Juz długi czas zamierzałem napisac kilka słów o tym czyms. na poczatku zaznacze ze jestem wielkim fanem dzemu i Riedla wiec moja ocena nie wynika z nieci do rdzaju muzyki.
film ogladalem na premierowym pokazie na festiwalu w tychah i musze powiedziec ze zepsul mi nastroj na reszte wieczoru. nie jest dla mnie jakims wielkim minusem ze pojawiaja sie sceny ktore nie miały miejsca w zyciu Ryska poniewaz wstawianie kilku motywow, wydarzen fikcyjnych do filmu o postaci legendarnej nie jest zbrodnia. pomimo tego ze rezyser sie starał to mu nie wyszło. film jest miałki, nudny, banalny, wrecz smieszny. z bogatej biografii Riedla mozna bylo wybrac jeden watek: narkotyki i muzyka, rodzina i slawa, problemy z ojcem i ideologia. jeden watek. niestety pan Kidawa Błonski nie mógł sie na nic zdecydowac i wybrał wszystko ze skutkiem fatalnym. zaden watek nie jest porzadnie doprowadzony do konca za to wszystkie sa napoczete.
najgorsza rzecza jednak sa chyba sceny typu:Ridel-mlokos(Kot) na jakiejs karuzeli prosi gole o chodzenie, koncert w szkole i panny machajace bluzkami, rzyganie na producenta itd itp... smiech przez lzy.
ciekawe jest to ze pan rezyser wplotl w film sceny na pograniczu snu i jawy(białe konie biegajace po łace to szczyt banalu)sceny wyraznie inspirowane filmem o doorsach. róznica polega jednak na tym ze Stone zrobil je w sposób ciekawy, przekazuja mistyke Morrisona a Kidawa Błonski zrobil je tak ze wygladaja jakby sie staral.
reasumujac dla mnie film nie ma plusów, nawet aktorstwo w gruncie rzeczy dobre jest zabijane przez wszechobecny banal. Muzyka jest jednyna rzecza która mi sie w filmie podobała niestety kiedy chce posluchac muzyki to sobie właczam koncert i ogladam. filmu nie polecam nikomu a szczególnie ludzia o nieukszałtowanym guscie filmowym i muzycznym bo moga sobie wyksztalcic zle wyobrazenie do dzemie i jego legedzie.
pozdrawam
Niestety muszę się z Tobą zgodzić, z tym, że mam jedno "ale". Gra aktorska również była słaba.