PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=882}

Przerwana lekcja muzyki

Girl, Interrupted
1999
7,9 254 tys. ocen
7,9 10 1 253875
7,1 39 krytyków
Przerwana lekcja muzyki
powrót do forum filmu Przerwana lekcja muzyki

Za mistrza w tym temacie uznawałem "Lot nad kukułczym gniazdem". Tym razem młodsza produkcja okazała się lepsza. Genialne role Ryder i Jolie. Genialny scenariusz, film po prostu niesamowity. Dawno nie dawałem 10-tki...dziś daje :)

użytkownik usunięty
slash83

No chyba żartujesz!!!
Ten film to "kiszka" dla nastolatek z amerykańskim, nachalnym morałem.
Do Lotu Nad Kukułczym Gniazdem to mu baaaaaardzo daleko.
Nic w nim nowego. Obrazki jak z "Lotu...", postacie jak z "Lotu..." z
ich problemami również znanymi z "Lotu..." A to wszystko okraszone
morałem mówiącym, że trzeba sie ułożyć pod normy społeczne, "dojrzeć" i
wtedy można zacząć żyć jak wszyscy "normalni" ludzie. Z mową końcowa,
która wywołuje odruch wymiotny.
Film jest również wtórny wobec "Lotu..." w pokazywaniu podejscia do
"chorób psychicznych" i ich leczenia w latach 60-tych.
Ale po co robic o tym kolejny film skoro dzis juz wiadomo że duża
wrażliwość, smutek, złość, mysli o śmierci nie są juz chorobami
psychicznymi...

Jak dla mnie max 5/10. Punkty wyłącznie za gre aktorską. Przede
wszystkim Angeliny, ale nie tylko, Winona też jest dobra.

pozdrawiam

ocenił(a) film na 5

No, slash83 chyba się szaleju najadł i teraz herezje wygłasza. Ten film ma się do "Lotu..." jak "13 posterunek" do Monty Pythona.

ocenił(a) film na 10
selene_

Mysle ze moze to kwestia pokolenia, "Lot..." jest już dośc leciwym filmem i pragne zauwazyć, że jak kiedyś "Koszmar z ulicy wiązów" był super horrorem (W filmwebie chyba w TOP100) to dziś może co najwyżej przyprawić widza w śmiech i dobrą zabawę. Dla mnie "Lot..." był znakomitym filmem a nie był arcydziełem bo oglądałem go teraz a nie kilka(nascie) lat temu. Duzo bardziej przemówiła do mnie "Przerwana lekcja muzyki". Podobna sytuacja jest z "Lsnieniem" - to też był kiedyś swietny horror psychologiczny. Dziś ? Został co najwyżej psychologiczny...

użytkownik usunięty
slash83

Hej.
Pozwole sobie dalej polemizować :) Lot... nie opierał sie tak jak
horrory na efektach i nie da sie jego klasy mierzyć ilością zużytej
sztucznej krwi i ilości sztucznej przemocy podczas kręcenia. Filmy
"efekciarskie" zawsze bedą sie mocno starzały, patrz gatunek SF. Ale są
filmy które w ogóle sie nie starzeją. Lśnienie jest świetnym filmem z
powodu znakomitego budowania napięcia, a nie ilości latających obcietych
kończyn ;) Nie chce żebyś odebrał/a moje zdanie jako podważanie twojego
zdania co do odbioru filmu, kwestionuje tylko prównywanie go do Lotu...
;))
pozdrowionka

ocenił(a) film na 10

W sumie nie chodziło mi tutaj o porównywanie tego filmu tak jak można porównać horrory. Chodziło mi raczej o bieg czasu i o to, że młodsze pokolenie patrzy inaczej na starsze filmy i wybiera młodsze, podobne produkcje. Może trafniejszym porównaniem byłby przykład muzyki. Po co powstają covery ? Otóż po to by znakomite kawałki w pewnym sensie nadążały z biegiem czasu. Jakos nie lubie coverów, ale jeśli ktoś się na nich wychował nie wiedząc nawet, że kilkanaście lat wcześniej wykonywał to ktoś inny to ta osoba i tak uzna ten zapamiętany utwór najlepiej, a ten oryginalny nie przypadnie do gustu.

Ja oczywiście nie moge sie do tego porównać, bo "Lot..." oglądałem wcześniej i uznałem go za genialny, ale jak pisze - współczesniejsza opowieść "Przerwanej..." bardziej mi do gustu przypadła bo być może jest jakoś bliższa moim czasom, wyobrażeniom na ten temat.