreślając słowa siarczystym policzkiem wymierzonym w kapitana
-Nu zdies to ty mienia mrawitsia- uśmiechnął się Kapitan
(no teraz to ty mi się podobasz ;p)
-Mordimerze Alejandro Ferrante!! - wydarła się Liriel w trakcie zgrabnego uniku - Chodźżesz tuuuu!!

-EEEEEEJ!!! TO NIE BYŁ NAJLEPSZY POMYSŁ!!- wrzeszczał Edward, który jako z boku miał lepszy widok na sytuację
- A czym ty mówisz? - zdziwiła się Ann
- Chociażby o tym!!
- oj bugger.... wyrwało się Katie

------------------------
i już na dziś ;p ode mnie.
Dobrej Nocy!! Nabrójcie troszkę!!

Liriel_

"który jako że STAŁ z boku"....
gubię słowa. i tam jeszcze myślnik w ostatniej linijce mi ukradło. przepraszam.
roztargnienie.

Liriel_

W kierunku Edwarda biegło dwóch uzbrojonych napastników. "Niech to szlag!" - zaklął, trzymając niepewnie szablę w dłoni. Nie miał pojęcia jak się nią posługiwać. Nagle usłyszał znajomy głos:
- Chwyć ją pożądznie!
Odwrócił głowę i zobaczył Ann.
- No już! - krzyczała piratka. - Nie wypuść jej z ręki.
- A tak! Jasne! - odpowiedział i zacisnął palce na rękojeści szabli, widząc zbliżających się coraz szybciej intruzów.
- Cieńszą stroną nacierasz, grubszą bronisz! - tłumaczyła dalej Ann, jednoczeście walcząc z jednym z Rusków.
- Chyba już łapię...
- To dobrze!
Edward w ostatniej chwili zdążł się obrócić i odeprzeć pierwszy, niezwykle silny atak. Niestety był on na tyle mocny, że w połączeniu z zaskoczeniem, pozbawił go broni.
- No i masz. - szepnęła Ann. - A mówiłam, żeby mocno ją trzymać...

Nesy

W tej chwili coś błysnęło i w karku przeciwnika Edwarda utknął jeden ze sztyletów Kacprrra. Sam właściciel silnym szarpnięciem uwał głowę jednemu ze swoich przeciwników i wrzasnął do uratowanego.
- Chłopie ty się lepiej weź gdzieś schowaj bo w końcu cię usieką.
W biegu wyrwał z karku wroga sztylet i rzucił się tam gdzie była największa rozróba z Topielcem u boku, w którym dostrzegł pokrewną duszę
( obaj mieli serce do rozrób).

Kacperrr

-Moooordii!! Cholero jedna niechby cię Kraken wymacał dogłębnie!!- krzyknęła Liriel i pobiegła za nimi, nie chcąc zostawić SWOJEGO Topielca samego.

Edward zdeczka nieogarnięty rozejrzał się w poszukiwaniu Ann. Ku swemu przerażeniu dostrzegł ją, uzbrojoną w dwie umazane krwią po rękojeści szable, otoczoną wianuszkiem wrogów. Wyrwał szablę z trupa i jednym potężnym wampirzym susem znalazł się u jej boku.
- O książę z bajki - uśmiechnęła się między unikiem a cięciem Ann - a koń gdzie?
- Ubili - odsapnął Edward, coraz lepiej radzący sobie z bronią. Chyba osmoza zadziałała, albo to przez wpływ Ann...

- Każ im przestać!! Źle skończą!! A tak to może zostawimy Wam statek... - twardo negocjowała z Kapitanem Pchełka

Liriel_

Kapitan jednak nie odpowiadał. Uśmiechał się za to złowieszczo.
Pchełka zaniepokoiła się takim stanem rzeczy.
- Wysyłasz swoich ludzi na pewną śmierć i jeszcze się przy tym śmiejesz?! Masz problemy, depresję, jesteś szaleńcem, psycholem, sadystą, a może masz coś z psychiką nie tak?! - wyliczała piratka, licząc na to, że jej prowokacja zmusi rywala do mówienia. Pomimo to, ona nadal milczał.
- No co jest z tobą?! Macie nadmiar ludzi tam u was? Trzeba się pozbyć kilku? No gadaj!
Po kolejnej chwili ciszy, Pchełka miała znów przystąpić do wygrażania i bluzgania, ale zauważyła coś, co uświadomiło jej uśmiech na twarzy rosyjskiego kapitana.
Do lewej i prawej burty Curiosity zmierzały dwa okręty Kompanii. Rosyjski statek handlowy miał tylko zapewnić dobrą przykrywkę, a powstała rzeź i zamieszanie - odwrócić uwagę piratów.
- No jasne... Co tam śmierć paru ludzi. Kompania szczodrze ci to wynagrdzi, racja? - mówiła już spokojnie.
Przeciwnik kiwnął głową z tryumfalnym uśmiechem.
- Zakładając, że będzie komu wypłacić nagrodę. - dokończyła, wbijając szablę w kapitana. Jednak było już za późno. Statki Kompanii były na tyle blisko, że ucieczka stała się niemożliwa. "Nie mamy szans." - pomyślała Pchełka ruszając powoli w stronę swoich kompanów.

