To filmidło to koszmar.
1. Skoro chałupa bez prądu, to niech widz też ma ciemno i się domyśla. Bardzo charakterystyczne dla artystowskich "filmowców". W lesie też ciemno.
2. Muzyka straszna. Ej weź coś z tamtych lat, jakąś piosneczkę o lesie, jakiś dżezik, coby było inteligentnie. Puszcza nie wymaga muzyki, las jest wystarczającą orkiestrą.
3. Troje świetnych aktorów nie dało rady uratować tego badziewia. Dialogi drewniane i łopatologiczne. Zero subtelności.
4. Simona chodzi sobie po lesie i zbiera roślinki i wkleja je do zeszyciku. Pfffff, się narobiła....O co ten raban? A mógł Panek zerknąć choćby na "Gdzie śpiewają raki" - mozna wrażliwiej nawet o zeszyciku. Zapewne wieloletnia praca naukowa w chacie bez prądu to sama rozkosz. U Panka - sielanka.
5. Simona w filmidle bada sarny, ale ich nie kocha. Mogłaby badać wpływ nawozów sztucznych na libido rolników - byłoby więcej emocji., a równie "ciekawie".
6. Relacje Simony z ludźmi - szkoda gadać,
7. Podsumowując - szkoda, że to coś powstało. Panek nie rozumie Simony, lasu, natury, pór roku, kobiet i mężczyzn. Panek - zmień zawód, proszę. Albo rób filmy o nawozach.