Film mnie zwyczajnie wynudził. Nigdy nie miałam problemu z akceptacją homoseksualistów, w szczególności w męskim wydaniu i liczyłam tu na coś więcej. Rozumiem że całość miała być subtelna, alby nie razić i nie zniechęcać przeciwników, tylko dać do myślenia tym co trzeba i jak widać po komentarzach raczej się udało. Do mnie jednak nie przemawia romansik w pięknej scenerii z senną akcja i miłością pokazaną jedynie w symbolicznych gestach. Nie było źle, ale mogło być duzo lepiej.
Moim zdaniem było dobrze, może nawet bardzo. Piękne zdjęcia, dobrze zbudowana historia, niezła muzyka... Tak jak przedmówczyni również nigdy homofobem nie byłem i chociaż mam w tej kwestii poglądy nieco "skostniałe" i "konserwatywne", to nie mam problemu z zaakceptowaniem miłości pomiędzy dwojgiem ludzi, niezależnie od ich płci - ich miłość, ich życie, ich sprawa i tak jak przedmówczyni, oczekiwałem po tym filmie trochę więcej, nie miał tego "czegoś". Jak dla mnie 7/10.
Aha, przepraszam, cały czas pisałem "przedmówczyni" jednak w treści jest "nie miałam problemu" a w tytule "spodziewałem" - wprowadziłeś/aś mnie w błąd i jeśli pomyliłem płeć, przepraszam :).
Jestem kobietą, w tytule pewnie przez pomyłkę zmieniłam sprawdzaczem pisowni. a tak na marginesie zupełnie nie przeszkadza mi jak ktoś pisze do mnie w męskiej formie.
Oczywiście ze mogło być lepiej ,no ale nie było (dla porównania w zupełnie innym,irracjonalnym klimacie Lyncha-Mulholland Drive).
Mimo to, ostatnia scena bardzo dobra-po żywym człowieku zostało tylko wspomnienie,koszula na wieszaku...
Niestety nie widziałam filmu o którym piszesz. Jedyne z czym go mogę zestawić to "Dom na krańcu świata".
Ja podchodzę do tego w prosty sposób: czy jeśli film by był o klasycznej parze, czyli on i ona, to czy by ci się podobał??
Widziałem "Dom na ...",
Hm,trudne pytanie ,bowiem dramatyzm (przyznaje ze nieco neo-romantyczny)predestynował zwiazek ów poprzez wykluczenie społeczne do miana dramatyczno-romantycznej epopei.
Kolor purpury zmienia się w zalezności od kata czasu i przestrzeni ;)
Miłość jest jedna. [Źródło,Wichrowe wzgórza,Mullholand Drive,Przeminęło z witrem,La Strada,Pomiędzy niebem a piekłem]
Dobra opowieśc mówi o niej ,niezależnie od czasu,przestrzeni czy obyczajowości.
O kurde to się aż ciężko czyta to co teraz nabazgrałeś.
O którym filmie mówisz, o Tajemnicy.. , czy Domu...??
Chodziło mi właśnie o taki trudny związek między kobietą a mężczyzną, ze nie mogą być ze sobą z jakiegoś powodu i musza się ukrywać, kiedyś tych powodów bylo mnóstwo wiec nawet nie ważne jaki by on mial być. Czy wtedy w ten sposób zrobiony film jak Tajemnica... podobał by się większości, albo konkretnie tobie?? Bo ja bym nie kupiła takiej historyjki.
Ogólnie temat miłości jest dość trudny jeśli chodzi o film czy książkę, oczywiście mówię o czymś ambitniejszym i ciekawszym, bo ckliwych romansideł dla panienek czy niedopieszczonych kobietek mozna tworzyć na tony. Już samo uniknięcie tandety, przesłodzenia, bąć nadmiernego dramatyzmu jest ciężkie do uniknięcia, albo przeciwnie wszystko sprowadzone do seksu wylewającego się z ekrany.
Wybacz ,chlapnałem 2 bełty na miescie (cóż ,sobota i do tego wiosna!heh)
Wiec tak,te powody sa i do teraz-tylko w innym wydaniu-czlowiek sie nie zmienia (jego psychika,wrażliwość-od lat te same),a tylko owa zewnetrzność(jak w tym filmie była pokazana na przestrzeni lat)ubiory,samochody,moda.
