Panie Fincher niech pan już nie robi takich filmów ! "Podziemny krąg" jak i "Przypadek....." kompletnie nie przypadły mi do gustu.. Film nie jest może najgorszy ale ma to coś czym ociera się o szmirę. Jedno jest pewne Pitt , Norton , Carter rewelacyjnie zagrali swje role i dla nich właśnie warto poświęcić czas.
Najbardzie wkurzając jest autentyczność wyimaginowanego Tylera i to że Norton wpada na to że jest on jego drugim JA w ostaniej chwili tuż przed akcją. I tu mamy ciekawostkę jeżeli nasz bohater jest chory psychicznie to jakim cudem dochodzi do takich wniosków. Tyler w jego chorej głowie nigdy by mu na takie myślenie nie pozwolił. Proste, głowa Nortona i Tylera to ta sama głowa.
A propos głowy. Norton strzela sobie w usta i tak zabija Tylora. A dlaczego tylko jego dlaczego nie siebie , to już jest tajemnicą reżysra. ( może Tyler ukrywał się w jego lewym migdale )
Bujdy na resorach ! Pójdę jeszcze dalej jeżeli Nortonowi tak realnie ukazywał się Tyler i nie odróżniał go od rzeczywistości to może cały ten KRĄG , CHAOS i MARLA SINGER , są dziełem jego chorego umysłu i tak naprawdę nie istnieją. Nie wspominając już o wysadzanych budynkach. Tak impretując zdarzenia można sobie wyobrazić że główny bohater otrząs sie z otumanienia w szpitalu psychiatrycznym a walące się wieżowce to domki z kart które sam sobie przewraca.
Tak jest moja osobista refleksja i wiem że dla większości widzów jest to film kultowy. Niestety nie dla mnie :)
1. Niech juz nie robi juz takich filmów bo TOBIE nie przypadły do gustu? Srsly?
2. " I tu mamy ciekawostkę jeżeli nasz bohater jest chory psychicznie to jakim cudem dochodzi do takich wniosków. (...)" i w sumie dalej - schizofrenia. Coś ci to mówi? Jeśli nie, polecam jakiekolwiek prześledzenie tematu.
3. To moja osobista refleksja na temat twojej wypowiedzi.
Z kolei twoja opinia ocieka argumentami. "film ma to coś co ociera się o szmire". Później rozwodzisz się nad głową Nortona tak jakbyś miał o coś pretensje, a przecież Fight Club należy do gatunku "mindf*ck". Jak widać po twoim poście, udany mindf*ck :)
Film jest arcydziełem i oby Fincher więcej takich kręcił. Ma przesłanie, genialną ścieżkę dźwiękową, genialne dialogi, genialną grę aktorską, genialne ujęcia dzięki Fincherowi, klimat i unikalną fabułe. Tobie nie podszedł bo takie coś zalatuje u Ciebie na szmire? Na tym polega twoja opinia? To ja mam do ciebie prośbe, skończ spamować, ponieważ z cytatem "This is your life, and it's ending one minute at a time" trace niepotrzebnie minuty na czytanie steku bzdur.
Dlaczego wpada w ostatniej chwili ? Bo Tyler chce żeby na to w końcu wpadł. W dodatku dlaczego by Tyler nie chciał tego powiedzieć skoro i tak chciał zabić tego narratora. Miał trochę zabawy przed wysadzeniem budynku.
Dlaczego narrator strzelając sobie w głowę nie umiera ? Trzeba zauważyć, że broń w jego ręce pojawia się znikąd. Nie jest to więc prawdziwa broń, a wyimaginowana broń którą zabija swojego wyimaginowanego kumpla tudzież swoje drugie ja.
Właśnie to jest piękne w tym filmie. Cały film, wszystkie czyny bohatera, wszystko może być tylko jego wyobraźnią i własną drogą do stania się innym człowiekiem.
"Tak impretując zdarzenia można sobie wyobrazić że główny bohater otrząs sie z otumanienia w szpitalu psychiatrycznym".
A czy przypadkiem tak nie jest w książce, na podstawie której powstał film? (nie czytałem, ale słyszałem że takie właśnie jest zakończenie książki - że bohater budzi sie w psychiatryku...)