Nesy

- No kotek dajemy!! Nie takie rzeczy już robiłeś hmmm? - Trąciła łokciem Jacka i skoczyła w stronę statku trzymając ucięty bres Katie. Pirat skoczył za nią.

- Uuu. Krucho to wygląda... - zasępiła się Ann.
- A może by ich tak... zatrzymać się dało jakoś...? - zastanowił się na głos Edward
- No pewnie!! To byś musiał być szybki jak...
- Wampir? - przerwał jej z uśmiechem - Co mogę zrobić?
- Rozwal im ster - rzucił w przelocie Jacek
- A które to? - wyszła na jaw nieznajomość elementarnych elementów składowych okrętu
- To koło z tyłu... i taka płetwa za burtą. Trzebaby rozerwać łańcuch ii...- Ness nie mogła dokończyć, bo nie miała do kogo mówić. Wampir pomknął jak strzała

ocenił(a) film na 7
Liriel_

-Ej to Twoje blade cudo jest całkiem przydatne! - krzyknęła do Ann uśmiechając się figlarnie. Na twarzy Ann również pojawił się uśmiech jednak był to uśmiech dumy.

AnaMaria

Piraci z podziwem patrzyli na Edwarda, który z zadziwiającą prędkością przedostał się na statek wroga. Po chwili okręt był już niezdolny do jakichkolwiek manewrów. To samo spotkało drugą jednostkę. Kompania była unieruchomiona. Natomiast zadowolony z siebie wampir wrócił na Curiosity niezwykle z siebie zadowolony.
- I jak? Dobry jestem, nie?
- Pozer... - burknął Jaszczur, odwracając się do Edwarda tyłem i odchodząc.
- Aaaa... Ałe cło tam tak błysska? - wybełkotał Nam, wskazując palcem w stronę jednego z okrętów i przerywając chwilę niezręcznej ciszy.
Pchełka wyciągnęła lunetę.
- Załogo. Mamy problem!
Wszyscy podbiegli bliżej burty.
- O cholera! Ładują działa! - krzyknęła Martucha.
- Trafią z takiej odległości? - zaniepokoił się Tom.
- Obawiam się, że tak... - odparła Ann.

Nesy

- Czyli czas na plan Wu - uśmiechnęła się Liriel, a załoga rzuciła się do stanowisk
- Plan W? - zdziwił się Mordimer Alejandro Ferrante
- Tak Plan Wu. Plan Wielkiej Ucieczki. Oj kochany, jak ty dużo jeszcze nie wiesz... - mruknęła i poszła brasować grotbombram reję. - Może byś pomógł?
- Ale to tak... nie po męsku!! - Oponował Niedzoszły
- Nie gadaj tylko pracuj!! Bo nie wiesz jak się Plan Wu kończy.
- Jak? - zaciekawił się - Tak jak..
- Poczekasz zobaczysz. To tak jak z zupą z tajnym składnikiem.... wystarczy, bo brasy zerwiesz!!

- No już kuternogi parszywe!! Topielce niedorobione!! Fa... Edward!! Pomógłbyś tam na rejach!! Lola ratuj!! - krzyczała Pchła

- ładujesz, potem upychasz i przykładasz zapalniczkę tutaj... - tłumaczył Kacprrowi obsługę nowego działa Jacek

Liriel_

-Mówcie co chcecie ale ja wolę broń białą- odpowiedział Jackowi Kacperrr- więcej krwi :P Pani kapitan jakby się szykował jakiś mały abordażyk to ja jestem pierwszy. Proszę o tym pamiętać!!!

ocenił(a) film na 6
Kacperrr

- Każ wstrzymać ogień, Pchła. - rzekł niespodziewanie Edward.
- Cooo?!?!?!?!
- Nie wystrzelą! Ktoś im przygwoździł wszystkie działa.

