Po powtórnym obejrzeniu wersji rozszerzonej, tym razem w ciszy i spokoju, z możliwością maksymalnego skupienia i przeanalizowania każdej sceny stwierdzam, iż film jest arcydziełem, a ostatnie 25 minut to jedna z najlepszych końcówek jakie dane mi było w życiu oglądać. Rozmowa z Ostrym Graczem daje całkowicie inne spojrzenie na film, po prostu coś pięknego. Scen przemocy za dużo dodanych nie było, ale film został świetnie przemontowany (chodzi mi o początek), zupełnie inaczej się to ogląda, występ Carli Gugino i Oscara Isaaca w pełnej wersji w trakcie filmu to po prostu piękno w czystej postaci. Ten film to audiowizualny majstersztyk, a fabuła po głębszym zastanowieniu jest równie genialna, co reszta filmu. Końcówka niezwykle poruszająca, dzięki dodatkowym scenom robi masakryczne wrażenie. Tak więc nie mam nic innego do dodania, Snyder zrobił kolejne arcydzieło, tym razem w wersji łagodniejszej niż Watchmen, ale jednak. Zmieniam ocenę z 8 na 10/10.
"Rozmowa z Ostrym Graczem daje całkowicie inne spojrzenie na film, po prostu coś pięknego".
Na lobotomię?
Na cały film, jego wydźwięk jest zupełnie inny, tak jakbym oglądał 2 różne filmy porównując wersję kinową i reżyserska. Jeżeli zadajesz takie debilne pytanie, to znaczy, że nie zrozumiałeś o co w tej scenie chodzi, a mi się nie chce tłumaczyć, bo i tak nie pojmiesz.
Jakim Ty jesteś irytującym spamerem, który non stop narzuca na siłę komuś swoje poglądy i przekonania.. Choć trzeba przyznać, że przez jakiś czas był spokój, do czasu.. do czasu pojawienia się kolejnego cienkiego filmu i Twoich ekscesów nad nim.
Ty to o filmach nie powinieneś się w ogóle wypowiadać, wystarczy spojrzeć na twoje oceny. Wróć do japońskich dramatów z lat 60, tak będzie lepiej dla wszystkich.
Oceniłem, bo obejrzałem. I takim właśnie filmom mogę wystawić ocenę 10/10 lub 9/10 w zależności.
A filmom dla nastolatków i popcorno-zajadaczy takiej oceny bym nie wystawił.
"A filmom dla nastolatków i popcorno-zajadaczy takiej oceny bym nie wystawił."
Ja też bym nie wystawił, więc nie rozumiem, o co masz do mnie pretensje.
Nie wiem skąd przekonanie, że filmu nie oglądałem bądź nie zrozumiałem, ani też nie wiem skąd przekonanie, że książki nie czytałem. Naprawdę uważasz, że ośmieliłbym się wypowiadać w temacie nie mając styczności z omawianymi przeze mnie dziełami? Może ciebie byłoby na to stać, ale ja mam honor i godność. A co do Stalkera to zarówno film, książka, jak i gra są arcydziełami. Niewątpliwie.
"Naprawdę uważasz, że ośmieliłbym się wypowiadać w temacie nie mając styczności z omawianymi przeze mnie dziełami?"
Tak. Oceniłeś Dead Space po 15 minutach grania. To wystarczający dowód jakim jesteś pajacem.
"ja mam honor i godność"
Dwa wyrazy napisane na kartce. Innego honoru i godności u ciebie nie widać.
"A co do Stalkera to zarówno film, książka, jak i gra są arcydziełami. Niewątpliwie."
Gra jest wypełniona błędami, jest niedokończona i jest to zwykła strzelanka z paroma dobrymi rozwiązaniami, które zostały spier dolone przez pazerność producentów. W związku z tym, gra arcydziełem nie jest, bo jest niedokończona.
"Tak. Oceniłeś Dead Space po 15 minutach grania. To wystarczający dowód jakim jesteś pajacem."
Nie wiesz jak było więc morda. Wyłączyłem po godzinie grania, bo stwierdziłem, że nie warto się męczyć nad takim bublem.
