Czas abym sie wypowiedział o tym filmie.
Ludzie mówią że film ma dobre efekty, taaaa, jasne, chyba zapomnieliście się wybrać do okulisty. Gdyz najlepsze efekty cały czas ma avatar, i mam w nosie wasze gadki że "avatar jest mniej widowiskowy", jezeli ktos nie zna sie na rzeczy to nie powinien sie odzywać. Są na tym forum ludzie którzy twierdzą że skok z katana na średnio renderowanego samuraja jest bardziej widowiskowy niż strumień z hektolitrami wody, pniami na których rośnie mech... ogarnijcie się ludzie! AVTR posiada liczbę poligonów której wasze małe mózgi nawet nie są w stanie sobie wyobrazić.
Kolejny argument > muzyka. Wszyscy sie jarają i sikają na samą myśl o muzyce, a najzwyczajniej w świecie sie okazuje że o ile w filmie da sie tego słuchać, na drugim seansie pewnie bym żygał,
poza filmem (kiedy ucho nie wyłapuje już żadnych niepotrzebnych odgłosów walki i stękania bab) muzyka okazuje sie być marnymi remiksami z mnóstwem wycia..... (pachnie kiczem). I po obejrzeniu filmu tylko do jednego utworu wracam, do army of me.
Aktorstwo, obsada > to jeden z waszych argumentów. Z miejsca mówię że nie podobało mi się. Od czasu do czasu trafiam na obsadę która po prostu mi się nie podoba, i już, i nic sie z tym nie da zrobic, tak było w tym przypadku. zadna z dziewczyn ładna nie była, ale niektóre c i o ł k i z tego forum upodobały sobie emily borwing oraz tą krowę, carlę gaugino (i zapewnie w ukryciu sobie trzepią), co wy w tych paszczunach widzicie, ja nie mam pojęcia.....
Fabuła > chciałbym to pominąć milczeniem, ale nie da sie :) Historyjka jest tak denerwujaca i idiotyczna jak fight club, niby jest w tym jakieś przesłanie, ale każda osoba która ma własny rozum zobaczy że morał tej bajki jest niektórym znany: "Świr nie jest żadnym bohaterem i prędzej czy później zginie"
Jeszcze chciałbym dodać że miło mi patrzeć jak użytkownicy tego forum, fani tego filmu, nawzajem się zarzynają :)
ad efekty specjalne
Aż mi się Kazik przypomniał:
"(...) bo George W. Bush wszystko to co widział porównuje do Texasu.
Texas wielki jest - nie będzie woził do drzewa lasu. (...)"
Co ma piernik do wiatraka? Fakt, "Avatar" ma świetne fekty specjalne, ale też nie ma on na nie monopolu. Komputerowe animacje w "Suker Punch" stoją na wysokim poziomie, nawet nie wiem czy nie lepszym od animacji strażników i tej maszyny na ludzkim polu w pierwszym "Matrix".
Do tego "Sucker punch" i "Avatar" kompletnie nie przystają do siebie klimatem. W "Avatarze" ma być rajsko, naturalnie, pięknie, w "Sucker Punch" mają one pokazywać pot, brud i zniszczenie, a to z kolei bardziej przystaje do "Planet terror", "Sin city", czy "Kronik mutantów". Zupełnie odmienne podejście, odmienne oczekiwania.
ad muzyka
Kwestia gustu. Cover "Sweet dreams" w wykonaniu Emily Browning według mnie przebił zarówno oryginał jak i twór Mansona. Świetny utwór na początek filmu. Reszta? Po prostu pasuje. "Army of me" Bjork znałem wcześniej i miło było usłyszeć ten utwór w kinie. Mash up Queen - choć sam w sobie nie jest jakiś szczególny - w filmie świetnie dopełnił obraz sceny z bling bling szychą. Reszty nie rozróżniam.
Rzadko kiedy w filmach zwracam większą uwagę na muzykę. Tutaj się wybijała i mi bardzo przypasowała. Nie wiem jak Tobie, ale mi muzyka rzadko dostarcza dodatkowych potrzeb fizjologicznych - prędzej już radochę tak jak to miało miejsce w tym przypadku.
ad aktorstwo
Choć sam se trzepię przy innych twarzach, to nie łapię czemu się czepiasz. Jak już Warborn napisał jest to przekrój typów urody, w którym każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Dla mnie to była Sweet Pea i Amber. Co w nich niby paszczuńskiego? Od każdej kobiety oczekujesz wzorcowej twarzyczki nadziewanej botoksem?
oo pewnie :) zwiastun mnie pozytywnie nastrajał :)
no ale cóż, nauczka na przyszłość, podchodzić sceptycznie do zwiastunów
jak tam dupa? boli?
ile zarobiłeś?
