Jest to jeden z niewielu filmów które sprawiają, że człowiek na chwilę traci kontakt z rzeczywistością. Gdy go oglądałem miałem łzy w oczach, co nieczesto mi się zdarza. Włosy stanęły mi na głowie gdy polska Weronika wykonała ostatnią w swym życiu arię. I ta scena pogrzebu. Nie widziałem i wątpię żebym kiedykolwiek zobaczył piękniejszy i bardziej wzruszający film.
zgadza się
Mam takie same odczucia.Widziałem ten film dwa razy jakiś czas temu,ale wtedy chyba jeszcze nie potrafiłem go za bardzo zrozumieć.Dopiero,kiedy zobaczyłem go znowu naprawdę doceniłem jego piękno.Podobnie jak Ty w wielu momentach miałem łzy w oczach.Nie mogłem się opanować. Irene Jacob gra tak sugestywnie i prawdziwie,że nie sposób oderwać wzroku.W każdym jej geście,spojrzeniu jest coś niezwykłego.Muzyka Preisnera,której kiedyś nie lubiłem ze względu na jej smutny charakter pochłonęła mnie bez reszty.Krzysztof Kieślowski stworzył wybitne dzieło,za które jestem mu bardzo wdzięczny.Ostatnio zainteresowałem się jego twórczoscią,bo chyba dopiero teraz dorosłem do jego dzieł.Chcę tylko jeszcze dodać(o czym już napisałem w jednym z komentarzy),że mnie samu zdarzyło się (i co paradoksalne)też w Krakowie minąć się z kimś na ulicy ,kto bardzo przypoinał mnie...