PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9136}

Requiem dla snu

Requiem for a Dream
2000
7,8 685 tys. ocen
7,8 10 1 684688
7,6 82 krytyków
Requiem dla snu
powrót do forum filmu Requiem dla snu

Było sobie "dziesięć".

użytkownik usunięty

Drugi raz obejrzałem ten film wczoraj. Za pierwszym razem (10 lat temu) wywarł na mnie ogromne wrażenie a teraz... jest jakiś za bardzo naiwny, miejscami naciągany jak stare gacie. Miał potencjał ale reżyser chyba za bardzo przyćpał i "głębokie wizje" na ten temat ujawniły się w całej swej okazałości. 7/10 z litości (czar wspomnień z pierwszego seansu ;P).

ocenił(a) film na 10

W dupie Ci sie chyba poprzewracało przez te dziesięc lat ;P Z całym szacunkiem.. :D !

W których momentach ten film jest "naiwny"?

użytkownik usunięty
aPosing

Bezsensowny jest fakt iż główny bohater przez cały czas trwania filmu wstrzykuje sobie narkotyk w jedną rękę. Mimo że, wydaje się być człowiekiem rozgarniętym nie widzi wielkiej zaropiałej dziury, jak skończony niedorozwój uparcie daje sobie w tą jedną żyłę. Rozumiem, że reżyser chciał ukazać brutalność w zażywaniu "prochów" aczkolwiek śmiem twierdzić iż w związku z tym zabiegiem film zamienił się w irracjonalną górę kału.

ocenił(a) film na 10

czyżbyś z powodu tego co na prawdę czasem się dzieje, czyli wkuwania się w jedną żyłę, przekreślił cały film? Gdyby nie wkuwał się w jedną żyłę film byłby, lepszy? Przepraszam jeśli czegoś nie zrozumiałam w twojej opinii...

ocenił(a) film na 10

Człowieku. Niektórzy ludzie mają po prostu taką anatomię, że w jednej ręce nie widać im żyły.
Poza tym to jest taki detal, że aż się w głowie nie mieści, że może mieć wpływ na czyjąś ocenę. To tak jak bym powiedział, że Gwiezdne Wojny są do bani bo pokazują wybuchy ognia w przestrzenie kosmicznej a przecież w próżni jest to niemożliwe... w związku z czym film jest beznadziejnie naiwny.

ocenił(a) film na 9
Gailard

Lepiej bym tego nie ujęła!

użytkownik usunięty
Gailard

Ten film był tylko o ćpaniu (czytaj: uzależnieniu) i ćpunach (jak ktoś tego nie zauważył) i to raczej ma wpływ na film, nawet taki "detal".

ocenił(a) film na 10

a czy gwiezdne wojny nie byly tylko o wybuchach i wojnie?

użytkownik usunięty
Gailard

Jakby reżyser faktycznie chciał w realistyczny sposób pokazać sytuacje uzależnionych od heroiny to a propo wkuwania - idealne miejsca są jeszcze pod kolanami, w pachwinach, a nawet w tętnicy szyjnej. Popatrz chociażby na swoje stopy - jak nie jesteś grubasem też dostrzeżesz tam parę widocznych miejsc, a Harry do otyłych nie należał... Nie ma człowieka który olałby wielki ropiejący krwiak mając jeszcze ~10 innych miejsc na wkłucie. Dlatego ten jeden wątek też uważam za mało sensowny w filmie który ludzie oceniają jako realistyczny.
Co nie zmienia faktu, że to bardzo dobry obraz.

Przeczytaj książkę to Ci trochę rozjaśni tematykę "jednej dziury".

