Tajemnica Brokeback Mountain to jak napisał portal ekumenizm.pl: "film o grzechach". Kiedy poraz pierwszy zobaczyłem tam taki nagłówek, od razu pomyślałem o wszystkich homofobicznych treściach, których niwątpliwie (znając polskie realia) mogłem się spodziewać. Mimo uprzedzeń postanowłem przeczytać. Ku mojemu zaskoczeniu ten niewątpliwie "oświecony", katolicki portal, wśród owych grzechów wymienia m. in. społeczny grzech nietolerancji i grzech życia wbrew sobie, co czyni krzywdę nam i naszym najbliższym. Takie interesujące spojrzenie tematy zawrate w "Tajemnicy..." napawają optymizmem, że w Polsce być katolkiem nie oznacza, być homofobem.
Dla mnie ten film to niesamowite dzieło filmowe o olbrzymim ładunku emocjonalnym. Szczerze mwóiąc po wyjściu z seansu długo nie mogłem dojść do siebie i pozbierać mysli. Poruszająca historia dwóch młodych mężczyzn z Wiomingu i ich zakazanej przez społeczeństwo miłości, nikogo nie pozostawia obojętnym. Liryka opowieść nawiązuje do zakazanych związków wprost z najsłynniejszych średniowieczych dramatów (jeden z recenzentów pokusił się nawet o nawiązanie do opowieści o Tristanie i Izoldzie). Niewątpliwie ta opwieść udowadnia, że miłość nie zna granic ustanowionych przez społeczne nakazy i fobie.
Ci którzy nie dostrzegli głębokiej wymowy "Tajemnicy..." z pewnością powinni docenić filmowy warsztat reżysera. Ang Lee stworzył po prostu piękny film, z niesamowitymi zdjęciami i genialną muzyką. Ten film to po prostu kino najwyższej klasy.