"Gra jest wypełniona błędami, jest niedokończona i jest to zwykła strzelanka z paroma dobrymi rozwiązaniami, które zostały spier dolone przez pazerność producentów. W związku z tym, gra arcydziełem nie jest, bo jest niedokończona."
Typowe pie*dolenie ludzi, którzy nie mieli styczności z tą grą. Gra prawie w ogóle nie miała błędów (jakieś tam się zdarzały, ale to normalka), a ta plotka o jej rzekomym zabugowaniu jest całkowicie wyciągnięta z dupy. Wiem, bo grałem w wersję premierową. I jest to gra całkowicie skończona fabularnie (czego nie można raczej powiedzieć o 2 dodatkach do niej), gra z tak obłędnym klimatem, że po dłuższym czasie trzeba robić przerwy. Jedna z najlepszych gier komputerowych.
no nie ? irytujący spamer często uprawiający trolling przy okazji. Któryś raz go zauważam. Widzę, że wielu na tym filmwebie takich (np. użytkownik Szejku), ktorzy na siłe próbują narzucić komuś swoje zdanie. Na takich jak oni cierpi współczesny Internet. Epoka elektronicznego chamstwa. Jest to pewnego rodzaju sposób na dowartościowanie samego siebie. Najlepszy sposób na takich to po prostu bojkot. Wtedy im smutno, że nikt nie odpowiada i po czasie dochodzą sami do wniosku, jacy to marni są i że potrzebują naprawdę wielu zmian w swoim życiu i zachowaniu.
Co do samego filmu to nigdy nie przepadałem za tego typu produkcjami, ta również przeciętna i płytka jak współczesne produkcje, starajace się udawać wartościujące dzieła. Cóż kino komercyjne upadło, a po woli zastępuje go masowa prdukcja gier komputerowych. Dla współczesnego człowieka, który zapomniał, jak czytać książki to istny raj.
Widzę, że jesteś fanem przereklamowanego gówna Ghost in the Sheel i pewnie doszukujesz się w tym płytkim dziele jakiegoś przesłania.
a, Ty czego szukasz w Sucker Punch, oprócz efektów i ich i tak nie wykorzystanego potencjału? Po za tym co jest nie tak w moim systemie oceniania?
Szukam głębszego, poruszającego przesłania, które w tym filmie jest, w przeciwieństwie do tej przereklamowanej kupy Ghost in the shell. Niestety ty nie załapałeś. A co jest złego w twoim systemie oceniania? Hmm, może to, że jako fan japońskich produkcji z lat 60 (wnioskuję z bardzo wysokich ocen przyznanych przez ciebie tym filmom) nie powinieneś w ogóle zabierać się za produkcję typy Sucker Punch, bo i tak praktycznie każdy nowy amerykański film z efektami oceniasz równie nisko, widać, że szufladkujesz, nawet nie próbując zrozumieć. I potraktowałeś Sucker Punch na równi z filmami typu Transformers czy Starcie Tytanów, a nie dochodzi do ciebie, że to produkcja po stokroć ambitniejsza i lepsza. Tak więc nie mamy o czym rozmawiać, jesteś po prostu głupi.
Po raz kolejny się pytam co takiego "ambitnego" jest w Sucker Punch przytocz konkretne sytuacje, opisz je dokładnie, napisz jakieś sensowne argumenty, cokolwiek. Po drugie nic nie szufladkuje żeby daleko nie szukać, Watchmenów Snydera oceniłem bardzo wysoko. Niestety ale pisząc, że ktoś jest głupi tak na prawdę najeżdżasz samego siebie. I nie rozumiem jeszcze jednej rzeczy, w czym niby stare Japońskie filmy mają przeszkadzać przy oglądaniu i ocenianiu nowych filmów z gatunku sc-fi, mi to w niczym nie przeszkadza, Tobie najwyraźniej tak. Czyżbyś nie potrafił "załapać" takich filmów?