Parafrazując słowa z pewnej reklamy:
"- Ludzie myślicie?
- Nie myślimy!
- To zacznijcie."
Ciągle zadaje sobie jedno pytanie. Dlaczego każdy przeciętny "znawca kina" po obejrzeniu filmu, który porusza tematy ocierające się o dramat (choroby, narkomanię, gwałt, bezdomność, etc.) uważa go za (na siłę) głęboki? Jak czasem czytam opinię użytkowników na temat jakichkolwiek filmów uznanych przez ogół za arcydzieła to chce mi się po prostu śmiać. Część nie rozumie nawet o czym pisze, zaś większość z tych filmów jest słaba. Ale przecież lepiej mieć "mentalność owcy" i iść za większością. Nie kategoryzuje w tym momencie każdego dzieła, nie twierdzę, że wszelkie filmy, te bardziej życiowe, są płytkie. Aczkolwiek wracając do samego "Reguiem dla snu" jest on nadzwyczaj słaby. Film był mi strasznie polecany przez wszystkich "Och jaki cudowny! Jaki życiowy! Arcydzieło!", i tak jak myślałam - zawiodłam się. Requiem to 102 minuty bezsensownej papki o ćpaniu. Nie przekazuje żadnych cenniejszych wartości oprócz tego, że:
1. Lepiej dawać sobie cały czas w jedną żyłę, mimo że ręka jest już prawie martwa - no bo po co dać w drugą, po co szukać innego wyjścia, ciekawszym rozwiązaniem jest amputacja.
2. Obciągać murzynowi za kasę, a potem bawić się w "ass to ass" żeby zarobić na narkotyki - co z tego, że główna bohaterka miała bogatych rodziców i talent. Przecież ona była taaaką buntowniczką... Reżyser pokazał ciekawszą drogę.
3. Widzieć w jakim stanie jest matka, mieć ją gdzieś i dalej ćpać. - co tam matka, która wychowała, dragi górą!
Nie zachwyca nic: nie ma tu głębszego sensu, ciekawych rozwiązań. Amputacja? Seks za pieniądze? "Ale to już było...". Gra aktorska głównych bohaterów również nie wyróżniała się niczym szczególnym. Piękne, zaćpane oczka J.Leto mnie nie wzruszyły. Jedyna rola warta uwagi to oczywiście Ellen Burstyn - tu wielki szacunek. Tak samo muzyka - jeden motyw powtarzający się przez cały czas trwania filmu, który na początku może powodować dreszcze potem już tylko usypia - jak zresztą cały film.

użytkownik usunięty
lovestoned

Idealnie to ująłeś. Najpierw dużo słyszałam, jakie to głębokie arcydzieło (aż się bałam, że za ambitne dla mnie), a tu taka mielizna.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

Dokładnie, wytrzymałem tylko 30 min tzn straciłem pół godziny mojego czasu... tragedia.

lovestoned

to jest pytanie: czemu ktoś, kto nawet nie spróbował zrozumieć filmu, próbuje go oceniać? Czy niska ocena dla dobrego filmu powodowana jest chęcią zabłyśnięcia i wyróżnienia się z szarego tłumu? Nawet bym to zrozumiał, ale niech idą za tym argumenty. Tu takowych nie ma. Największy kłopot w tym, że autor szuka logiki w filmie, który nie miał być logiczny. Że chłopak daje sobie w jedną żyłę - no tak, to dyskwalifikuje film. A skąd wiesz, że w jedną? Może po prostu w tym miejscu dawał najczęściej? Najśmieszniejszy jest jednak punkt drugi: "Obciągać murzynowi za kasę, a potem bawić się w "ass to ass" żeby zarobić na narkotyki - co z tego, że główna bohaterka miała bogatych rodziców i talent. Przecież ona była taaaką buntowniczką..." To już dowodzi kompletnego niezrozumienia tego, co się widzi, a oprócz tego braku pewnej empatii. Co z tego, że miała bogatych rodziców, skoro nie miała z nimi żadnego kontaktu i nie była z nimi w dobrych relacjach? Może bała się ich reakcji? Jest mnóstwo powodów. Analogicznie: co z tego, że miała talent? Jaki użytek z talentu zrobisz na głodzie narkotykowym? Można zresztą dodać, że bohaterka w swój talent po prostu nie wierzyła. Nie ćpałem nigdy, ale wierzę, że narkoman na głodzie zrobi dla narkotyku wszystko i nie będzie myślał racjonalnie. W punkcie trzecim: a skąd pomysł, że bohater wiedział, w jakim stanie jest matka? Kazał jej odstawić pastylki, ale poza tym nie zdawał sobie sprawy, że sytuacja jest tak poważna. Zresztą autor powyższego komentarza nie pomyślał, że Harry do pewnego stopnia mógł mieć gdzieś swoją matkę. Filmy powinny być tylko o trzeźwo myślących ludziach, nie?