Nesy

Niechcący napisało mi się dwa razy "zadowolony z siebie",
tylko w innej kolejności. Jedno wykreślcie przy spisywaniu
opowiadania.

Nesy

Pchełka po raz kolejny sięgnęła po swoją lunetę.
- Faktycznie! Zrobiło się tam spore zamieszanie. Coś jest nie tak, mają problemy. - oznajmiła Pani Kapitan z uśmiechem.
- Więc co robimy? - zapytała Martucha gotowa do przejęcia steru.
- Jak to co? Plan Wu! - krzyknęła Liriel.
- Zezwalam. - odparła Pchełka wciąż zerkając przez lunetę na zdezorientowaną i poddenerwowaną załogę statku Kompanii.

lolewina

Podczas gdy Kompania WSCH-IND uporczywie starała się udrożnić swoje armaty, na Curiosity zapanował totalny ład i porządek. A to za sprawą planu WU. wszyscy wiedzieli co mają robić, gdy ogłoszono red alarm.

Martucha stanęła za kołem sterowym, tuż za jej lewym ramieniem pojawiła się AnaMaria, a za prawy stanęła Pchełka. Wszystkie trzy miały skupione miny i cały czas mówiły do siebie.

- Martucha na sterburtę! - powiedziała Pchełka. - Ominiemy ich szerokim łukiem.
- Nie! NA bakburtę! - AnaMaria plasnęła się w czoło. - Pcheł, litości! Tam są rafy!
- Co za niesubordynacja! - krzyknęła Pchełka. - Jam jest Kapitan! Na sterburtę, mówię!!!!

lolewina

Za Pchełką pojawiła się znienacka Lolewina.
- Pani Kapitan, jeśli wolno mi coś zasugerować...
- Niby co?! - odburknęła Pchełka.
Znaczyło to tyle, że można sugerować wszystko.
- Zawróćmy.
Wszystkie trzy popatrzyły na Pierwszą Oficer jak na wariatkę.
- Zawróćmy i przepłyńmy między nimi - dodała Lolewina.
- To pewna śmierć - powiedziała, jak zawsze rozsądna, AnaMaria.
- Niekoniecznie - Lolewina zaoponowała.
- Ona ma rację! - powiedziała MArtucha, jednocześnie skręcając sterem. - To się może udać! Mają zatkane armaty.
- Za to my mamy sprawne - dodała Lolewina, z chytrym uśmiechem.

lolewina

I na twarzy Pchełki pojawił się chytry uśmiech. Co nie przeszkodziło jej trzepnąć MArtuchę w ramię.
- Kto ci pozwolił choćby skręcić sterem??????
- Ja .. yy. no.. tego ... - jąkała się sternik.
- JA wydaję rozkazy! - palnęła Pcheła wypinając dumnie pierś. - I zezwalam na zawrócenie i skopanie im dupsk!
- Tak jest! - do MArtuchy nie trzeba było dwa razy mówić.
Zakręciła sterem najmocniej jak potrafiła.
- Zwrot przez bakburtę!!!! - krzyknęła Pchełka do załogi.

lolewina

- A jednak - uśmiechnęła się AnaMaria. - Posłuchałaś mnie, siostra.
- Zawsze cię słucham - odpowiedziała uprzejmie Pchełka. - Ale nie zawsze robię to co mówisz.
Obydwie roześmiały się serdecznie.
Tymczasem Curiosity skręciło ostro i pomknęło szybko w kierunku dwóch statków kompanii.

lolewina

- MAm deja vu - mruknęła MArtucha.
- Ja także - powiedziała Lolewina.
Obydwóm przypomniał się ten pamiętny dzień, kiedy Awangarda Morza, statek MArtuchy, poszedł na dno, zestrzelony przez dwa satki Kompanii Wsch-Ind.
- JAkie deja vu? -spytała AnaMAria.
- Żadne - odpowiedziała Martucha - Zacznij się modlić, żeby ich działa nie były jeszcze odetkane.

lolewina

Curiosity mknęło z wielką prędkością ku statkom Kompanii.
- Pieprzowa Kompania - mruczał Jacek, chodząc tam i z powrotem po pokładzie.
- Chyba pieprzoNa - odzekła mu Liriel.
- Nie! PieprzoWa!

