Nie ta dynamika przekazu, nie ta siła rażenia, nie te kreacje aktorskie (choć Angelina Jolie zaskakująco dobra; stworzyła bardzo spójną, dopracowaną w szczegółach postać). Sam film niestety nuży. Niby coś tam próbuje uświadomić (krucha granica pomiędzy normą a patologią, brak społecznej akceptacji dla choćby minimalnie nonkonformistycznych zachowań), ale jakoś bez emocji. "Borderline personality" to ciekawe zaburzenie osobowości, ale też niezbyt przekonująco ukazane. Symbolika mocno naciągana (te zabawne kurczaki!)
Ja to nazywam: lightową wersją 'Lotu nad kukułczym gniazdem', oczywiście, że mu nie dorównuje, ale mimo to nieźle się ogląda.
Film "Girl, Interrupted" nie powstał po to, by być "gorszą wersją" jakiegokolwiek filmu.
Nie wiem, czemu kierujesz się taką argumentacją swojego zdania.
To tak, jakby porównymać wszystkie fimy kryminalne do "jedynego właściwego" obrazu. Czy później lepszy film nie może powstać?
A nuży tylko Ciebie, więc powinnaś napisać "według mnie".
PS.Naprawdę uważasz,że kurczaki były zabawne?
Oczywiście, że filmy nie powstają po to, by stać się gorszymi wersjami innych! Niemniej tak właśnie ten film odbieram. Dodawanie za każdym razem przy swojej wypowiedzi "według mnie" jest zbędne; to przecież oczywiste, że recenzent zawsze wyraża własną opinię. Nie, film nie nuży tylko mnie, zapewniam; zerknij choćby na recenzję Bożeny Janickiej z "Filmu".
Kurczaki w zamierzeniu miały pewnie ukazywać dramat tej dziewczyny i być symbolem specyficznych zaburzeń oraz relacji ojciec-córka. Dla mnie było to tylko strywializowanie problemu, a do Freuda żywię chroniczną niechęć, więc... :)