Taka myśl nasunęła mi się zaraz po wyjściu z kina. Zdecydowanie zabrakło mi w tym filmie bliżej nieokreślonej "magii", którą odczuwałam choćby przy "Volver" czy "Porozmawiaj z nią". Świetna gra aktorska, szczególnie przypadła mi do gustu para Cruz - Homar, czuć między nimi prawdziwą "chemię". Jednak sam film zdecydowanie mnie nie powalił, momentami wręcz nużył. Widać, że Almodovar wybrał nową ścieżkę, szuka czegoś nowego. Moim zdaniem niepotrzebnie.
Kurcze, a ja właśnie poczułam coś zupełnie innego dzisiaj :) wyszłam i myślę sobie, że to taka kwintesencja Almodovara. W zasadzie banalna historia, ale (jak dla mnie) świetnie opowiedziana i pokazana - film o filmie w filmie :). Nie wiem, może za kilka dni, jak przetrawię film to będę mieć inne odczucia, ale narazie jestem zauroczona.
Zgadzam się z Tobą całkowicie, ja poczułam to, czym nie porwał mnie Volver, wzruszenie, zapatrzenie na tą piękną miłosną historię, zachwyciła mnie magia Almodovara, której nie widziałam od Wszystkiego o mojej matce. Uważam, że jest w szczytowej formie i idzie najlepszą drogą jaką potrafi, pisząc wzruszające historie o ludzkich dramatach.
Czyli macie zupełnie inne odczucia ode mnie:) Ale to chyba dobrze, że film budzi skrajne emocje;)) Szczerze mówiąc, muszę za jakiś czas obejrzeć ten film ponownie, być może wtedy znajdę w nim "mojego" Almodovara:)
A co myślicie o umieszczeniu w tym filmie "Kobiet na skraju załamania nerwowego"? Jak dla mnie mistrzowskie!
Dla mnie bomba! Choć muszę przyznać, że nie od razu chwyciłam. Z założenia nie czytam recenzji przed seansem, więc nie wiedziałam o tym zabiegu. Po zorientowaniu się zabawę miałam przednią!
Pozdrawiam.
Czy Wy też odebraliście rozmowę Diega i Harrego o książce/scenariuszu o wampirach jako wyśmianie "Zmierzchu"? XD
ah, może to tylko takie moje szelmowskie skojarzenia ;)
Ja nie, bo nie znam Zmierzchu, nie jestem już targetem takich filmów:)Ale sama rozmowa superancka.
No i jak można nie znać Zmierzchu! Toż to arcydzieło światowej kinematografii, jeden z najlepszych filmów stulecia, o porywającej akcji, burzliwych romansach, pięknych scenach miłosnych, rozstaniach i powrotach, wewnętrznych walkach....
Uwaga! Może być trochę spoilerów w mojej wypowiedzi:)
Przyszedł mi na myśl Zmierzch, ale nie sądzę, żeby ta rozmowa była specjalnie wkomponowana do filmu w celu wyśmiania Zmierzchu. Moda na wampiry teraz ogromna, więc i autor to wykorzystał. Jeszcze niedługo się okaże, że ktoś podchwycił pomysł i nakręci film o wampirach pracujących w ambulatorium i pijących krew od dawców...
Mnie ciekawi tylko jedna rzecz. Wiadomo, że to był film, ale dlaczego nikt nie próbował dokładnie sprawdzić, kto był sprawcą wypadku? Wszystko przecież było nagrane na kamerze, nawet było widać rejestrację tego czarnego jeepa, ale to tak na marginesie, ot czepiam się szczegółów:)
Łomatkobosko, myślałam, że chodzi Ci o "Przeminęło z wiatrem", z tym arcydziełem. Ja muszę zestarzeć się z godnością i nie znać seriali dla mlodzieży.
Co do jeepa, to miałam te same odczucia, obstawiam, że ten stary lubieżny satyr kogoś wynajął, żeby ich zabić.
Zapewne tak, jednak przy takiej formie zamachu śmierć groziła także napastnikowi, więc możliwe, iż był to po prostu wypadek. Do tego syn Ernesto wiedział o nich i zapewne sam ojciec kazał mu ich śledzić i nagrywać. Ale jak było naprawdę, to w filmie nie wyjaśniono:)
A "Przeminęło z wiatrem" spełniło znaczenie swego tytułu, czyli po prostu przeminęło z wiatrem. Teraz jest Zmierzch i wkrótce wejdzie do kin kolejne arcydzieło, New Moon! Jeee cud, miód i orzeszki