Nie dziwię się więc, że piszesz: "Nie zachwyca nic: nie ma tu głębszego sensu, ciekawych rozwiązań." Nie spodziewam się, że ktoś w twoim typie zobaczy sens, dopóki będzie oceniać filmy przez pryzmat logiki i drobnomieszczańskich przyzwyczajeń.

doorshlaq

Przepraszam bardzo, "ktoś w moim typie" ? To, że według mnie film jest po prostu przeciętny nie znaczy, że go nie zrozumiałam. Aż za dobrze zrozumiałam - i dla mnie jest słaby. Chyba mam prawo do swojej opinii? Uzasadniłam ją, według mnie "Requiem..." jest naciągane, i nie życzę sobie żebyś oceniał mnie po tym co sadzę o filmie, bo mnie nie znasz. Nie obrażaj mnie tylko dlatego, że nie uważam "Requiem.." za arcydzieło. Jeśli Ciebie tak ten film zachwycił to cudownie! Cieszę się Twoim szczęściem niezmiernie.

lovestoned

Udowodniłem ci argumentami, że nie zrozumiałaś. A ty, zamiast mi udowodnić merytorycznie coś przeciwnego, rzucasz puste deklaracje. Czekam na argumenty, bo póki co pokazujesz jedynie nieumiejętność interpretacji.

doorshlaq

A ja Ci udowodniłam, że zrozumiałam. Film jest P R Z E S A D Z O N Y. Mam jeszcze jakoś wyróżnić to słowo żebyś zrozumiał? W pierwszym poście napisałam co sądzę i nie mam zamiaru się powtarzać. Jeśli nie zrozumiałeś, że dla mnie reżyser "Requiem..." przesadził z kreowaniem filmu na siłę głębokiego i brutalnego, to bardzo mi przykro. Może jakiś kurs czytania ze zrozumieniem.

lovestoned

Wiem, co przeczytałem. Napisałaś OPINIE, nie podając ARGUMENTÓW. Chyba jest różnica (jeśli dla ciebie nie ma, to przepraszam). Może jakiś kurs argumentacji?

Nie zrozumiałaś filmu. Mógł ci się nie podobać, ale jak można go nie rozumieć?

doorshlaq

Wybacz, ale w tym płytkim filmie nie ma rzeczy, której można nie zrozumieć. Wszystko jest podane "na tacy". Nie wmawiaj mi człowieku, że go nie zrozumiałam, bo stajesz się naprawdę irytujący. A tym bezczelnym wmawianiem ukazujesz swoją pseudo-inteligencje na poziomie przedszkolaka "Jak ona może obrażać taki piękny film! Muszę jej powiedzieć, że jest głupia i nie rozumie!". Żałosne.

lovestoned

a ty swoje.

Napisałem ci argumenty, czemu moim zdaniem nie rozumiesz filmu. Nie odpisałaś na ani jeden merytorycznie, mam się zadowolić twoim stwierdzeniem, że rozumiesz film. Ale udowodniłaś, że nie rozumiesz. Możesz spróbować udowodnić mi, że nie mam racji, ale merytorycznie, a nie " zrozumiałam, bo tak".

Nie twierdzę, że każdy, komu się ten film nie podoba, nie zrozumiał go. Ale ty nie pojęłaś. Twój post dowodzi, że nie ogarniasz najprostszych faktów w filmie.

doorshlaq

durszli trolu ty szalony xD

doorshlaq

Ten film to przejaskrawione i efekciarskie dno, tak jak każdy inny produkt Aronofsky'ego. Jestem pod wrażeniem lovestoned - zupełnie, jakbym czytał poprzednie swoje wypowiedzi.

użytkownik usunięty
doorshlaq

,,oto jest pytanie: czemu ktoś, kto nawet nie spróbował zrozumieć filmu, próbuje go oceniać?''
Ten film jest prosty jak konstrukcja cepa i ma tak oczywisty przekaz, ze nawet osoba z lekkim niedorozwojem umysłowym by go zrozumiała.

