"Requiem dla snu" oglądałam kilka razy i za każdym kolejnym, mój smutek i przygnębienie było coraz głębsze...za najbardziej drastyczny w filmie uważam wątek matki głównego bohatera, która popada w obłęd na skutek terapii odchudzającej, wstrząsające jest to, że pośrednio doprowadza do tego lekarz którego tak na prawdę nie obchodzi los pacjentki, przygnębiające jest również jak bardzo kobieta wierzy w telewizję, uprawia wręcz przedziwny kult telewizora jak gdyby była to jedyna wyrocznia tego świata, jej życie upływa w błogiej nieświadomości i przeświadczeniu, że ma wspaniałego dobrego synka oraz, że występ w TV odmieni całkowicie jej życie...monotonne, puste życie w fikcji doprowadza ją do klęski...film drastyczny, ale pouczający, warto zobaczyć chociażby ze względu na obłędną muzykę. Polecam.