"Powrót" to wyśmienity film o dzieciach i ich ojcu. Jest on twardy i surowy, ale jednocześnie nie można mu zarzucić, że jest zbyt twardy i zbyt surowy. Wychowuje swoich synów dając im ograniczoną swobodę, ale nie można go posądzić o żadne terroryzowanie, w 90% jego metody wychowawcze normalnie miałyby szansę odnieść spory sukces w kształtowaniu człowieka. Kształtowaniu prawidłowym oczywiście. Ale warunki, jak można się domyślać, nie są normalne - po 12-tu latach nieobecności nie może oczekiwać, iż jego dzieci przyjmą go z otwartymi ramionami. Ojciec ma tu pozycje autorytarną, sam taką pozycje sobie wyrabia i ją utrzymuje, a przynajmniej stara się ją utrzymać (choć może to robić bez premedytacji, jeśli taki po prostu ma charatker). Można więc powiedzieć, że jest on w pewnym sensie mentorem i autorytetem, niestety jest nim, lecz bez porozumienia czy jakiejś nici emocjonalnej pomiędzy stronami zainteresowanymi, gdy takowe następuje, szybko zostaje zerwane. Warto jeszcze wspomnieć o zakończeniu filmu - mimo, że nie do końca zaskakujące, to robiące pozytywne wrażenie, no i ta skrzynka...
Rzuca się w oczy podczas oglądania "Powrotu" kolor. Cały film jest zrealizowany w posępnych barwach, przytłumionych, nieco rozlanych, jest sporo czerni, czasem postaci są tylko cieniem na mrocznym planie, jedno z lepszych (wg mnie) ujęć przedstawia Ivana (młodszy syn) łowiącego ryby: na dole czerń, z której wynurza się również czarna sylwetka, a wokół niej wyprany z barw błękit wody. Również w tym stylu prezentuje się muzyka, jest jej bardzo mało, ale jej melancholia i prostota także wpływa na powiększenie emocji jakie widz odczuwa w trakcie seansu. W końcu aktorzy - bez zarzutu, robią wrażenie szczególnie kreacje dzieci.
Podsumowując. Doskonale zrealizowany film, opowieść o braku autorytetu, braku zrozumienia, braku porozumienia. Dobre kino na wysokim poziomie. Polecam.