Prosty film - podoba się prostym, niewymagającym ludziom.

ocenił(a) film na 10
lovestoned

No tak prosty film może sie podobac tylko prostym ludziom... czyli siebie i innych którym nie przypadł do gustu uznajesz za jakis wywyższonych bo mają takie zdanie. Powiedz to teraz tym wszystkim którzy ten film uznali za wybitne dzieło...
Rozumiem że każdy przedstawia swoje argumenty zarówno ty jak i doorshlaq ale trzeba szanowac opinie innych. A twój ostatni komentarz jednak nie jest zbyt pochlebny dla większości widzów

malinowy_karmelek

Czy uważam się za wywyższoną? Nie.
Czy chciałam być pochlebna dla innych? Nie.
Czy wyrażam swoją SUBIEKTYWNĄ opinie, z którą nie każdy musi się zgadzać? Tak.

lovestoned

Wyrażasz opinię. Szkoda, że niczym jej nie popierasz i że się wywyższasz, obrażając przy okazji tych, którym się podobało.

użytkownik usunięty
doorshlaq

jak dla mnie to jest kino artystyczne.
tu gdzie jeden zobaczy jakieś ujęcia z powiększającą się źrenicą i wbijaną strzykawką, inny może widzieć dobrze, efektownie połączone ujęcia, które lepiej wprowadzają go do filmu.
myślę, że jeśli o opinie na temat tego filmu trzeba wziąć pod uwagę ludzką wrażliwość na sztukę.

użytkownik usunięty
doorshlaq

Chyba rzeczywiście patrzysz na świat przez różowy durszlak, bo niewiele widzisz przez te małe dziureczki. Otwórz się na krytykę i zaakceptuj czyjeś argumenty/opinie o filmie. Sam uważam, że film miał potencjał ale jest w nim sporo błędów, które lovestoned już wymieniła.

ależ akceptuję krytykę, byle merytoryczną. Nie jestem fanem tego filmu, a już na pewno nie bezkrytycznym, chciałbym jednak, żeby o filmie wypowiadali się tylko ci, którzy zadali sobie trud jego zrozumienia. Wtedy możemy porozmawiać.

użytkownik usunięty
doorshlaq

Czytaj ze zrozumieniem człowieku. Akceptujesz krytykę, ale tylko przez moment, bo zaraz atakujesz innych użytkowników swą "prostą mową". Nie zadajesz sobie trudu zrozumienia odmiennych poglądów na dany film. Piszesz, że nie jesteś fanem "Requiem...", a uparcie go bronisz pieniąc się jak buldog.

"Szkoda, że niczym jej nie popierasz i że się wywyższasz, obrażając przy okazji tych, którym się podobało."
Czytając Twoje ostatnie posty, każdy może zobaczyć, że to Ty się wywyższasz i obrażasz tych, którym się nie podobało. Tu cytuję: "innymi słowy: "nie mam argumentów i nie umiem odpowiedzieć Strzydze, więc poobrażam jej wypowiedź, bo jestem tępą, nieumiejącą dyskutować na poziomie dziewczynką"."

