Jeśli ktoś oczekuje, że Cage będzie tu latał i rozwalał łby w ramach szeroko pojętej zemsty to nie do końca ten adres. Owszem jest kilka scen z użyciem przemocy, ale nikt tu superbohatera ani komandosa nie struga .
Co mamy w zamian? Gorący, duszny żar lejący się z nieba (i ekranu) i lekko mindfakowe zagrywki scenarzysty, kilkukrotnie wodzące za nos widza i każące mu się dwukrotnie zastanowić co jest prawdą a co fikcją.
Film ładnie nakręcony (zdjęcia naszego rodaka Radka Łaczuka), udźwiękowiony i zagrany - Cage tu raczej mało szarżuje jak na siebie, a jego główny antagonista Scally emanuje ciekawą mieszanką magnetyzmu i niebezpiecznych wibracji..
Ode mnie solidne 7-7.5