- Zamknąć się, szczury! - huknęła Pchełka z górnego pokładu. - Ładować działa! Wszyscy! Ty Fa.. Edward, i Tom też!!!

lolewina

- Mamy dobry wiatr! - krzyknęła Martucha uradowana. - Idziemy jak burza!

- Ha ha ha ha ha! - wszyscy załoganci Curiosity usłyszeli tubalny śmiech swojej Kapitan. Było w nim coś złowieszczego. Śmiech ten przynosił strach wrogom.

Słyszeli go także żołdacy Kompanii i jeszcze usilniej starali się odkorkować swoje armaty.

Curiosity zbliżało się do statków Kompanii. Wszyscy w pełnym pogotowiu trzymali ogień nad lontami. Czekali na rozkaz Pchełki.

Curiosity wpłynęło między dwa statki Kompanii.

lolewina

-Ja chce kogoś ubić, wyflaczyć, zabic!!!- darł się Kacperrr

ocenił(a) film na 6
Kacperrr

- Co za degenerat... - pomyślała na głos Martucha plaskając dłonią w czoło.

Kacperr, gg mam twoje aktualne? Weź napisz teraz.

ocenił(a) film na 6
Martucha_Zla

Z każdym kolejnym węzłem napięcie rosło. Curiosity zamarła w oczekiwaniu, preciwnicy zamarli w osłupieniu.
- Czekaj... czekaj... i OGNIA! - wykrzyknęła Pchełka.
Niestety, jeden ze statków odblokował już jedną armatę i w odwecie wystrzelił w stronę Curiosity. Mała lufa, ale lufa. Jedna kula, a jednak udało jej się zrobić złośliwą szkodę. Rykoszetem oberwało koło sterowe.
- NIEEE! - wrzasnęła Martucha ze łzami w oczach.

Martucha_Zla

Martucha głaskała ze łzami w oczach koło sterowe pozbawione kilku pachołków.

A tym samym czasie Curiosity wypalało kule jedna za drugą, poważnie uszkadzając statki Kompanii.

Gdy już wypłynęli z pomiędzy statków, Pchełka poklepała zmartwioną Martuchę po ramieniu.
- Nie martw się, maleńka! Naprawimy!
- Chlip.. - Martucha zdołała tylko tyle z siebie wydusić.

Pchełka stanęła koło balustrady i krzyknęła do załogi:
- A teraz, czy dopłynę na tą jeb%$#&#%$ą Tortugę ??!!!!!!!

lolewina

- Z wielgaaachną radością byśmy popłynęli Pani Kapitan alee... - ośmielił się wtrącić Kacperr
- Ale co?! - warknęła zeźlona Pchełka
- Jeszcze jeden statek... i tyle krwi do utoczenia - zamruczał radośnie Kacperr robiąc przy tym miną przebijającą błagającego Kota w Butach.
- A tamten statek wyglądana szybki... - dodała Liriel patrząc krytycznie na ostatni,prawie nie ruszony statek - mogliby nam dorównać prędkością na morzu...
- Kusicie kusicie... - wahała się (tylko pozornie mając nadzieję że wynegocjuje jakiś rum od kamratów) Kapitan
- Od tego JA jestem!! - krzyknął urażony Mordi - Ale jest tam kogo mordować...

ocenił(a) film na 6
lolewina

- Najdalej jutro rano, pani Kapitan! - odpowiedziała Banan, która akurat w mapach orientowała się tak źle jak mało kto.
Pchełka jednak wzięła sobie tą obietnicę do serca i zakomenderowała:
- Jeśli jutro o świcie nie będziemy jeszcze u wybrzeży Tortugi, to jak rum kocham, będziecie SPRZĄTAĆ! WSZYSCY! Prać żagle! Szorować pokład! Trzepać dywany! Ścierać kurze! Płukać liny! Z majorem włącznie! I polerować mi buty, do czorta!

Po załodze przeleciał dreszcz paniki. Błyskawicznie postawili wszystkie żagle, skorygowali kurs i położyli się spać przed jutrzejszym śmierdzącym, mrocznie i szmatowato zapowiadajacym się dniem.

ocenił(a) film na 6
Martucha_Zla

O, Lir. A ja myślałam, że my strzelaliśmy z obu stron :P Płyńmy już dalej, bo się nie doczekamy Saszy, a Kaśka już w majtki sika z niecierpliwości.