Uczucia,czy jak by inaczej ,wprost mówic miłość jest to coś...
hm..powiem od siebie- płakałem na końcówce filmu,bo przypomniały mi sie moje chwile z moją byłą dziewczyną,których wówczas nie ceniłem,bo były teraźniejszościa,czymś co mam.Teraz,wiem że były to jedne z najcenniejszych chwil w moim życiu,a ten film mi to przypomniał.I jakie to dziwne ,że ja sam bym powiedział patrząc z boku na nasz zwiazek że przypominał właśnie tanie romansidło....Cóz,wiem teraz ,że człowiek uczysię ciągle,i dowiaduje sie o sobie wciąż nowych rzeczy...
Dzisiaj już raczej nie mamy aż tyle przeszkód do bycia razem co kiedyś, młodzi nie muszą tak się liczyć ze zdaniem rodziny, która kiedyś po prostu mówiła nie, albo wybierała dziewczynie męża, albo te wszystkie mezalianse z różnego powodu, odchodzi to już raczej do przeszłości, przynajmniej w naszej kulturze. Związki homo też juz sa coraz bardziej akceptowane, a przynajmniej nie jest tak ostra sytuacja jak pokazana w filmie, wiec nie tylko zewnętrzność się zmienia.
W zyciu związek może byc tanim romansidłem (przynajmniej dla większości), lecz od filmu juz raczej wymaga sie czegoś więcej. Mnie osobiście końcówka jakoś zupełnie nie poruszyła, ale to raczej ja jestem upośledzona emocjonalnie.
spokoloko,przyjdzie i na Ciebie czas spojrzenia na swa emocjonalną osobowość.
Bez urazy- ja wcale sie z tego powodu nie cieszę.Teraz mając prawie czterdziestke,oddałbym wszystko aby wrócić do chwil młodości i miłości...
A co do owych trudności-myśle że one nadal są,bo mój pogląd na owa niezmiennośćnie dotyczy zmienności postaw ludzkich,ale uczuciowości-która jest moim zdaniem niezmienna[dlatego do dzisiaj możemy rozumieć i przeżywać antyczne tragedie pisane przez Sofoklesa].
Wracając do filmu:Fajne było w nim to że pokazano coś co jest nie tyle niewytłymaczalne dla bohatera,ale tez spada na niego jak przysłowiowy grom z jasnego nieba.On jest rozdarty pomiędzy normami,a tym co czuje.Tak jakby nie potrafił do konca zaakceptować zmagania się ze świadomościa że może pokochać kogoś,kto jest mężczyzna,jak on.
Scorsese,w Wieku niewinności nakreslił dramat niemożności wyjścia poza konwenanse,a raczej rezygnacji z wlasnej uczuciowości na rzecz utrzymania fasady poprawności.
W tym filmie (B.M.) owa fasada runęła, a raczej zsuneła sie po prostej pochyłej,od samego poczatku skazana na niepowodzenie.Czy zostało to tak szczerze emocjonalnie opowiedziane,jak nak np w filmie o dramacie wyalienowania i poszukiwania swego spełnienia jak np w NIe czas na łzy ?
Moim zdaniem tak.
Myślę też ,że rzeczywiście jest to niemała sztuka aby zrobić film(czy napisac książkę)o miłości nie wpadając w banał,ckliwość,czy wręcz w tandetyzm, lub w nadmiernie ukazany seks.Twórca musi balansowac na cienkiej granicy,a na dodatek kazdy z nas ma i tak inną wrażliwość,oczekiwania,więc trudno czasem osiągnąć kompromis.Dobrym przykładem dla mnie jest Kieślowski,gdzie uczuciowość jest główną motoryka filmu,a sceny seksu są dla mnie umiejętnie wplecione w treść obrazu (Podwójne życie Weroniki,Czerwony).
Inny przykład to "Cienka czerwona linia"(film),gdzie losy bohatera są "rozerwane" pomiędzy okrucieństwem wojny,a wspomnieniami o ukochanej.
To są dla mnie przykłady dobrego ukazania emocji i fizyczności z nią związanej,bez tego uciekania sie w skrajności.
Czy w "Tajemnicy..." to sie powiodło? Dla mnie raczej tak.
Chyba muszę się teraz już z tobą zgodzić, a przynajmniej nie mam czego zaprzeczać. O innych filmach o tematyce miłości też nie popisze bo raczej takich unikam.