(pytam bo nie chce sie pośmiać, wiem że jesteś liderem w tym biznesie)
Sensowniej byłoby, gdybyś zapytał się czy znalazłem dla ciebie jakiegoś klienta. Niestety nie, nikt nie chce stykać się z takim gównem.
Te poligony to racja. Boskie dzieło stworzenia świata na nowo. Każdy mały listek i jego zachowanie na wietrze. Efekty glow. Woda, która jest okropnie ciężka do realistycznego odwzorowania. Kolesie nie stworzyli scenerii do filmu - oni stworzyli cały ekosystem. Tylko pewnie przez to musieli okroić historyjke bo jest praktycznie wycieta z "Ostatniego Samuraja" gdzie jedna kultura, piękna i prastara, musi zginąć bo nadeszła nowa silniejsza, która szuka zysków.
Ani historia z AVTR ani historia z "Sucker Punch" nie była wysokich lotów. Prosta historyjka czasem odwołująca sie do wyzszych uczuć.
Sucker Punch-co to w ogóle za tytuł? prawie jak "fu*king and punching" z Californication
WOW. zawsze słyszałem o idiotyzmach odchodzących na forach internetowych, ale pierwszy raz to naprawdę zobaczyłem. nie dałem rady przeczytać wszystkich komentarzy (mignęło mi coś o czyjejś matce i stwierdziłem, że jednak podziękuję), ale i tak się wypowiem, także jeśli coś już było wcześniej to z góry przepraszam.
w kwestii efektów specjalnych (to chyba najbardziej drażliwy temat w tym wątku) to może i faktycznie nie były z górnej półki, możliwe nawet, że jeśli wgłębimy się w technikalia to wyjdzie, że "Avatar" był zrobiony ładniej czy co tam jeszcze. nie jestem specjalistą od efektów wizualnych, na tematy techniczne się nie wypowiadam. zbytnie skupianie się na technice w tym wypadku sprawia, że można już najwyżej kłócić się o to, twórcy którego filmu mieli droższy i wydajniejszy sprzęt. bo jeśli chodzi o fantazję i artyzm to jednak stawiałbym na "Sucker Punch". zestawienie motywów z chyba wszystkich obecnych w zachodniej świadomości kultur i sprawienie, żeby to "grało" wymagało od grafików ogromnego wkładu pracy i to jest widoczne. może i rzeczywiście nie widzę każdego listka na wietrze i kropli wody w strumieniu, ale szczerze mówiąc - jestem pewien, że przy zwyczajnym obejrzeniu filmu Ty też tego nie widziałeś/aś (wybacz, ale nie sądzę, by człowiek, który napisał "żygać" i tego nie zauważył miał nadprzyrodzoną percepcję i spostrzegawczość - zaznaczam od razu, nie obrażam, stwierdzam fakt), a jeśli zdecydowałeś/aś się oglądać "Avatara" tyle razy, by zwrócić uwagę na każde odbicie w wodzie i każdy przykład gry świateł.. cóż, zazdroszczę ilości wolnego czasu. a nakręcane niemieckie zombie były całkiem czadowe (swoją drogą na miejscu grafików znienawidziłbym scenarzystów którym wpadło coś takiego do łbów).
muzyka - cóż, znowu można sprzeczać się o gusta (choć, jak wiadomo, wszyscy wokół mają gorszy i koniecznie należy im to uświadomić) i obrażać członków swoich rodzin. myślę jednak, że trzeba spojrzeć na zamysł twórców. ewidentnie zebrali wielkie hity. ewidentnie nie bali się eksperymentować - postawienie eurythmics i pixies w jednym szeregu? hola! - co w moim mniemaniu zawsze jest dużym plusem, ale rozumiem, że kogoś może to nie przekonywać. chcieli wrzucić kawałki z zupełnie różnych światów, o zupełnie różnej energii i z nich wszystkich zrobić ścieżkę mocną i elektryzującą, z widocznym industrialnym zacięciem. uważam, że to udało im się w stu procentach i to właśnie TEN fakt jest powodem, dla którego większość chwali twórców filmu, a nie to, że ten czy tamten cover im się podobał. zawsze przy ocenianiu muzyki niezmiernie istotnym elementem jest pomysł. tutaj, jak już wspomniałem, pomysł twórców był czytelny i wzorowo zrealizowany.
