Szczególnie w ostatnim fragmencie rażą dłużyzny - ma się wrażenie, że długotrwałe rozbijanie się samochodem zostało zaaranżowane tylko po to, żeby Harry mógł palnąć "głęboki" slogan o świecie lub wymiarze sprawiedliwości.
Postać porucznika mało wiarygodna - przyklejona nieszczerze chybcikiem do scenariusza będącego głównie zbiorem mniej ciekawych występów Harry'ego (np. ten w samolocie - facet rozprawia się w pojedynkę z bandytą, nie zwracając uwagi, że drugi też ma broń i może w każdej chwili zacząć strzelać do pasażerów).
Mało ciekawy film retro dla najbardziej zajadłych podziwiaczy tamtych lat.
palnac slogan?brudny harry zawsze góruje i siła jego przecudnego cacuszka
jakim jest Smith&Wesson 29 czyli "the most powerful handgun in the
world"...jak dla takich jak Ty to polecam m jak milosc...nie bylo niic
zaaranożowane...jak jest scena samochodowa to spróbuj wpatrzec sie w tło
spróbować odnaleźć klimat tamtych zwariowanych lat zobaczyć tamtejszą
motoryzację,poobserwować ubiory
przechodniów,budownictwo,tramwaje,szyldy,reklamy słowem wszystko to
dookoła i do tego te pagórkowate ulice San Francisco...coś pięknego...to
sie chłonie oczyma a nie siedzi tępawo i czeka na jasny przekaz..tu jest
wszystko delikatnie przemycone...co do porucznika to świetnie zagrana
rola wrednegoi złego "lieutenanta"...patrz scena kiedy pan Callahan rzuca
mu materiał dowodowy na ziemię i mówi- "eat it" i do tego pozniej ta mina
i szyderczy usmieszek "złego porucznika". a co do pojedynku to moze dzis
takie coś jest nierealne...ale w tamtych czasach gdzie ludzie napadali
samoloty to bylo sporadyczna to takie cos na pewno byloby
mozliwe...dlaczego więc zakladasz jedna z góry tezę?może CI ludzie to
byli jacys dwaj niepoczytalni niezbyt sklonni do uzycia broni...?pozatym
spanikowal bo salwowal sie ucieczką ale kaliber .44 poradzil sobie z
lotniczą blachą szatkując ciało bandyty...na Dirty'ego nie ma mocnych..po
prostu klasyk i uczta dla duszy i ciała jednoczesnie...polecam obejrzeć
całą "sagę"...brakuje dziś takich stróżów prawa...Dirty Harry i jego
magnum forever:)