Blowmind, nie zrozumiałeś ironii. Nie zamierzam tutaj bronić siebie, szczerze mówiąc, mam gdzieś, co o mnie myślicie. Doorshlaq zauważył bardzo ważny fakt w tej dyskusji, którym m. in. lovestoned uparcie się broni, który m. in. ty i Iarna popierać, i który, cóż, nie ma racji bytu, że tak to nazwę. Lovestoned nie wyraziła swoich poglądów (no, może poza: "Prosty film - podoba się prostym, niewymagającym ludziom." - a jeśli to nie jest obrażanie, to NALEGAM, byś mi wyjaśnił, co to w takim razie jest). Lovestoned wypisała tylko rzekome błędy, które zauważyła w filmie, a kilka osób po prostu je obaliło. To nie jest w żadnym wypadku nieprzyjmowanie krytyki. Wręcz przeciwnie, to lovestoned rzuciła się na użytkowników, którzy obalali jej argumenty, z pazurami, nie pisząc nic nowego ani odkrywczego. Powiedz mi, w którym miejscu ja na przykład nie zaakceptowałam krytyki? Zaprzeczyłam lovestoned, jakoby rozumiała film, ponieważ nie podała żadnych argumentów, poza niektórymi "oczywistościami" dającymi się na wiele logicznych sposobów wyjaśnić. Nie obraziłam jej ani przez moment. Akceptuję fakt, że film jej się nie podobał, ale z kolei ona na ten fakt nie podaje argumentów. Zauważ, że w ogóle nie ma tu dyskusji na taki temat. Oscylujemy jedynie wokół tych trzech nieszczęsnych faktów z filmu, które wypisała i wokół ich zrozumienia, a nie dyskutujemy na temat poglądów. Przykro mi, że tego nie widzisz. Ktoś tutaj rzekł, że "ten film jest prosty, jak konstrukcja cepa" (mówi się "budowa cepa", ale cóż...). Tymczasem gdyby rozpisać tę pseudo-dyskusję na tematy, otrzymalibyśmy coś równie prostego. Uzasadnijcie mi logicznymi, mocnymi argumentami, że film Wam się nie podobał i zaakceptuję to, a nie kłóćcie się o to, czy Marion powinna się puszczać za dragi czy nie i całą resztę "argumentów" lovestoned.

użytkownik usunięty
Strzygaa

,,Ktoś tutaj rzekł, że "ten film jest prosty, jak konstrukcja cepa" (mówi się "budowa cepa", ale cóż...).''
W moich stronach mówi się- konstrukcja a obie formy są przyjęte i potocznie używane, więc próba przygadania mi z lekka Ci nie wyszła.;)
Co zaś się tyczy błędów w filmie- podałam Ci bardzo konkretny, którego nie jesteś w stanie, w żaden sposób obalić...

Nie chciałam Ci przygadać, nawet nie wiedziałam, że to był cytat konkretnie z Twojej wypowiedzi. Wybacz, ale chyba nie odnalazłam nigdzie w Twoich wypowiedziach błędu, którego nie jestem w stanie obalić. Masz na myśli to, że "heroina w takie miejsce po prostu nie dałaby się wstrzyknąć"? A gdzie tu jest, przepraszam, coś nowatorskiego, konkretnego? Zdaje się, że lovestoned już od jakiegoś czasu próbuje nas do tego przekonać.

użytkownik usunięty
Strzygaa

To jest bardzo konkretny i rażący błąd w filmie, w którym uzależnienie od narkotyków, jest tematem jednego z głównych wątków ... a Ty go w żaden sposób nie obalisz i 'lanie wody' nic Ci tutaj nie da.
Pozdrawiam

To jest bardzo konkretny i rażący błąd w filmie, który, mam nadzieję, głębiej mi wyjaśnisz, bo do tej pory nie napisałaś, dlaczego, Twoim zdaniem, heroina po prostu nie da się wstrzyknąć w to miejsce. Podałaś konkretny błąd i już, a dlaczego za taki go masz, to cóż, pewnie nie powinno mnie obchodzić, bo i tak go nie obalę.

użytkownik usunięty
Strzygaa

Dlatego za taki go mam, bo znam ten nałóg nie tylko z filmów czy programów telewizyjnych. Bardzo bliska dla mnie osoba była uzależniona, leczyła się w ośrodkach, monarach, etc; Orientuję się m.w. jak to wszystko wygląda. Ale do rzeczy- Każdy ćpun dąży do możliwie najlepszego odlotu, więc wkłuwa się w miejsca, przez które narkotyk jak najlepiej trafi do krwiobiegu- rozwalona żyła z pewnością takim miejscem nie jest! I wiesz co? Ostatecznie byłabym skłonna uwierzyć w marginalną sytuację, kiedy to narkoman nie odkaził rany, wdało się zakażenie, itd ale to, że wkłuwa w nią 'drogocenną' działeczkę(już pomijając bolesność takiego wkłucia) jest takim nonsensem, że naprawdę trzeba być mocno naiwnym, by się na coś takiego nabrać.
Jakiś użytkownik dobrze zatytułował swoją wypowiedź- ,,Celuje w naiwnych. Zamierzone?''
Szczerze mówiąc sama się nad tym zastanawiałam, czy celowo użyto tak absurdalnego środka przekazu, bo ze film zrobiony jest po to, by odstraszać od narkotyków ludzi niemających o tym nałogu zielonego pojęcia, nie mam najmniejszych wątpliwości. Ja natomiast jakieś tam pojęcie mam, więc ten motyw kompromituje film w moich oczach.
Dałam ''Requiem'' 6 za watek Sary i za to, że trafia do nastolatków, bo o tym, ze narkomania to coś okropnego i warto od niej odstraszać, wiem doskonale. Wolałabym jednak, by robiono to w nieco mniej absurdalny i bardziej szanujący inteligencję, i wiedzę widza sposób...