aktorstwo - znowuż, na tym się specjalnie nie znam, chociaż swoje też już widziałem i mogę powiedzieć tylko tyle, że gra dziewczyn nie porywała. z drugiej strony widziałem znacznie większe drewno, więc nie ma nad czym rozpaczać. Ty jednak wciąż wydajesz się wracać do estetyki (i nie mogę Cię za to winić, ja jednak zawsze mam wrażenie, że ludzie schodzą na tego typu rozważania w momencie, gdy brakuje im już sensownych argumentów - udowodnij, proszę, że się mylę!), ale z tego, co się orientuję to przynajmniej część pań w obsadzie ma na koncie pracę w agencji modelek. teraz pewnie będziesz się sprzeczać, że to nic nie znaczy - otóż właśnie, że znaczy, to niestety tego typu ludzie wyznaczają kanony piękna w obecnym świecie, więc jest to, znowu - NIESTETY, jedyna umiarkowanie obiektywna forma oceny czyjejś urody. a moje zdanie nie ma tu nic do rzeczy (chociaż, na marginesie, mi się wszystkie poza Jeną Malone podobają).
fabuła - na początku zamierzałem się zgodzić, ale zrujnowałeś/aś efekt ostatnim zdaniem. jak, pytam - JAK?! można wyciągnąć z tego wniosek, że - cytuję - "Świr nie jest żadnym bohaterem i prędzej czy później zginie"?! proszę, BŁAGAM, wytłumacz, co to Twoim zdaniem miałoby znaczyć, bo nawet nie mam tu punktu zaczepienia.
abstrahując jednak od tego koszmarnego sformułowania, uważam, że fabuła faktycznie była raczej pretekstem dla przedstawienia ciągu scen akcji z dziewczętami biegającymi półnago. tylko tutaj powstaje pytanie: czego innego ktokolwiek mógłby się spodziewać po obejrzeniu zwiastunu tego filmu? to tak, jakby domagać się zmieniającego spojrzenie na świat wątku w "Jasiu Fasoli" (jeśli ktokolwiek doznał przy "Jasiu Fasoli" olśnienia - zazdroszczę i proszę o wiadomość na privie, jak coś takiego wygląda!). ale mimo tego założenia twórcy starali się jednak przekazać jakąś treść, nawet jeśli jest to tak często powtarzany banał jak wartość poświęcenia, lojalności czy przyjaźni - sądzę, że w tym wypadku lepsze to niż nic, prawda? jedna rzecz jednak NAPRAWDĘ mnie w tym filmie irytowała - niezdecydowanie w kwestii odbiorców. nie do końca wiadomo, do kogo ten film był kierowany, przez co powstaje dużo niezręcznych bądź śmiesznych momentów.
a, i sprawa niezwiązana z "SP" - co było nie tak z "Fight Clubem"? podobał mi się ten film i ciekawi mnie, co Cię tak do niego zniechęciło.
pozdrawiam, jeśli ktoś miał cierpliwość, żeby przez cały ten tekst przebrnąć - gratuluję i chętnie dowiem się, jakie jest Wasze zdanie.
PS. z tym "Jasiem Fasolą" to poważnie.
"fabuła faktycznie była raczej pretekstem dla przedstawienia ciągu scen akcji z dziewczętami biegającymi półnago."
A fabuła avatara była pretekstem do pokazu doskonałej CGI oraz nowego spojrzenia na 3D.
Problem w tym że avatar miał lepsze efekty, a ja jestem maniakiem i właśnie na nie zwracam uwagę.
ALE
teraz ochłonąłem po przerwie i uznałem że ludzie maja rożne gusta i upodobania, i niektórym może się podobać SP, blondynki, porcelanowe laleczki, dla mnie to przejaw tandety, ale co ja tam wiem w końcu sam poleciałem na wielkie kocie oczy niebieskiej bogini.
"co było nie tak z "Fight Clubem"? podobał mi się ten film i ciekawi mnie, co Cię tak do niego zniechęciło."
Fani.
