Nie uważam, by ten film był aż tak bardzo beznadziejny. Śmieszne dialogi, udane role Granta i Barrymore, no i zabawne przyśpiewkowe hity (pojechali kiczem na całego, ale o to właśnie chodziło;))- po prostu udana KOMEDIA (więc NIE należy oczekiwać wysmakowanego i górnolotnego arcydzieła...) - przynajmniej ciekawy pomysł na fabułę, a nie kolejny odgrzewany schemacik. Oczywiście czuje się pewne niedociągnięcia; jak dla mnie największym "grzechem" był kiepski montaż - w jednym momencie kilka różnych póz z kilku kamer - myślałam, że to już się nie zdarza w amerykańskim światku filmowym, a przynajmniej nie w tak rażącym natężeniu?! Komedią romantyczną też ciężko to nazwać... Niemniej - chociaż nie jestem specjalną fanką tego gatunku - uważam ten film za wart obejrzenia, w sam raz na odprężenie i odstresowanie się. Więc polecam :)