użytkownik usunięty
Strzygaa

Nie do Ciebie pisałem, to po pierwsze. Po drugie: widzę, że też nie czytasz ze zrozumieniem i mylisz pojęcia takie jak: ironia, krytyka, argument i logika, brodząc wciąż w błędnym kole, w którym "widzenie świata" przesłania Ci narzucanie innym własnej "logiki". Tutaj dzielimy się swoimi spostrzeżeniami, wymieniamy się informacjami na dany temat a nie uparcie zbieramy ludzi do poparcia własnych teorii.

tak, ale obrażam ludzi nie z powodu gustu, a z powodu głupoty - nie rozumiem, jak można oceniać film, którego się nie pojmuje.

użytkownik usunięty
doorshlaq

Owszem obrażasz ludzi z głupoty ... własnej.
Brak argumentów i umiejętności dyskusji- frustracja
Wątpię czy się kiedykolwiek doczekam, aż wyjaśnisz mi czego można nie pojąć w tak łopatologicznym filmie.

Już wyjaśniłem. Przeczytaj moje inne posty. Nie będę dyskutował z tobie podobnymi, dopóki nie przestaniecie używać argumentów zamiast wyzwisk.

lovestoned

Czytając te wypowiedzi, po prostu musiałam założyć tu konto, żeby wyrazić swoje zdanie. Po pierwsze, zgadzam się z opinią doorshlaqa i, szczerze mówiąc, śmiać mi się chcę, kiedy pomyślę sobie o Tobie, droga lovestoned, jako o "znawcy kina", a całej reszcie - tylko przeciętnych "znawcach kina", jak to sama określiłaś. Nie zrozumiałaś filmu i to nie zrozumiałaś go w tak oczywisty i widoczny sposób, że Twoje wynurzenia i bezpodstawne argumenty aż się proszą o obalenie, a uwierz mi, nie ma w tym nic trudnego. Przede wszystkim nie chcę, żebyś czuła się przeze mnie obrażana czy coś w tym stylu, bo zamierzam tylko wyłożyć ci moje zdanie. Och, no i nie uważam się za znawcę kina, ale sądzę, że Ty w swoich wypowiedziach sugerujesz nam, że sama za takową się uważasz, a to, cóż, w dosyć bezpośredni sposób pokazuje, że masz o ludziach, którzy go postrzegają odmiennie niż ty, jak to zostało już dobrze ujęte: niepochlebne zdanie.

Odniosę się po kolei do argumentów, które podejmowałaś w swojej wypowiedzi, podobnie zresztą, jak doorshlaq, a jeśli zechcesz je podtrzymać, proszę Cię o coś więcej niż "Nie wywyższam się, mam subiektywne zdanie, nie musicie się z nim zgadzać, ten film jest słaby i prosty, prostym ludziom będzie się podobał." Chcę, żebyś mi wytłumaczyła, dlaczego tak sądzisz.