Owner2 to idealny przykład trolla. Zero argumentów, zero konstruktywnej wypowiedzi do tego ubliżanie innym użytkownikom, narzucanie swoich poglądów. Brak podstawowej zasady - każdy ma swój gust i każdy może wyrazić swoją opinię. Olej go i bojkotuj. Takich tylko niepotrzebnie się karmi wypowiedziami, których i tak nie zrozumieją i odpowiedzą zawsze podobnie: "ty jesteś taki bo oglądasz to a ja nie i jestem lepszy, ot co".
Przypomina mi zachowaniem użytkownika Szejku - może to jego kolejne konto.
"Szukam głębszego, poruszającego przesłania, które w tym filmie jest" - nie ma. To jest film akcji. To całe "przesłanie" to tylko wypełnienie między scenami.
"Hmm, może to, że jako fan japońskich produkcji z lat 60 (wnioskuję z bardzo wysokich ocen przyznanych przez ciebie tym filmom) nie powinieneś w ogóle zabierać się za produkcję typy Sucker Punch" - bo jak ktoś lubi jazz to nie ma prawa słuchać metalu. Nie i koniec. Twoim tokiem rozumowania nie powinieneś śmieciu brać się za filmy pokroju Stalkera i setek innych tytułów, bo nie masz do tego prawa.
"Tak więc nie mamy o czym rozmawiać, jesteś po prostu głupi." - ale dalej ciągniesz dyskusję niczym fiutki swoich kolegów z gimnazjalnej klasy...
Zacznijmy od tego, że ja staram się oglądać tylko kino ambitniejsze, bo filmy dla motłochu już dawno przestały mnie bawić.
To ja może odwołam się do treści postu, a nie osoby autora, który go napisała.
Albowiem nie zgadzam się, że rozmowa z ostrym graczem w jakiś znaczący sposób zmieniła wydźwięk filmu i spowodowała, że zabieg lobotomii okazał się sukcesem Baby Doll.
Po pierwsze nie zgadzam się, że to daje jakąkolwiek wolność. Nieświadomość nie jest wolnością do miłości i innych pozytywnych rzeczy. Ostry Gracz po prostu zgrabnie manipulował swoimi słowami. Nie rozumiem, czemu niby miało mu zależeć na chwili prawdy. Sorry, ale Baby Doll się poświęciła, a jej ojciec - zboczeniec dostanie kasę po żonie.
Po drugie, zgadzam się, że piosenka dr Gorsky jest świetna, idealnie wprowadza w klimat filmu, bez niej obraz byłby zdecydowanie uboższy.
No i na koniec mówię, że mi film też się bardzo podobał, mimo że fabuła raczej naciągana, dosyć prosta, to miała na końcu nieprzewidziany zwrot akcji. Jakby to jeszcze połączyć z rewelacyjną stroną wizualną i przyzwoitą ścieżką dźwiękową (sorry, ale Sweet Dreams tylko w wykonaniu Mansona) to wychodzi naprawdę udany film. Świetna rozrywka.
"a jej ojciec - zboczeniec dostanie kasę po żonie."
Na pewno nie dostanie, bo Blue na końcu krzyczy do policjantów, że wszystkiemu winny jest jej ojczym, a śledczy na pewno go wysłuchają. Dla mnie scena rozmowy z ostrym graczem całkowicie zmienia film, lobotomia w przypadku Babydoll jest jedynym wyjściem, zapomina o wszystkich tragicznych rzeczach, jakie ją spotkały, w pewnym sensie jest wolna. Dla mnie scena ta do filmu wprowadza bardzo dużo dobrego, no ale każdy ma swoje zdanie.
Czemu od razu takie debilne komentarze ??
Ja też uważam że dodane sceny wnoszą wiele, a ta ostatnia jest wręcz kluczowa dla całego odbioru filmu. Jeśli 'widzi' się jedynie wizualna stronę filmów Snydera to na prawdę przegapia się to co w nich najważniejsze ;)
Odezwał się "miastowy" tchórz kryjący się w zakamarkach internetu. Whiskas jest z miasta zdecydowanie większego od twojego wiecznie rozkopanego zadupia. Sam gnieździsz się na peryferiach w jakiejś obsranej oborze na Awicenny, ale ostro rżniesz mieszczucha, bo przecież przyłączyli was do MIASTA.