Już sama nie wiem, co o tym myśleć. Pierwszy raz widziałam zaraz po premierze i po obejrzeniu stwierdziłam, że chyba tu czegoś nie zrozumiałam. Tydzień temu obejrzałam drugi raz i znowu jakiegoś głównego wniosku nie potrafiłam wyciągnąć. To miał być zwykły melodramat, czy było tam przesłanie, którego nie zrozumiałam?
ja też mam takie dziwne uczucie niedosytu po obejrzeniu filmu, jakbym chyba nie do końca wszystko pojęła. nie jestem sama jak widzę :P moim zdanie tym głównym przesłaniem filmu (ale jest też wiele pobocznych) jest kwestia wiary - wiary, która tak naprawdę zniszczyła tych ludzi, np. julię czy sebastiana.
Oglądam ten film dwa lata po was i mam dokładnie takie same odczucia. Przed chwilą skończyłam i zasadniczo w ogóle nie rozumiem głównego bohatera. Widać, film ma jakieś braki skoro pozostawia w nas taki niedosyt.
hmmm .... nic trudnego do rozszyfrowania w tym wartościowym filmie nie widzę..... hmmm
Jeśli wszystko rozszyfrowałaś to wspomóż tych, którzy być może przeoczyli coś istotnego i podziel się wrażeniami :)
Ja również nie widzę czegoś trudnego do interpretacji w tym filmie.
Co nie jest dla Was jasne? Bo nie ma się do czego odnosić :)
Może nawiążę do jednej z wypowiedzi, w której pojawia się jakiś konkret. Wedlug mnie nazywanie tego filmu melodramatem spłyca bardzo jego wymowę. I obawiam się, że zawęża grono odbiorców.