Zastanawia mnie, co takiego jest w tym filmie, że większość osób, które ów obraz widziały, zachwycają się nim tak bardzo, że nazywają go arcydziełem?
Czy to nieodłączny sukces filmu poruszający odbiorców czy też tematyka o tym decyduje...?
Decyduje o tym jego klimatycznosc. Tworzona przez doskonala sciezke dzwiekowa, chociazby(jedna z najlepszych w historii, w mojej opini). Niesamwoite zdjecia- np. sekwencje bardzo krotkich ujec przedstawiajacych proces zarzywania narkotykow i wiele wiele innych. Takaze, klimatycznosc klimatycznosc i jeszce raz klimatycznoc, ktora potegowana jest przez mocny przekaz i odwrotnie, przekaz jest wzmocniony dzieki skladowym atmosfery filmu.
Fakt faktem, że ten film ma swój specyficzny klimat i że trafia do odbiorcy - nieważne w jaki sposób. Ale z tego co pamiętam, to w filmie przejawia sie jeden główny wątek muzyczny i to ponoć ma również nadawać ów klimat.
Chcę od razu zaznaczyć, że moje wątpliwości nie mają na celu wywołania jakiejś kłótni bądź czegoś podobnego. :)
Ciągnąc dalej wątek muzyczny, to przyznam, że taki niedosyt czuję spowodowany monotonicznym uzupełnieniem dźwiękowym obrazu.
Pan Aronofsky dość ciekawie zaplanował ten obraz wykorzystując, jak wspomniałeś, sekwencje bardzo krótkich ujęć, ale i to mnie nie przekonuje. I taka zbyt duża dynamiczność w pewnych momentach. Za duży chaos momentami według mnie.
Możliwe, że moja ocena jest spowodowana małą niechęcią do tej tematyki, jednak jeśli miałabym już jakiś film wybrać o podobnej treści, to zdecydowanie "Trainspotting" wygrywa.
Ktoś mi powiedział, żę "Requiem..." jest częścią rozwoju reżysera co można zobaczyć w "Pi". Nie wiem, jeszcze nie widziałam, ale postaram sie nadrobić. :)
Dziekuję za komentarz. :)