Moja rocznica. Byłam na tym filmie w kinie 18 marca 2006 roku. Nie zapomnę tego do końca życia. Od tamtej pory z niecierpliwością wyczekiwałam ukazania się filmu na dvd, a zarazem lękałam się tego. Chciałam jednocześnie przyspieszyć i spowolnić nadejście tej chwili. Nie miałam na to jednak wpływu, film się ukazał, a go kupiłam. W listopadzie. Film został nietknięty do dzisiaj. Nie mogłam się zdobyć na obejrzenie. Dlaczego? - wszyscy sobie pomyślą. "Tajemnica Brokeback Mountain" to dla mnie.. To nie jest zwykły film. Poza tym, że jest to jedyne w swoim rodzaju arcydzieło, coś niepowtarzalnego, wykonananego z całkowitą precyzją, doskonałego w każdym calu... Ten film zmienił moje życie. Brzmi kiczowato, zdaję sobie z tego sprawę. Nie chodzi tylko o tolernację w stosunku do homoseksualistów. Mam szesnaście lat. Rok temu miałam piętnaście. Do tamtej pory moim ulubionym filmem był... Nie, nie moge tego napisać. Taki wstyd.. Dobbrze, jeśli mam już to wszystko z siebie zrzucić, to niech będzie wszystko. "Historia kopciuszka". A także "Dziewczyny z drużyny" i wiele innych ambitnych filmów. Wstydzę się tego, ale byłam wtedy głupia. Na początku tamtego roku zaczęłam interesować się Jane Austen, jej książkami i światem. Pod wpływem filmu "Duma i uprzedzenie". Ten film, choć nie idealny, z sentymentem nazywam arcydziełem. Tylko dla niego obejrzałam Oscary, nigdy tego wcześniej nie robiłam. Obejrzałam, zasnęłam w połowie, potem ściągnęłam z Internetu i... Cóż, stało się. "TBM" zawładnęło mną. Musiałam zobaczyć. Pokochałam jeszcze przed obejrzeniem. Po obejrzeniu jeszcze bardziej, bardziej się już nie da. Od tgo filmu wszystko zaczęło się naprawdę - moja pasja. tak bardzo pokochałam kino... Zaczęłam oglądać inne filmy, nie w stylu "Pamiętnik księżniczki", a także czytać inne książki. Dojrzałam? Tak sądzę. Jestem zupełnie inną osobą niż rok temu i myślę, że to nie jest wyłącznie zasługa hormonów. Tamten rok był przełomem w moim życiu. Nie potafię wyjaśnić w jaki sposób "TBM" to zmieniło, ale... zmieniło. To podziałało na mnie jak elktrowsztrząs. Pamiętam, ze przez cały film nie płakałam, a na scenie z koszulami jakby pęknął mi zawór i nie mogłam się uspokoić przez pół godziny. Byłam wtedy z moją przyjaciółką. Wiele osób pisze tutaj, że nie może nic powiedzieć swoim znajomym na temat "TBM". Doskonale ich rozumiem. Najgorsze jak ktoś się pyta co to za tapeta na moim telefonie czy też kompuerze, a ja muszę mówić "A, taki tam film"... Jest jednak osoba, z którą mogę porozmawiać o tym filmie. Kocha go niemal tak samo jak ja. Ale czasami mi to nie wystarcza. Chyba właśnie dlatego to wszystko tutaj piszę. Z jednej strony chciałabym, żeby wszyscy go obejrzeli i pokochali jak ja, a z drugiej strony, kiedy oja koleżanka z klasy powiedziała mi, że oglądała ten film, to prawie dostałam zawału serca. To było straszne. Wracając do punktu wyjścia: dosyc dawno postanowiłam wrócić do "Brokeback" w rocznicę. Jednak w miarę jak czas konsekwentnie, nieubłaganie płynie i zbliża mnie do tego dnia, co raz bardziej się boję. Ale zrobię to. Muszę. Inaczej co? Będę czekać następny rok? Boże, to jest dla mnie takie ważne... Pewnie niektórzy sobie pomyślą, że jestem wariatką, ale... Cy nie każdy ma swoją słabość, coś co kocha, niekoniecnie film? Moze to dotyczyć zupełnie innej dziedziny życia. Ale jest. Każdy ma czuły punkt. Po co ja to tutaj wszystko piszę? Odsłaniam przed wszystkimi przypadkowymi ludźmi swoją duszę. Mam nadzieję, że nikt nie kopnie jej w kąt. Boże, jaka ja jestem żałosna...
Uważam, że wcale nie jesteś żałosna. Wręcz przeciwnie - podziwiam cię, że miałaś odwagę tak się uzewnętrznić... Ja nie należę do takich osób, ale chcę ci powiedzieć, że rozumiem co czujesz, bo wiem, że są filmy, które mogą człowieka całkowicie zmienić. A "Brokeback Mountain" z pewnością należy do takich dzieł. Mnie też ten film bardzo mocno poruszył - w sposób, jaki zdarza się w kinie rzadko, że ma się poczucie, że - jak zauważyłaś - to coś więcej niż film... Kino ma taką siłę, choć niewiele jest podobnych obrazów, dlatego takie przeżycia są czymś niezwykłym, a jeszcze większą rzadkością jest fakt, że ktoś zdobywa się na odwagę, by się nimi podzielić :) Pozdrawiam serdecznie :)
Nie ma sprawy :) Mam nadzieję, że w twojej przygodzie z kinem będzie jak najwięcej takich momentów :) Pozdr.!
No, cóż na początku, nie sądziłam, że możesz być tak młoda. ALe, powiem ci tylko: NIE JESTEŚ SAMA!!!