Mam własną interpretację filmu. Nie znoszę Tylera, nie znoszę jego buntu, nie lubię cytatów z filmu - dlaczego ludzi te rzeczy tak fascynują? Czy naprawdę fascynuje ich bunt? Czy naprawdę byli by gotowi bić ludzi i podkładać bomby? Czy TY byłbyś na to gotowy?
nie mam pojęcia czym jest CGI.
ale to przecież właśnie o tandetę tutaj chodzi, czyż nie? "SP" ma klimat cyberpunkowego komiksu - dość mrocznego, ale jednak komiksu. "tandetna" stylistyka jest niemalże wpisana w to medium, pytanie tylko, czy "kupujesz" tę konwencję, czy nie. osobiście jestem wielkim fanem, więc dla mnie to duży plus.
inną kwestią są granice "tandety" - czy cukierkowa, przesycona kolorem i światłem grafika "Avatara" nie może być uznana za "tandetną"? (moim zdaniem jak najbardziej, ale znowu - dla mnie to całkiem spoko)
ależ oczywiście, że fascynuje ich bunt! bunt, rewolucja - takie rzeczy zawsze przecież porywały tłumy. a "Fight Club" porusza tę tematykę jak mało co - pokazuje nam, z czego taki bunt się rodzi, jak silne są surowy gniew, agresja i frustracja , i jak w cyniczny sposób mogą zostać wykorzystane przez ludzi, którzy od tych emocji potrafią się oderwać - w tym filmie nawet dosłownie. do tego mamy wiele innych, "pobocznych", moim zdaniem równie ciekawych, wątków. nigdy nie odbierałem tego filmu jako zachęty do rozpoczęcia zamieszek, a raczej jako studium frustracji. co do fanów - rzeczywiście słyszałem o ludziach, którzy pod wpływem tego filmu postanowili urządzać sobie w piwnicach regularne mordobicia, ale to już ich sprawa. w końcu zażarci fani na ogół okazują się przypadkami klinicznymi.
pozwolisz jednak, że spytam, bo teraz z kolei to zaczęło mnie intrygować - dlaczego właśnie fani tego filmu Cię irytują, a nie np. fani "Władcy Pierścieni", biegający w zielonych pelerynach po lesie okładając się patykami i obsesyjnie próbujący zapuścić włosy na stopach? oni również bardziej szkodzą sobie nawzajem niż komukolwiek innemu.
szczerze mówiąc z nikim z przedmówców się nie zgadzam... porównywanie do innych filmów nie ma sensu, gdyż wg mnie sama idea filmu jako manifestacji obrazu i dźwięku połączonego w logiczną całość, która przedstawić ma nam jakąś mniej lub bardziej realną historię, wymaga przyjęcia owego filmu z czystym umysłem... a nie od razu porównywanie tegoż do innych produkcji filmowych. Analizowanie treści na bieżąco i porównywanie jej do innych produkcji psuje tylko możliwość odbioru treści tak jak autor chciał nam go przedstawić. Ten film należy najpierw obejrzeć w całości a dopiero później zastanawiać się nad tym co się widziało. Jeśli jakaś scena przeczyła prawom logiki to pewnie autor stwierdził, że tak ma właśnie być, i zamiast analizować i wytykać błędy przyjmijcie to bezkrytycznie i wyczekujcie co będzie dalej, czym jeszcze autor może Cię widzu zaskoczyć. Porównywanie efektów SP do chociażby Avatara też wg mnie nie ma sensu, bo rola efektów specjalnych w tych filmach jest zgoła inna. Mi osobiście film się bardzo podobał, i faktycznie po zwiastunie spodziewałem się czegoś innego, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczony bo lubię takie schizofreniczne kino. Generalnie po seansie miałem wrażenie, że to jeden z filmów jakie ostatnio zafundowali nam hiszpańscy reżyserzy kina grozy... film śmiało można porównać do Labiryntu Fauna czy też w pewien sposób nawet do Sierocińca [SPOJLER] Generalnie happy endu nie uraczysz... ale warto ten film obejrzeć choćby po to aby się o tym przekonać[/SPOJLER] Pozdrawiam
Masz dużo racji w swojej wypowiedzi- film jest naprawdę kiepski. Po obejrzeniu zaczęłam się zastanawiać "o co kaman". Jedyne jaśniejsze punkty (choć nie są powalające) to muzyka i efekty specjalne (nie porównuję do żadnego innego filmu, opieram się na moim tzw. pierwszym wrażeniu).
wyluzuj. Okey film kiepski muzyka słaba ( chyba , że sweet dreams ) Daje 10 by podwyżyć ocene ( inaczej dałabym 5/10) . A i nie przepadam za avatarem , ale ma dobre efekty to prawda. Pytanie CO MYŚLISZ O INCEPCJI JEŚLI OGLĄDAŁEŚ??
no prosze rozumiem , że jesteś krytykiem filmowym. Wiesz większość osób na tym portalu głosuje tak : O ja ten film był super dam oczywiście dziesięć !!! ( naprawde powinien mieć 7 )\\\\ O boże ten aktor jest taki przystojny dam dziesięć !!!! No i tak to mniej więcej wygląda .