No dobrze, a dlaczego ja nie zgadzam się z Tobą? Po kolei:

1. Amputacja nie jest ciekawszym rozwiązaniem. Po pierwsze: Harry'emu nawet nie przyszło wówczas do głowy, jak to się może skończyć. Po drugie: wiesz, jak się czuje ćpun na głodzie? Nie sądzę. Nie myśli racjonalnie, to jasne, a jak ma działkę, to wbija ją tam, gdzie jest najłatwiej i najszybciej, a Harry najwyraźniej najczęściej dawał sobie w tą żyłę. Zresztą, zakażona ręka to lewa ręka, więc Harry najprawdopodobniej był praworęczny i, jak już mówiłam, to było najprostsze rozwiązanie dla niego w tamtym momencie. Myślisz, że taki ćpun zobaczy, że ma paskudną rękę i zastanowi się: "Kurczę, to może mi zaszkodzić, może huknę sobie pod kolanem? Albo w drugi łokieć?" Otóż nie. Logika narkomana. Uważasz, że film był prosty i wszystko było podane jak na tacy? Dlatego właśnie go nie zrozumiałaś. Tam wielu rzeczy trzeba się było po prostu domyślać, a nie brać to, co jest i z tego wyciągać wnioski. Między innymi w tym się kryje logika głębokiego filmu: nie wszystko dostaniesz na tacy. Harry nie powie do kamery, że musi dać sobie w ten czarny łokieć, bo tak mu najwygodniej albo z jeszcze setki innych powodów.

2. Tu nie chodziło o to, że Marion była buntowniczką. Nie chodziło nawet o to, że nie była w stanie iść do rodziców i wcisnąć im jakiegoś kitu, nie mówiąc wprost, że potrzebuje na dragi, po to, żeby dostać kasę. Zresztą, nawet to, co było, jak mówisz "podane na tacy", musiało umknąć Twej uwadze. Murzyn, któremu obciągała, był jedynym posiadaczem narkotyków w rejonie, ona była na głodzie, a po towar z kasą pojechali Tyrone i Harry. Murzyn dawał dziewczynom dragi za to, że się z nim przespały, a nie za to, że mu zapłaciły. To akurat było wyraźnie powiedziane. A dalej? Cóż, logika narkomana, jak już wspominałam. Poszło gładko z takim zdobyciem dragów, miała szansę dalej brać towar od tego gościa, a skoro nie było innej możliwości, po prostu to robiła. Nie było handlarzy, którzy mogli jej coś sprzedać, był Murzyn i brutalna rzeczywistość jako jedyny sposób, żeby się naćpać. A ona była przekonana, że musi się naćpać. Logika narkomana.

3. Harry poprosił matkę, żeby przestała brać pigułki. Wiadomo, jaka była naćpana, kiedy zignorowała uwagi syna. A Harry siedział w tym dłużej i rozumiał, że tak po prostu jej nie przekona. I zamierzał coś zrobić, ale sam potrzebował czasu. Widziałaś go w taksówce, kiedy płakał, i widziałaś jego wypraną z emocji twarz, również w taksówce, po tym, jak wziął narkotyki. Po narkotykach jego myślenie było inne i nie, nie twierdzę, że zapomniał o matce i o tym, w jakim jest stanie. Po prostu wrócił do domu i wcale nie zastał lepszej sytuacji. Miał dziewczynę, którą kochał, i która wyżywała się na nim, ilekroć nie załatwił dragów. Sam był na głodzie i potrzebował dragów. Nawet jeśli myślał o matce, myślał też i o sobie, o Tyronie, o Marion. Poza tym, doorshlaq dobrze powiedział, że Harry nie zdawał sobie sprawy z tego, jak poważna była sytuacja jego matki. Wiedział, że jest źle i tyle. Nie wiedział, JAK źle. W natłoku własnych problemów i w świetle swojego narkomańskiego życia działał po prostu tak, a nie inaczej. Wydaje Ci się, że będąc na jego miejscu i dodatkową będąc uzależnioną od narkotyków, robiłabyś wszystko, żeby tylko pomóc wszystkim naokoło? Ludzie czyści często nie są w stanie pomóc wszystkim naokoło, a nałóg taki jak narkomania wcale tego nie ułatwia. Myślenie jest inne, priorytety są inne, życie jest inne, możliwości są inne. Wszystko wygląda inaczej. Poza tym, taki mały szczegół: wiesz, że film został nakręcony na podstawie książki Huberta Selby'ego Jr. i tenże pan był również współautorem scenariusza? No i sam był kiedyś uzależniony od narkotyków. Więc, wybacz, ale jestem skłonna uwierzyć bardziej w jego kreację narkomana niż w tą, która wynika z Twojej opinii.

