temat oklepany, ale przedstawiony w dobrej formie. bardzo przyzwoity, 7/10
Otóż to. Bardzo dobrze się ogląda. Ktoś nastawiony na horror typu Grave Encounters pewnie da 1, bo nie było "momentów". Wydaje mi się, że właśnie nie miało ich być.
ależ proszę Cię, uwielbiam Grave Enocunters, a to nie oznacza, że ten dla mnie był marny (:
ja ogólnie nie krzyczę z przerażenia, nie oglądam więc po to, by zostać przestraszona. oglądam fabularnie, to już ten moment (;
a ja mimo wieku czasem jeszcze podskoczę ;P Ale z Grave dla mnie coś było nie tak; klimat w porządku, ale momentów jakoś tak za dużo. Choć przyznaję, że był to jeden z lepszych w gatunku.
Atticus moim zdaniem po prostu nie miał straszyć w taki sposób i nie straszył. Był fajnie poprowadzony. Bohaterem jest Zło biblijne: namacalne, realne, istniejące wśród ludzi. Po prostu wolę taką tematykę od duchów :)
Ja nie, nie przepadam za nawiedzeniami opętaniowymi, nie wierzę w to kompletnie, aczkolwiek lubię, jak się miesza w to naukę w czystej formie, potem znów wojsko, eksperymenty, chęć wykorzystania do celów militarnych.. same pychotki.
Swoją drogą, Oglądałaś/łeś (wybacz, nie sposób się zorientować) może The Quiet Ones? film o tej samej tematyce, moim zdaniem, z tym, ze ujęcie nieco bardziej medyczno-psychologiczne. Ciekawa jestem, czy tylko ja widzę aż tak oczywiste podobienstwo pomiedzy tymi produkcjami.
zaraz, zaraz. To o dziewczynce mogącej być opętaną przez bodajże mezopotamską Lilith? Ja wiem...Jeśli chodzi Ci o racjonalne podejście do nawiedzenia, analizę zjawiska- tak, chyba ten sam worek. Ale film mnie mocno rozczarował (nawet nie pamiętam końcówki :D; chłopak był przesłuchiwany i coś się tam stało, co miało nas pozostawić z dylematem "opętanie, czy mimo wszystko choroba psychiczna"?). Pierwszą różnicą było to, że w Atticusie bohaterowie bardzo szybko rewidują swój sceptycyzm zawodowy- sprawa jest jasna, bez niedomówień. Rząd i naukowcy przyjmują do wiadomości opętanie i na tym materiale pracują. W Uśpionych mamy pozostać z wątpliwościami. Dwa: wojsko usiłuje podporządkować sobie Zło (pycha), a uczeni zdają sobie sprawę z tego, że Bogu zostawiamy, co boskie; że istnieje granica, za która kończy się rozum, a zaczyna wiara i tym podobne pierdoły :)
Jestem laikiem, to moje luźne dywagacje i z pokorą przyjmuję swoje błędy w rozumieniu :P
(jestem "ta")
tak, to ten film. tak, był przesłuchiwany i ogólnie stanęło na przeniesieniu opętania na niego. sporo w nim było głupot, ale w sumie w każdym filmie zdarzają się. mi się podobał ze względu na różnorodne podejście bohaterów do sprawy. niby grali w jednej drużynie, ale każdy na swój sposób. potem przez różnorakie relacje pomiędzy nimi pojawiły się spory i tak na dobra sprawę każdy już miał inny pomysł co z tą sprawą zrobić.
dalej - samo to, co nazwałaś rewidowaniem sceptycyzmu, a raczej tego brak w Uśpionych dla mnie samej jest bardzo bliskie. nie wiem, co musiałoby się stać, bym uwierzyła w opętanie. to znaczy, wierzę, ale w tę naukową formę. opętanie jest jednostką zaburzeń psychicznych jasno określoną przez ICD-10 czy DSM-IV. istnieje i ma się dobrze. ale nie jest absolutnie sprawą boską czy demoniczną. w takie opętanie wierzę i zgodnie z 'trybem pracy' bohaterów w Uśpionych ja również do ostatniej chwili (prawdopodobnie tej, w której ginęłabym wyrzucona przez okno (; ) nie chciałabym odchodzić od swoich poglądów.
nie jestem więc zwolenniczką podejścia, że za rozumem pozostaje tylko wiara. lubię, kiedy tę wiarę (choćby na siłę) przenaukowuje się, rozkłada na czynniki pierwsze i szuka odniesienia do faktów.
