Jeszcze całość dałoby się wytrzymać gdyby nie dłużyzny. No i szlag mnie trafił jak się
okazało, że na zakończenie historii trzeba będzie czekać na 3-ą część. Michałkow doi kasę
od władzy ile się da. Widać w tym filmie całego jego wazeliniarstwo - podlizywanie się
kościołowi prawosławnemu jest tam dość oczywiste. W tym kontekście na ironię zakrawa
scena w której gen. Kotow (grany przez Michałkowa) stara się służalczo zdmuchnąć osę z
kanapki Wielkiego Językoznawcy... Reżyser nie chcący zakpił z samego siebie. Powiem tak -
jak widziało się pierwszą część to drugiej lepiej nie oglądać bo tylko smak zepsuje.