mi sie film podobał co prawda mogli go troche skrocic ale ogolnie całkiem niezły.dobra gra aktorska, zabrakło mi tylko jakiejs mocnej sceny pocałunku :)
zgadzam sie z tobą smerfetka...
wydaje mi sie że scena gdy sie obaj spotkali po 4 latach niewidzenia i ten pocałunek to juz była dla mnie scena mocna!...w sensie że czuło sie tą namiętnośc..i dobrze że nie przesadzli z takimi scenami...dla mnie bło idealnie!
właśnie, ta scena była wystarczająco namiętna :)
z takimi sprawami to trzeba delikatnie, ująć to w odpowiedni sposób, żeby ludzie zrozumieli...
Nie chcesz rozmawiac, OK. Wystarczy powiedzieć, ze masz kłopoty z argumentacją. Ale nie ma powodu aby używac inwektyw.
Ok, odpowiem.
Pewnie, że każdy jest inny, zgadzam się.
Mówiąc "pragną tego samego" chodziło mi oczywiście o miłość, bycie z ukochaną osobą i akceptacji otoczenia :)
A pisząc "żeby ludzie zrozumieli" miałam na myśli homofobów, którzy sobie nieźle na tym forum używają jak widać.
Teraz wszystko jasne?
Nie całkiem. Akceptacja, rozumiem. Ale co z gejami, którzy nie szukaja miłości po grobowa deskę, ale wola sie spełniac w krótkotrwalych przygodach erotycznych...? Oni nie pasuja do tej romantycznej wizji.
Są tacy co szukają miłości i tacy, którzy chcą tylko "jednorazowych przygód". Tak jest u homo i heteroseksualnych, a o gejach własnie panuje przekonanie, że szukają tylko seksualnych przygód. A przecież nie wszyscy są tacy, część (może większa, może mniejsza) szuka tej miłości tak samo jak my "normalni"
W porządku. Mi chodzi tylko o jeden aspekt: aby na podstawie filmu nie mitologizowac i idealizować calego srodowiska homo. "Brokeback" to jednak kreacja, melodramat, love story z unhappy endem dziejaca sie "w pieknych okolicznosciach przyrody". Jak to sie ma do realiów zycia homoseksualistow? W wielu przypadkach, nijak, jak sądzę.
Ale w wielu opiniach ten film staje sie "dowodem" ma istnienie milości homo... Chcecie dowodow, to obejrzyjcie filmy dokumentalizujace srodowiska gejowskie. Tam nie ma tego romantyzmu, które tak uwodzi w "BM".
Dla jasności: nie występuję tu w zadnym razie przeciwko gejom, ale tylko zastanawiam sie nad uromantycznioną percepcją tego filmu wsrod (zazwyczaj) heterosekualnych widzdów.
A powiedz mi, czy widać romantyzm ze "zwykłych" romansideł w miłości heteroseksualnej? Nie! I tak jak Ty, wcale nie twierdzę, że go nie ma. Filmy miłosne po prostu pokazują sferę intymną, którą jednak w życiu codziennym zachowujemy tylko dla siebie i tej drugiej osoby. Po pierwsze dlatego, że ludzie nie lubią na takie rzeczy patrzeć, a po drugie dlatego, że jest to jednak okazywanie jakiejś słabości, a tego też chyba nikt nie lubi robić. Chodzi mi o to, że romantyzm może być tam, gdzie nawet byśmy się nie spodziewali, że jest.
Poza tym nie wolno generalizować po żadnej ze stron. Tak samo jak nie można powiedzieć, że wszyscy hetero są romantykami, czy też owładniętymi rządzą demonami seksu ;), tak też nie można powiedzieć tego samego o gejach.
Jakie dokumenty masz na myśli? Mam nadzieję, że nie mówisz o filmach ukazujących realia gejowskich burdeli, dark roomów, czy innych nocnych klubach. Taki dokument można by też nakręcić w odpowiednikach takich klubów dla hetero i podejrzewam, że sprawa nie wyglądałaby lepiej, a przecież nie rzucałaby cienia na całe środowisko hetero, prawda? Jeżeli zaś mówisz o dokumentach ukazujących prawdziwe związki, to jak już wcześniej powiedziałem, romantyzm trudno uchwycić i trudno go pokazać bez uciekania w reżyserię :) Kamera nie uchwyci codzienności, która czasami jest bardziej romantyczna, niż niejedno romansidło :)
hmm dobrze napisane, chyba nie mam nic do dodania, wyprzedziłeś mnie :)
jeszcze warto dodać- kto jest naturalny w tych filmach dokumentalnych? ludzie sie spinają gdy widza kamere, nie ma szans na uchwycenie rozmantyzmu i PRAWDZIWEJ codzienności, a nie tej sztucznej
O, sporo wiesz o filmie dokumentalnym... Najwyższy czas uświadomić wszystkim, że np. Karabasz, Łoziński, Koszałko, Kieślowski w swoich dziełach mamili nas oszukańczo wizją "sztucznej rzeczywistości".
