Tytuł oczywiście bez sensu. Chciałem tylko napisać co przyszło mi właśnie do głowy. Elementy komediowe filmu (Ondrej, napastliwość Jakuba) mogą śmieszyć - ale gdy opadnie kurz, co zostaje? Lekko groteskowe, ale prawdziwe poczucie - kurde, ale to jednak jest smutne. Porównuję ten typ komedii do zastosowanego w 'Dniu Świra' - niby się śmiejemy z wizji, obsesji bohatera. A potem już jakoś to nie jest śmieszne.
Co o tym myślicie? Chętnie podyskutuję :)