Uwielbiam takie romantyczne historie osadzone w Anglii, właściwie nie ważne w jakim okresie - zawsze spotykamy te typowe angielskie maniery, elegancję itp.
Tutaj bardzo spodobała mi się sama fabuła - Charles i jego uczucia pomiędzy dwójką rodzeństwa - Sebastianem i Julią. Także to wplecenie kontrastu pomiędzy religią i ateizmem. Zachęciło mnie to na pewno do przeczytania książki, może w najbliższym czasie po nią sięgnę.
Zachwycałam się też oczywiście przepięknymi widokami Anglii i również Wenecją. Dwór w Brideshead był perfekcyjny...
Może zabrakło lepsze gry aktorskiej, w pewnych momentach aż prosiło się, by lepiej wyrażali te wszelkie namiętności, gniew, miłość.Trochę to spłycono jak dla mnie.