Chodzi mi o to, ze wnioskowanie podjete na podstawie fikcyjnej fabuły i fikcyjnych bohaterow nie jest całkiem pewna metodą.
Nie wszędzie łapie kontekst Twoich pytań, ale postaram sie na nie odpowiedzieć rzeczowo.
Czy romantyzm jest obecny w "romansidłach"? Ty twierdzisz, ze nie, ja uwazam, że jest. Oczywiście romantyzm upupiony i kiczowaty, ale odpowiadajacy na zapotrzebowanie i wizję wielu widzow.
Z generalizowaniem pełna zgoda. To mnie wlasnie niepokoi, ze w wielu wynurzeniach pojawia się "mit geja", pewna kreacja, która z rzeczywistością niewiele ma wspolnego. Stąd moj postulat obejrzenia wiekszej ilości filmow o tematyce gejo-lesbijskiej, aby nabrać pewnego dystansu i nie poddawać się plochym emocjom. Owszem, dokumenty (gejowskie kluby...), o ktorych wspominasz to także cenne obrazy pokazujace specyfikę niektorych sporod homo. Jesli mamy (macie?) ich afirmować, zastanówmy się najpierw, czy wszystko tej afirmacji jest godne.
Ostani watek jest nieco dziwny: kamera dokumentalisty (to tez rezyseria, podobnie jak w filmie fabularnym)) jak najbardziej jest w stanie pokazać romantyzm, podobnie zreszta, jak wiele innych aspektów życia... Przekonmanie, ze tylko fikcja fabularna umożliwia uchwycenie romantyzmu bohaterów fabuły wydaje mi sie po prostu nieporozumieniem.
a Ty nic nie zrozumiałeś/aś?...jak sie czuja geje?...i że to wszystko nie jest takie łatwe dla nich?...jak nie to spółczuje.
każdy zrozumial ten film na swój sposób.Nie bedziemy Ci czegos wmawiać czego nie rozumiez i sie kłócisz.Jak nic nie zrozumiałeś to obejrzył jeszcze raz film i po kłopocie.
"Nie będziemy Ci wmawiać...?" W czyim imieniu mówisz? Bo ja tylko w swoim.
Nie chodzi o kłótnię, tylko o dyskusję. A ta, jak wiadomo, nie polega na tym, ze wszyscy mówia to samo.
nie moja wina że uważam to samo co smerfetka czy sakreble.Nie będe zmieniać zdania tylko dlatego że Ci sie ono niepodoba.
Ponoć gdy "wszyscy myśla tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele"... Nie, to chyba zbyt przykra perspektywa...
wiesz co nie będe z tobą dyskutowac bo ty chyba nie potrafisz normalnie rozmawiac.Koniec.Ja mam swoje zdanie na temat tolerancji, homoseksualistów i homofobów.I czy Ci sie ono podoba czy nie szczerze mówiąc nic mnie to nie obchodzi.
Skąd wywnioskowałeś, że mj184, czy smerfetka myślą tak samo jak ja? Wydaje mi się, że to powiedzenie, które zacytowałeś odnosi się do ogółu poglądów, więc jest nie bardzo trafne w tej sytuacji. Chyba, że uważasz, że na każdy temat każdy powinien mieć swoje zdanie, nie pokrywające się ze zdaniem kogoś innego. To znaczy, że na każdy temat jest ok 6 miliardów różnych spojrzeń. Powiedz sam teraz, czy Twoja utopia jest możliwa? A jeśli jakimś cudem tak, to czy jeżeli ktoś przyjdzie i się zgodzi z Twoimi poglądami(choć w sumie nie wiem z czym tu się zgadzać, bo póki co po prostu nie zgadzasz się ze wszystkim co jest tutaj napisane, nie objawiając nam jedynej słusznej prawdy i jakże, zapewne, wybitnie oryginalnej na ten temat), będzie to oznaczało, że ani Ty, ani ta osoba "nie myślicie za wiele"?
