Ktoś w końcu musi to napisać. Mam pytanie... do jasnej cholery w którym momencie ten film jest głęboki lub trudny. To po prostu jest trywialna fabuła z jako takim klimatem. Żadnych niedopowiedzeń, autor wyjaśnia nam każdy detal- a wszystko toczy się tak przeraźliwie wolno- mydło. Początek niemal genialny, ale potem zaczyna się wenezuelska telenowela. A jak usłyszałem katharsis (szczególnie to drugie)to myślałem, że zwymiotuję. Nie zdradzę końcówki, ale wszystkim mającym ochotę obejrzeć to "cudo" powiem, że owo oczyszczenie to najbardziej kiczowate i klasyczne wyznanie, znane z niemal każdej południowoamerkańskiej telenoweli... chyba już wiecie. Almodovar zawsze lubił bawić się kiczem, ale tutaj wziął na bary zbyt wiele... i poległ. Polecam pierwszą i ostatnią scenę resztę można sobie odpuścić- tzn jakieś 110 minut. Rewelacyjny mógłby być ten filmik "Dziewczyny i walizki", ale niestety to tylko część "przerwanych objęć".
Jedynym jasnym punktem tego filmu jest tragiczna postać Judit Garcia- świetnie zagrana przez Blancę Portillo. Tu jest odrobina magii i ewentualna szansa na jakąś nagrodę.
Przychylam się do zdania kolegi, z tą różnicą, iż wybierając sie na "przerwane objęcia" wiedziałam czego mogę sie spodziewać. Kino Almodovara znam bardzo dobrze, tym razem ani mnie nie zawiódł, ani mile nie zaskoczył. Ot, przeciętny film dziadka Pedra.
Dodaje tylko, że "dziewczyny i walizki" to nie do końca jedynei częśc przerwanych objęc, lecz żywa scena z "Kobiety na skraju wyczerpania nerwowego". Almodovar kolejny raz umieścił cząstkę swojego poprzedniego filmu w nowym filmie. Jeżeli chcesz, to obejrzyj ;)
Jest to pierwszy film Almodovara jaki obejrzałem dlatego nie będę krytykował samego reżysera... Co do samego filmu jestem podobnego zdania, ot historia romansu dwojga ludzi. Nic zaskakującego i nowego. Po prostu film jak film, ale w miarę przyjemnie się go oglądało.
Ja niestety sie troche zawiodlam, ogladalam juz wczesniej filmy Almodovara i jednak spodziewalam sie po tym filmie czegos lepszego. Fabula niezbyt trudna do ogarniecia, niektore sceny zbyt dlugie, moze nawet niepotrzebne. Pod koniec sie wynudzilam.
Fakt, film słaby. Przyznam szczerze, że nie należę do fanów Almodovara, ale takie np. "Porozmawiaj z nią" uważam za działo sztuki. Niestety objęcia to film o niczym, o wrażliwości która do mnie nie trafia. No cóż, zasnąłem na jakieś pięć minut podczas seansu.
komercyjna wersja kina Almodovara... film mnie rozczarowal niestety...polecam stare dobre filmy tego rezysera....
Po "Volverze" spodziewałam się dobrego filmu, ale mocno się zawiodłam. Wszystko bez ładu i bez składu, bohaterowie jacyś mdli, a Cruz wyglądała strasznie staro. A zakończenie- ujh. A ten tytuł to że się niby z ich ostatniej wspólnej chwili w aucie, dobrze zrozumiałam?
Ja również się zgadzam. Po takim reżyserze już się czegoś oczekuje od filmu. A tu klops! Takie kluchy zaserwować swojej publiczności! Historia niezbyt skomplikowana i niezbyt żwawo przedstawiona. Już myślałam, że nie wysiedzę do końca. Taka niekończąca się opowieść. Film mnie nużył. Gdybym film oglądała w domu to pewnie wyłączyłabym po prostu telewizor, a z sali kinowej żal wychodzić jak zapłaciło się za bilet...