Trochę pastisz kina Woody'ego Allena, trochę gorsza "Tar". Scenariusz jest pogmatwany, tbh nie rozumiem za bardzo motywacji postaci, ale ogląda się świetnie - Guadagnino nawet zwykłą scenę rozmowy potrafi tak zainscenizować, że już nigdy więcej nie chcesz oglądać zwykłego planu kontrplanu.
W „Po polowaniu” brak zabawy formą i konwencją, które pamiętamy z „Challengers”, zdeterminowanej negacji kanonów „Do ostatniej kości” czy niemal erotycznej charyzmy „Tamtych dni...”. To film o wiele bardziej poukładany, tradycyjny narracyjnie, metodyczny. Budowany zarówno poziomo (siatka relacji), jak i warstwowo (odkrywanie kolejnych zależności i faktów). Może dlatego, że Guadagnino jest w czołówce moich ulubionych reżyserów i z apetytem czekam na jego nieposkromioną inwencję, z kina wyszłam z pewnym niedosytem, tak, jakby „po prostu dobry film” to było jak na tego reżysera za mało. „Po polowaniu” jest jak uszyta z drogiego materiału, świetnie skrojona, klasyczna sukienka. Większość zachwyci. Niektórym zabraknie w niej ekstrawaganckiego dodatku.