Martucha_Zla

No bo kochana strzelaliśmy.
Ale byli ci niby-piraci samozwańcu, których Kapitanowi Pchełka dała w pysk aj emu się to spodobało (!!!) i potem pojawiły się DWA statki.
Razem 3. Słownie trzy ;p no i dwa zostały zmasakrowane... ale ten jeden...
Mi się jeszcze po głowie kołacze tamten Plan.... Aly skoro Kaśka w majtki sika... (tylko nie mówmy o tym głośno!!!) to trzeba w drogę. A oni się będą za nami snuć. hyhy

Chyba że coś pokićkałam.

Liriel_

Rano załogę Curiosity zbudził dziwny hałas. Odgłosy dochodziły z górnego pokładu. Wszystkim wydawało się, że to Nam, który pełnił nocną wartę, stąpa ciężko po skrzypiących deskach i zmierza w stronę swojej kajuty. Jednak ów dźwięk był dość głośny. Zbyt głośny jak na kroki jednej osoby.
Kacperrr, który z powodu braku wolnych miejsc zmuszony był spać w bocianim gnieździe jako pierwszy zerknął na pokład. Miał znakomity widok, ale... To co zobaczył przyprawiło go o szybsze bicie serca.
Ruscy przemytnicy z ocalałego statku. Było ich całe mnóstwo. Przynajmniej tak się Kacprowi początkowo wydawało. Prawda była jednak dużo gorsza. Bowiem wśród rosyjskich przemytników znajdowali się również żołnierze Kompanii, uratowani podczas ostrzału z armat.
- No ładnie... Musieli nas dogonić w nocy. - szepnął pirat. Nie miał pojęcia jak zaalarmować przyjaciół. Zaczął gorączkowo rozglądać się we wszystkie strony. Wówczas spostrzegł Namelessa, śpiącego smacznie w jednej z szalup. Wpadł na genialny pomysł. Ściągnął jednego buta i rzucił prosto na głowę pirata.
Momentalnie, w zasięgu kilkunastu kilometrów rozległ się przeraźliwy krzyk połączony z serią wyzwisk i przekleństw.
Curiosity zorientowało się, że coś jest nie tak, a słyszany wcześniej hałas nie pochodzi od ich kompana.
Wszyscy rzucili się po ubrania i broń.

Nesy

Ej, polskie znaki się zrypały.

To chyba od dzisiaj.

Nesy

To moze przepisz to bez nich:D Bedzie mozna skminic o co chodzi

lolewina

No chyba nie sikam;p Zresztą moje plany dupy dały... Mam nowe ale nie wyjdą...
Czy ktoś mi wytłumaczy co się w końcu dzieje?

ocenił(a) film na 6
Katie_

Właczyłam kompa tylko po to, żeby zobaczyć, że jesteśmy już na Tortudze i wkleić mojego gotowca. A tu psikus..
Nie mogę zrozumeć co napisała Nesy, dobrze ze Liriel zrozumiałam jak mi wytłumaczyła. I nie myślę już teraz zbyta jsano, więc nie dopiszę nic dalej, ale mam sugestie :D

Weźmy tych niedobitków Kompani i przemytników w niewolę. Jak ich sprzedamy na Tortudze to będziemy mieć dużo pieniądze. a za pieniądze się ma rum i uciechy!
Nie zabijajmy ich od razu, będziemy mieć deserek :D Nie dajmy żołnierzom Kompanii tej uciechy, żeby ginęli w walce z piratami, zginą potem jakoś haniebniej.

Trzymajcie się łotry, wrócę w ferie ;)

Martucha_Zla

Dobra, to ja poprawiam te literki.

Chyba, że są już polskie znaki...

Nesy

Rano załogę Curiosity zbudził dziwny hałas. Odgłosy dochodziły z górnego pokładu. Wszystkim wydawało się, że to Nam, który pełnił nocną wartę, stąpa ciężko po skrzypiących deskach i zmierza w stronę swojej kajuty. Jednak ów dźwięk był dość głośny. Zbyt głośny jak na kroki jednej osoby.
Kacperrr, który z powodu braku wolnych miejsc zmuszony był spać w bocianim gnieździe jako pierwszy zerknął na pokład. Miał znakomity widok, ale... To co zobaczył przyprawiło go o szybsze bicie serca.
Ruscy przemytnicy z ocalałego statku. Było ich całe mnóstwo. Przynajmniej tak się Kacprowi początkowo wydawało. Prawda była jednak dużo gorsza. Bowiem wśród rosyjskich przemytników znajdowali się również żołnierze Kompanii, uratowani podczas ostrzału z armat.
- No ładnie... Musieli nas dogonić w nocy. - szepnął pirat. Nie miał pojęcia jak zaalarmować przyjaciół. Zaczął gorączkowo rozglądać się we wszystkie strony. Wówczas spostrzegł Namelessa, śpiącego smacznie w jednej z szalup. Wpadł na genialny pomysł. Ściągnął jednego buta i rzucił prosto na głowę pirata.
Momentalnie, w zasięgu kilkunastu kilometrów rozległ się przeraźliwy krzyk połączony z serią wyzwisk i przekleństw.
Curiosity zorientowało się, że coś jest nie tak, a słyszany wcześniej hałas nie pochodzi od ich kompana.
Wszyscy rzucili się po ubrania i broń.

