Bardzo słabiutko.
Po fali niskobudżetowych potworków kręconych w Bułgarii i Rumunii Steven zabrał się za bliski wschód.
Banalne, stereotypowe. Postaci są nijakie, scenariusza w zasadzie nie ma. Poważnie. Nie wiem o czym jest ten film.
Spojlerować nie chcę, ale nawet gdyby to nie wiem.
Steven jest tak spasiony, że wszelakie sceny z nim pokazują tylko twarz i górną połowę ciała. W dwóch scenach gdy się porusza widać jak strasznie się spasł ten niegdyś bardzo wysportowany Aikidoka.