Na zakończenie: takich filmów nie robi się ot tak. Nie popełnia się w nich takich krytycznych błędów. Taki film wymaga trochę więcej niż gapienia się w ekran i spisywania swoich pierwszych wrażeń z tego, co się ujrzało. Jeśli zauważyłaś "błędy" i zamiast je trochę przemyśleć i rozważyć, po prostu o nich napisałaś, nie zrozumiałaś filmu. Nie zrozumiałaś i nawet tego dobrze nie uargumentowałaś. Ale, cóż, jeśli Twoim zdaniem moje argumenty też są bezpodstawne, a zakładam, że pewnie za takowe je uznasz, proszę, byś je sensownie podważyła. WSZYSTKIE, a nie tylko słowa, z którymi najłatwiej będzie Ci się spierać.

A tak nawiasem, cieszę się, że film, który ma jedenaście lat, do dziś wywołuje dyskusje. To znaczy, że nie jest płytki. O płytkim filmie szybko by się zapomniało, czyż nie? No bo, czy ktoś będzie dyskutował o "Hannie Montanie" za jedenaście lat? Nie. A o "Requiem dla snu"? Pewnie tak, bo już dziś wciąż się o tym mówi.

Strzygaa

STARY CZY TY NIE MASZ NIC LEPSZEGO DO ROBOTY W PIĄTKOWY WIECZÓR?

stonedfish

"STARA", jeśli już :). Jeśli przeraziła Cię ilość tekstu, po prostu odpuść sobie pytanie i przy okazji bezsensowne pytania. Moje piątkowe wieczory to moja sprawa i uprzejmie proszę, żeby nie wściubiać w nie swojego nosa. Jeśli wszystkie Twoje piątkowe wieczory masz nieustannie zajęte, to życzę Ci z całego serca, abyś miał zawsze takie ciekawe życie :). A pisanie tego tekstu zajęło mi jakieś pięć do ośmiu minut :).

Strzygaa

*czytanie

użytkownik usunięty
Strzygaa

Tyle się napisałaś, moja droga a punkt 1. twojej wypowiedzi to stek bzdur. Resztę przeczytałam tylko pobieżnie, więc odniosę się głównie do niego.
,,Amputacja nie jest ciekawszym rozwiązaniem.''
Brak Ci wyczucia ironii, jaką niewątpliwie było to zdanie.
,,Po drugie: wiesz, jak się czuje ćpun na głodzie?''
A Ty wiesz?- pytanie z gatunku retorycznych, bo sama na nie odpowiem, powtarzając twoje- ,,nie sadzę''.
Co zaś się tyczy samego wstrzyknięcia dragów- heroina w takie miejsce po prostu nie dałaby się wstrzyknąć, każdy narkoman by o tym wiedział i nie marnował w ten sposób działki, nie wspominając o bolesności takiego wkłucia...
W filmie wszystko podane było na tacy i niczego nie trzeba się było domyślać. Trudno o większą łopatologię. Jeśli jednak dla Ciebie, jest on intelektualnym wyzwaniem to nie będę się kłócić...

,,Na zakończenie: takich filmów nie robi się ot tak. Nie popełnia się w nich takich krytycznych błędów.''
Najwyraźniej się popełnia, skoro popełniono.
Podsumowując- miało być oryginalnie i strasznie a wyszło tak niedorzecznie, ze aż śmiesznie...choć sporo osób się na tym nie pozna...

Przykro mi, że przeczytałaś pobieżnie, no ale rozumiem i akceptuję Twoje zdanie. Czy wiem, jak się czuje narkoman na głodzie? Cóż, sama zaznaczyłaś, że to pytanie retoryczne, więc niech Ci będzie, takim je pozostawmy, aczkolwiek... No nic, załóżmy, że nie wiem. Niech będzie.

Ironię dostrzegam i powielam w celu rozwinięcia tematu w inną stronę, po prostu :).

"W filmie wszystko podane było na tacy i niczego nie trzeba się było domyślać" - to prawda, tym gorzej, że niektórzy tak prostego filmu nie umieją zrozumieć. Na przykład ty czy też lovestoned. A miało być proste :(