Nesy

Kacperrr dumny ze swojego pomysłu szybkiej pobudki szybko złapał linę i w mgnieniu oka znalazł się na pokładzie wbijając w międzyczasie nóż w głowę jednego z przemytników aż po rękojeść. Po chwili już wywijał w swoim tańcu śmierci rozdając ciosy na lewo i prawo.
Nagle powietrze przeszył huk i jakaś siła rzuciła go o maszt. Zanim zrozumiał co się dzieje leżał już na pokładzie a tłum napastników coraz bardziej się do niego zbliżał. Naprzeciw stał kapitan Kompani i trzymał w ręku wciąż dymiący pistolet sporego kalibru. Kacperrr usiłował wstać lecz brakowało mu sił a lewa ręka jakoś nie chciała go słuchać. Gdy na nią spojrzał zobaczył olbrzymią ranę na wysokości bicepsu.
-No to już po mnie- pomyślał pirat- jestem bezbronny i niezdolny do walki.
Nagle z wielkim hukiem otworzyły się drzwi prowadzące pod pokład i z wnętrza okrętu wysypała się reszta załogi CURIOSITY.

Kacperrr

- O nie.... tak to się nie będziemy bawić!! - krzyknął Mordi wyciągając broń

- To ten - mruknął kapitan Kompanii uśmiechając się samymi ustami. Jego oczy pozostały zimne i ciemne
Wtem od strony szalupy zajmowanej przez Nama rozległy się okrzyki bólu.
Pirat najwyraźniej zwymiotował na przemytników nieprzetrawionym, własnej roboty bimbrem, który składem bardziej przypomina kwas niż porządną pędzonkę

Mimo to wśród przemytników zawrzało. Każdy chciał się dostać i obezwładnić wskazaną ofiarę.
Jednak Niedzoszły Topielec pociągnął za sobą Liriel. Bardziej z przyczyn praktycznych niż, jak miała nadzieję, z przywiązania i sentymentu.
Razem przypominali toczące się Trony, tworzyli, niestety na krótko w zwartej masie wroga przesiekę wypełnioną odciętymi kończynami i poszatkowanymi wnętrznościami.
- Jeja... ten to ma narąbane we łbie.... - zdziwiła się Ness
- Poddajcie się póki macie szansę!! - krzyknęła do kapitana Pchełka.
- To samo miałem Wam zaproponować. Moglibyście przeżyć... - odparł chłodno

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Sugeracja baaardzo ciekawa Martucho ;p

Liriel_

-Dajcie mi rumu!!!- darł się Kacperrr- napiję się trochę to od razu będzie mi lepiej a tyle tu jeszcze krwi do utoczenia!!

ocenił(a) film na 7
Kacperrr

- Trzymaj i siedź cicho - rzuciła Ewel podając mu butelkę rumu.

- Niezbyt to madre z waszej strony - powiedziała pewna swego Pchełka a tuż za nią stała większość załogi i z szeroko uśmiechającym się Edwardem na czele.
- Mamy... przewagę - powiedział spokojnie chłopak nadal szeroko się uśmiechając. Kilka dziewczyn zachichotało zbijając swego rozmówcę z tropu.

ocenił(a) film na 7
AnaMaria

- Ej! Nie prowokuj ich! - skarciła go cicho Ann kiedy Pchełka nadal przeciągała rozmowę z przeciwnikiem.
- Dlaczego?
- Bo Tobie to oni mogą ewentualnie odpyskować, a nas pozabijać! Nie bądź egoistą. Nie zapominaj, że w pojedynkę to nawet Ty nie masz szans!
Edward speszył się troche, bo nie wziął tego pod uwagę. Przeciwnicy dostrzegli jego chwilowy brak pewnosci siebie.