Wcale nie :)
W filmie "Dom na krańcu świata" jest też taka smutna scena gdy Clare odchodzi.Na zawsze ich zostawia.Tyle że przynajniej był to układ o tyle uczciwy(?) że tworzyli świadomy trójkat.
A w "tajemnicy..." był to dramat bohatera-niemożność ujawnienia się,ze względu na możliwość zlinczowania,a i tak z tego co zrozumiaem Jack w ten sposób zginął.
Tajemnica,która miała ochronić coś,stała się udręką samotności i wyobcowania.
To dlatego Ennis krzywdził swoją rodzinę i kochankę.
Podobno w książce "Domu na..."zakończenie jest inne aniżeli w filmie,czytałaś?
No tak, tam krzywdził wszystkich bo nie potrafił się na nic zdecydować i cały czas płynął z prądem, choć tak naprawdę robił to nieświadomie i chciał żeby zawsze było dobrze. Zestawiłam te dwa filmy bo mówia o homoseksualnych związkach. Nie czytałam książki i nawet nie wiedziałam ze jest.
Z filmów które widziałam z ciekawszym spojrzeniem na miłóść to będą:
- V jak Vendetta - niesamowita fascynacja czymś tajemniczym
- Rozkosze Emmy - trudna miłość która ma dla siebie bardzo mało czasu
- Zostawić Las Vegas
- Leila i Nick - teoretycznie komedia z romansem i dramatem ale jaka poruszająca i piękna
- Monster - też homoseksualna miłość a zupełnie o nim zapomniałam
- Skryta namiętność - oglądałam wieki temu a nadal siedzi w mojej głowie
- Czarna księga - coś co praktycznie nie miało prawa bytu
Rozpisze się na ich temat później bo nie wiem które widziałeś.
Parę z nich widziałem:Leila i Nick,Skryta..,Zostawić...,
przy czym ten ostatni ,który wymieniam chyba(?) najbardziej swym dramatyzmem pasuje do porównania "trudnej",niespełnionej miłości,jaka była ukazana w Tajemnicy...
W Zostawić Las Vegas nikt od nikogo nic nie wymagał, a jednocześnie dawał coś z siebie. Chyba najtrudniejszy typ miłości jakim można kogoś obdarzyć i do tego jeszcze nie oczekiwać niczego w zamian, nawet tego że dana osoba z nami zostanie.
Film nieprzekonujący, bo cała historia jakaś sztuczna... W zasadzie cały problem nie był w ich orientacji (chyba biseksualnej?), tylko w tym, że oszukiwali swoje rodziny i unieszczęśliwiali swoje żony.
Kolejny film udowadniający, że geje cierpią. A tak naprawdę to cierpimy wszyscy podobnie- jak nie z powodu gejostwa, to z powodu kłótliwej żony, teściowej itp. Każdy dostaje od życia kopniaki. A miłość- niestety najładniej wygląda tylko w filmie.
"Kolejny film udowadniający, że geje cierpią."
A inne? Pomijają tę kwestię: zasadniczo to nie jest film o cierpieniu.
Ależ jest.
Tylko że nie ma w nim nic ,co ma cokolwiek "udowadniać".
Przecież pokazane są tym filmie tez cierpienia partnerek. I co z tego?
Czy może cierpienie istnieje po to aby coś udowadniać?
Film wyraźnie był zrobiony po to, żeby udowodnić, że geje cierpią, bo nie są akceptowani w społeczeństwie. To coś jak "Romeo i Julia" tylko jednopłciowe. A moim zdaniem wszyscy mają podobne problemy, niezależnie od seksualnych preferencji.
Uprzedzam Cię, że jeżeli nie zaczniesz w porę doszukiwać się sensu w cierpieniu (nawet jeśli to nielogiczne), to wpadniesz w depresję.
Trudno, żeby niedokumentalny film czegoś dowodził. Może obrazować jakiś problem co najwyżej.
do Franio: Idąc dalej Twoim sposobem myślenia(żeby nie powiedzieć wprost pseudologiką), już wkrótce można sie spodziewać produkcji które będą miały udowadniać ze geje mogą cierpieć,nawet wtedy gdy nie są prześladowani,heh-co za nonsensy...
A w depresję to można wpaść próbując zrozumieć sens Twoich wypowiedzi.