I ujrzałem bestię, molocha zrodzonego z ambicji i chciwości, a imie jej było Quo Vadis :) Jeżeli istnieje piekło dla niegrzecznych kinomanów, to zapewne torturować tam będą ciągłymi projekcjami tego filmu. Totalna klęska. Film rozrośnięty do gigantycznych rozmiarów, pozbawiony jest jednak całkowicie pasji, życia. Wszystko jest w nim sztywne, drętwe (nieco więcej życia ma w sobie jedynie Chilon). Film równie dobrze mógł powstać w chorej główce Nerona. I dlaczego ci ludzie gadają w tak nieprzekonujący sposób (nie mówiąc już o tym, że usta sobie a głos sobie)? Jedyna ciekawa scena to końcowy powrót Piotra do Rzymu. No ale co z tego, kiedy wcześniej przez 3 godziny oglądałem żywe trupy. A tak przy okazji rozumiem, że te 120 min. podane w FilmWebie przy tym filmie to pobożne życzenia.