Pare tygodni temu z kumplami po pijaku postanowiliśmy sie sprawdzić, i zaczęliśmy się lać. Oczywiście w miare granic, bez nienawiści, ktoś chciał przerwać to przerywaliśmy. Kolejnego dnia byłem poobijany ale jakoś dziwnie pewniejszy siebie, po prostu w skrócie czułem się dużo lepiej, że mogę wszystko. Teraz gdy obejrzałem w końcu ten film zdałem sobie sprawę że czasem trzeba dać ponieść się emocjom. Może i moja historia nie jest identyczna, niemniej dla mnie dość podobna; o tym jak zdać sobie sprawę z własnej siły (umysłu).
brak kontroli nad emocjonalnymi impulsami = siła (umysłu)
Tak z ciekawości, jak polączyłeś te kropki?
Niee nie mówię o braku kontroli. Są zasady które każdy uczestnik zaakceptował i ich trzeba się trzymać. A sama walka, czyli po prostu czyny których się na co dzień nie robi jakby trochę wyzwala człowieka z tej szarości życia według ogólnie przyjętych zasad. Nie mówię że skutek zawsze jest pozytywny, ale jak widać w niektórych postaciach we filmie taki zastrzyk wolności bardzo pomógł w odnalezieniu tego czego się naprawdę chce lub kim się jest. Tak to widzę.