pamiętam wtedy jeszcze cała sala bo kino jeszcze kwitło. No i wszyscy roześmiani, wiele par, film się zaczął i do momentu jak leatherface nie zaczął gonić turystów z piłą, nagle cisza jak makiem zasiał i nawet nikt popkornu nie jadł. To był horror po którym na prawdę wyszliśmy z kina wstrząśnięci, a przecież oglądało się piątek 13 itp. Z kina ludzie wyszli na prawdę zmasakrowani, to był chyba dośc ostry film i kolejny krok horrorów razem z piłą No1 w stronę brutalności jakiej nie było.
W sumie on jakiś mocno brutalny nie był z wyjątkiem może jednej sceny. Pod kątem brutalności na pewno potraktowano ten film mocno oszczędnie, ale chyba wyszło mu to na dobre, bo zamiast szokować przemocą film buduje świetny klimat. To jest moja ulubiona część z całego cyklu, preferuję ją znacznie bardziej od oryginału.
Ja nawet lubię tą wersję ale to pozbawiona głębi komercha. Do arcydzieła z 74 nie ma startu pod absolutnie żadnym względem. Cały film Hoopera został sprasowany do podróbki Siedem o seryjnych mordercach. Z całego cyklu aprobuję jeszcze trójkę i dwójkę. I tyle.
Jakby wszystkie remaki realizowano tak samo jak ten, to świat filmów byłby lepszym miejscem. Oryginał zdążył się już mocno zestarzeć.
Tylko, że poza rozrywką ten film nie oferuje nic. A "przestarzały" oryginał to szeroka pożywka dla intelektualistów po dziś dzień.
Dla mnie filmy mogą być jednym i drugim. Jeśli idę do kina na slasher to nie nastawiam się na gimnastykę intelektualną tylko spodziewam się, że obraz będzie wzbudzał we mnie napięcie i pewnie zapewni jakąś dozę adrenaliny. Ten remake to osiągnął i bardzo mi się podobał.
Ale slashery u swych początków były dalece ambitniejszym kinem niż potem. Tak jest z TCM, z Halloween, z Alien. Nawet TCM 2 ma jakiś sens. Mniej więcej od Piątku 13 slashery to głównie kampowa, nieskomplikowana zabawa.