PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=116327}

Tajemnica Brokeback Mountain

Brokeback Mountain
2005
7,4 198 tys. ocen
7,4 10 1 197542
7,7 56 krytyków
Tajemnica Brokeback Mountain
powrót do forum filmu Tajemnica Brokeback Mountain

Zakończenie filmu ma w sobie obraz w obrazie. W tym momencie można chyba odczuć klimat historii u Annie Proulx (nie, ja nie uważam, że 'wierna adaptacja' starcza, szkoda że na merlinie znów podwyższyli cenę ;(
"Kroniki portowe" - te filmowe i książkowe, trochę różni, a przede wszystkim sama sztuka filmowa i pisarska, dwie zupełnie różnie jakości
Tym bardziej chce się przeczytać, gdy po nudnej pierwszej 1/2 h coś zaczęło się zmieniać i wyszło czarno na białym - to nie jest film gejowski (używam mało przyjemnego i idiotycznego wyrażenia [którym zawsze pogardzałem] dla jasności, nigdy nie traktowałem tak np "Aimee jaguar" i nie byłem przeciwny otwarciu Festiwalu berlińskiego właśnie tym dziełem (jeden z moich ulubionych filmów tak w ogóle)

Ennis to taki Judym normalnie. Coś w tym jest, ale Żeromski nie był gejem (chyba), choć uważam, że trudno mówić tu z tego względu o jakichś różnicach (jeśli homoseksualiści inaczej czują, no to Annie Proulx pisząc ta książkę robiłaby tylko zamęt w mętnej wodzie). Przyznaję się - Ennis z Judymem nie za wiele ma wspólnego (wiem, nie lubicie Żeromskiego, ten autor już dawno przestał być z tych, którego się czyta), choć - dla mnie - samo wrażenie się liczyło. Krew/piękny widok za oknem dziwne wywołujący uczucia (i refleksję) w Ennisie w połączeniu z koszulami kochanka, a ta nudna już sosna/serce rozdarte. Coś w tym jest, zwłaszcza że bohater ukazany jest jako samotnik, który może nie odrzucił dosłownie miłości, ale dokonał na pewno ten trudniejszy wybór (nie, Jack Twist to nie Joasia, w ogóle ten tekst to musi być dla Was surrealizm i bełkot, nie?)

No tak - piszę pod znanym filmem (rzadko mi się to zdarza chyba), robię porównanie z lekturą szkolną i się ośmieszam. Dla mnie ten film wcale nie jest przede wszystkim filmem o homoseksualizmie, o miłości czy o tolerancji (czy jej braku raczej).
"Brokeback..." Anga Lee gdzieś tam żyje we wrażeniach wizualnych i bardzo niepokojących uczuciach (nie, nie jestem homofobem, tzn nie boję się tego, że mogę się okazać homoseksualistą - zabawne to pierwotne/nie to popularne i potoczne znaczenie słowa, prawda?), jest zawiły tą swoją niby-banalną prostotą... No - czym jest? dla większości właśnie 'filmem o gejach'. To nie Hulk jednak, a prawdziwa sztuka filmowa z cholernym artyzmem i przenośniami, gdyby dosłownie traktować każdą historię, jak byście myśleli o "9 żywotach Tomasa Katza"? (i nie zwracam się do zwolenników czy krytyków filmu, ma w dalekim poważaniu czyjeś gusta tutaj)
Ja przez początek filmu brnąłem, uważając go za okropną tandetę, resztę obejrzałem tylko by wiedzieć, jak się skończy i by móc dyskutować z takimi, co to lubią. Teraz inaczej już patrzę na dzieło Anga i mówię - To nawet lepsze od "Rozważnej i romantycznej". Wciąż godne podziwu, jak reżyser z Azji wnika w duszę Zachodu, szkoda że Zachód tak (poza nielicznymi wyjątkami) nie umie....