Ostatni raz ,,Quo Vadis" oglądałem jako kilkunastoletni gołowąs i mówiąc szczerze nie pamiętałem już wiele z seansu. Po latach postanowiłem wrócić do ,,najdroższej produkcji w historii polskiego kina". Materiał wydawał się być gotowym przepisem na sukces - czasy antycznego Rzymu, wątek miłosny, społeczny, religijny, bawrne postacie nakreślone przez Sienkiewicza. Niestety mimo wyłożenia takich pieniędzy film rozczarowuje. Kawalerowicz, który kręcił świetne filmy w latach 70 - tych przeoczył, że technika kręcenia filmów poszła znacząco do przodu. Animacje komputerowe sprawiają wrażenie jakby były wykonane przez Amigę. Dekoracje, choć z założenia miały powalać trąciły sztucznością na kilometr i każdy zauważy na pierwszy rzut oka, że kamienna kolumna wykonana jest z papier - mache. Jedynie kostiumy trzymaly poziom. Dodawszy do tego z wyjątkami mocno przeciętną grę aktorską otrzymaliśmy ,, dziełko", a nie arcydzieło. Nie sposó choćby wykonania filmu porównać z kręconym rok wcześniej ,,Gladiatorem". Być może choć budżet był ogromny to w ostatecznym rozrachunku okazał się za mały. Dziwi też, że filmu nie sprzedano masowo za granicę, wówczas film być może zdołałby na siebie zarobić. Skutek był taki, że otrzymaliśmy kolejną ekranizację szkolnej lektury, a nie film chociażby na europejskim poziomie.