Nie musialem wnioskować, bo sam mj o tym napisał wprost.
Powiedzenie odnoszace się do "ogółu poglądów"...? Cóz to takiego, ten "ogół"...?
Nigdzie nie padł postulat aby "kazdy myslal inaczej na każdy temat". Przeczytaj dokladnie. Tak wiec to nie moja, ale Twoja utopia.
Dyskusja póki co nie zawiazala się, poniewaz na moje proste pytania (owszem, nieco prowokacyjne, bo zmuszające so wyartykułowania argumentów i ich obrony) nie otrzymałem odpowiedzi, poza oburzonymi głosami negujacymi sens dyskutowania... Moje poglady zostały zresztą jasno wylożone podczas dyskusji, która miala miejsce nieco niżej ("Precz z homoseksualizmem...")- więc bynajmniej nie kryje się z nimi...
Jedynie Ty podjąłeś ten wysiłek (kilka postow wyzej) i oczywiście, nie zostawie Twojej odpowiedzi bez odzewu.
Ja nie twierdze, ze jestem w posiadaniu jakiejs jedynej prawdy objawionej. Jedynie zastanawiam się nad pewna standaryzacja opinii, ktore mnoza się pączkuja, a których trudno znaleźć ślady głebszych przemysleń.
jak juz przedtem pisałam każdy odbiera ten film na swó własny sposób.Ja zrozumiałam że dla homoseksualistów to wszystko nie jest łatwe.Że też Ich to przerasta.To całe odkrywanie "siebie", to jest cholernie trudne i że nie można z tym walczyć bo to jest silniejsze od nich.Że obawiaja sie wykluczenia przez społeczeństwo.Tego nie rozumiem oni sa tacy sami jak my.I pokazali tą sfere imtymna ich.Pokazali w filmie tą namiętność i kiełkowanie prawdziwej miłości.
ps. Jestem dziewczyną
OK, tylko dla Ciebie to jakieś nowości, a ja wiedzialem o tym wszystkim juz wcześniej. Totez film pod tym wzgledem nie jest dla mnie odkrywczy.
Poza tym, mam wrażenie, ze demokracja nie zaklada ze wszyscy mamy sie kochać. Mamy tylko umieć ze soba koegzystowac, a konflikty rozwiazywać na drodze dialogu, sporu, ale nie agresywnej konfrontacji. Akceptuję w zwiazku z tym istnienia homofobów, czyli ludzi, którzy nie lubia gejow. Podobnie od gejów nikt nie wymaga deklaracji zachwytu nad heteroseksualistami Jesli obie strony są w stanie powstrzymać się od agresji i chamstwa, wszystko jest OK.
dokładnie tylko zauwaz że to jest w dzisiejszych czasach jest to bardzo trudne.Na każdym kroku jest spotykane chamstwo.Inie mówie ze tylko ze strony homofobóf bo to by była nie prawda.Ludzie nie potrafią zrozumieć pewnych spraw.Zazwyczaj innosc jest zła.I trzeba ja niszczyć.Tak niektórzy myśla.Nawet mój brat.Przy nim czasem nie da sie usiedziec.Jest tak nietolerancyjny i wrogo nastawiony.Bo cos jest inne od niego.
a co do sprawy że todla mnie nowosc.Może i tak bo nigdy czegoś takiego nie widziałam na własne oczy.A w filmie to ukazali bardzo dobrze.
Inność często była powodem nietolerancji i przesladowań. Ale dobrze zdać sobie sprawe, że geje to ludzie, ktorzy od zawsze żyli obok hetero. Także w przyrodzie zaobserwowano zachowania homo wsród wielu gatunków (na wolności, nie w zoo...)
Np. Michał Anioł, Caravaggio, O. Wilde... ludzie, którzy współtworzyli naszą kulture byli orientacji homo. Tak więc to przekonanie o zagrazajacej, obcej "innośći" tak naprawde wynika z niedoinformowania i niestety też, złej woli. Myśle, ze z Twoim bratem ciezko byłoby podjac dyskusję. On już ma wyrobione zdanie i raczej okopie sie na swoich pozycjach nie przyjmując zadnych argumentów , które podwazałyby jego przekoanania.