A w Atticusie z kolei bardzo podobało mi się podejście wojska, to, że sądzili, iż są w stanie okiełznać coś, w co nawet sami tak do końca nie wierzą. odważne (:
(miło mi więc poznać, TĘ kobietę!)
(mnie też jest bardzo miło i przepraszam za zwłokę z odpowiedzią)
Wiesz co, nie poddawałam analizie Uśpionych (oglądałam to w wakacje, kiedy nadrabiam zaległości, więc pewnie trafił na jeden z moich „maratonów). Teraz przeczytałam sobie opis, żeby trochę fabułę odświerzyć. Liczyłam też na wspomnienie jakiś refleksji. Aż mi głupio. Wiem dlaczego film był dla mnie ciężki: męczył mnie technicznie. Męczyła mnie stylistyka przekazu oroz gra aktorska; w efekcie na istocie fabuły nijak nie mogłam się skupić :)
A w kwestii opętań nie będę dowodzić, że moja racja jest mojsza, bo trudno „nawracać” samemu będąc asekurantem w materii wiary (póki co prezentuję postawę pascalowską). Jednakże telepie mnie się po głowie cytat z Heisenberga: nauki ścisłe zaczynają się od założenia, że w końcu będzie można zrozumieć naturę, w każdej, nawet całkiem nowej dziedzinie, ale nie możemy czynić żadnego założenia a priori, co do znaczenia słowa „zrozumieć”
rozumiem. to wiele wyjaśnia. żadna, nawet kosmicznie dobra fabuła nie uratuje żałosnej gry aktorskiej. ale w uśpionych nie było aż tak źle, przyznaję, ze irytowały mnie dwie postaci, ale reszta nie aż tak bardzo, a w całokształcie tworzyły zaś ciekawy przekrój przez osobowości, więc nie było to tragiczne, nawet nieźle wypadło wręcz. może jeszcze kiedyś wrócisz do tej produkcji, chociaż, jeśli była dla Ciebie mierna, to raczej nie warto, jest masa innych o tej tematyce, rozmawiać zawsze będzie o czym (:
każdy ma prawo do własnej racji, zawsze racji będzie tyle, ile opinii, opinii tyle, ile poglądów, poglądów w końcu tyle, ile istnień rozumnych. być może, że moje zdanie wynika z takiego, a nie innego stosunku do wiary (wierzę w siłę sprawczą człowieka, nie żadne istoty wyższe), poniekąd oddanie nauce i uwielbienie ludzkiego umysłu pozwala mi wierzyć w to, co osiągalne dla niego (a to nigdy nie zostało jeszcze zbadane do końca - tym sposobem - możliwym jest wszystko). z kolei cytat który mi się nasuwa: "nauka zaczyna się tam, gdzie ktoś czegoś nie rozumie i chce się dowiedzieć."
"Ja nie, nie przepadam za nawiedzeniami opętaniowymi, nie wierzę w to kompletnie"
A więc popełniasz grzech niewiary i w dodatku dajesz więcej szansy dla Kaduka.
"każdy ma prawo do własnej racji, zawsze racji będzie tyle, ile opinii, opinii tyle, ile poglądów, poglądów w końcu tyle, ile istnień rozumnych."
I oto właśnie wielkie XVIII-wieczne "oświecenie" a właściwie ociemnienie spowodowało, że byle tępak może wygłaszać swoje brednie, mimo, iż nie mają żadnej racji bytu. Nikt nie ma prawa do własnych racji, bo coś takiego, jak własna prawda czy własna racja nie istnieje. Jest albo prawda, albo fałsz, tak jak uczy logika - albo jest TAK albo NIE. Dokładnie to pokazuje matematyka, że 2+2=4 i jest to prawda, a wg twoich "wieloracyj" prawdą może być też fałsz, czyli błąd, np. że 2+2=7 czy 3+5=10. Odrzucenie Boga, Kościoła i wiary katolickiej doprowadza do tego, że człowiek, wskutek zranień pozostałych po grzechu pierworodnym, zatraca się w swojej pysze i egocentryzmie sądząc, iż własnym rozumem, który jest ograniczony, posiądzie dosłownie wszystko. I jako nasza matka Ewa uległaś kuszącym podszeptom Diabła, który ci do ucha sączy truciznę, która brzmi: "Będziecie jako bogowie.".