Zauważyłam, że pozytywne opinie są pisane przez miłośników Dżemu i dotyczą bardziej zespołu niż filmu. Trochę obiektywizmu....Ja lubię Dżem, choć nie kocham :-), zauważam mało amitne teksty, choć prawdziwe, płynące z zaćpanej duszy wokalisty. Riedela też można kochać za oryginalność, wyrazistość i prawdziwość.
A teraz coś o filmie, bo chyba o to w tych opiniach powinno chodzić. Oglądając nie mogłam się powstrzymać od ciągłego porównywania z filmem "The Doors". Reżyser chyba się na nim wzorował, ale niestety nieudolnie. Rola Kota- kiepska, choć starał sie jak mógł- ja mu nie wierzyłam,ze jest Riedlem, a w Valu Kilmerze widziałam Jima, on po prostu się nim stał. Wspomnienia z dzieciństwa, wizje, niby fajne odskocznie, ale też im wiele brakowało. I jeszcze charakteryzacja- Kot wyglądał okropnie, męczyłam się oglądając większość filmu, widziałam brudnego, nędznego, bez wyrazu, złego człowieka.....A PRZECIEŻ TAKI NIE BYŁ!!! Był zagubionym, zdolnym człowiekiem, trochę z innego świata, który nie do końca w tym całym dziwnym naszym świecie się znajdował...więc uciekał w świat narkotyków, marzeń, muzyki. Wyjątkowo wrażliwi ludzie już tak mają, narkotyki ich wyniszczają, ale dają coś w zamian. Spokój i wenę...Wyjątkowo dobry materiał na film, szkoda, że zmarnowany....
Nie zgadzam się. Ja w ogółe nie lubię Dżemu, ani ich muzyki ani Riedla. Ale film mi się bardzo podobał. To jeden z lepszych polskich filmów jakie ostanio widziałam. Uważam ,że Kot był rewelacyjny, świetnie wręcz idealnie oddał Riedla szczególnie tego z czasów właśnie zaćpania bo ten okres jest w filmie pokazany. Doskonałe przygotowanie aktora do roli, zrównujące go z najlepszymi światowymi rolami. Jestem pod wrażniem. A nie jest łatwo mnie zaskoczyć. W polskim kinie już dawno żaden aktor nie zrobił na mnie takiego wrażenia. I zdecydowanie nie jest tu zły. To zagubiony człowiek, który przez dragi, nie odróżniał rzeczywistości od fikcji. Świetna rola, bardzo dobry film.
Całkiem przyzwoicie zagrała też J.Fraszyńska. Pierwszy raz od nie wiem jak dawnma nic mnie w polskim filmie nie irytowało.A to już coś znaczy.
No widzisz...kwestia gustu, wymagań, oczekiwań....Niełatwo zagrać narkomana, osobę uposledzoną, pijaka. Bardzo cenie aktorów szczególnie za takie role i kiedy potrafią stać się osobami które grają. Czasami przepłacają to podobno załamaniami nerwowymi (myślę, że przesadzają :-)). Kot był kiepski- jeszcze raz powtarzam- ale to tylko moje zdanie. W moich oczach pozostaje aktorem serialowym- a oni potrafią grać tylko samych siebie. To samo sądzę też o p. Fraszyńskiej.....Kiepskie kino...
"I jeszcze charakteryzacja- Kot wyglądał okropnie, męczyłam się oglądając większość filmu, widziałam brudnego, nędznego, bez wyrazu, złego człowieka....."
Czytałaś książkę o Ryśku?
Jeśli nei to przeczytaj. To co pokazali na filmie to i tak nic w porównaniu z tym co się działo w rzeczywistości.
"Wyjątkowo wrażliwi ludzie już tak mają, narkotyki ich wyniszczają, ale dają coś w zamian."
ehhh, jak słucham takiego pitolenia to się słabo robi.
Prawda jest taka że Rysiek się stoczył i nie pozwolił sobie pomóc, mimo że wiele osób probowało to zrobić. Jakoś Pudel, Giercuszkiewicz i inni dali radę się wygrzebać z nałogu a Rysiek nie. Jakby ci pokazali całą prawde o tym co nałóg z nim zrobił to byś uciekła sprzed telewizora z płaczem, więc nie opowiadaj głupot. W filmie mamy i tak złagodzoną wersję i dośc pozytywne przedstawienie postaci w zestawieniu z tym jaki byłw rzeczywistości. Ja osobiści emuzykę Dżemu, tekst i głos Ryśka uwielbiam, ale nie ma sensu go naiwnie idealizować.
A "Skazany na Bluesa" to jedyny Polski film powstały w XXI wieku jaki mi się podobał :P
I jeszcze coś - narkotyki mu NIC nie dały. Wyłącznie zabrały. Oglądałem filmy dokumentalne o zespole (min "Sie macie ludzie") gdzie wielu znajomych i muzycy Dżemu wypowiadali sięo tym co się działo z Ryśkiem z powodu narkotyków. Zaniedbał i zostawił wszystko, olewał zespół, rodzinę, próby i koncerty jak potrzebował skoczyć po działkę, tekstów z czasem pisał coraz mniej i coraz słabsze.
Kiedyś Sławek Wierzcholski powiedział mądrze, że Rysiek był geniuszem artystycznym nie dzięki narkotykom tylko POMIMO narkotyków
Zazdroszczę, że go znałeś....:-). Moję "pitolenie" Cię męczy, więc nie będę tego ciągnąć :-). Wiem, że się stoczył, ale pomiędzy momentem, kiedy zaczął brać a tym w którym całkowicie się zapomniał jest długi okres w którym tworzył i dał coś z siebie niezapomnianego- TEGO W FILMIE NIE WIDZIAŁAM. Gdybym zobaczyła "całą prawdę" byłabym pod wrażeniem, lubię prawdziwe mocne kino (nie- Szklane pułapki i takie tam ;-)).....