Laska uciekając z piwnicy psychopaty bierze ze sobą półżywego kolesia, który tylko ją spowalnia. Wchodzi z nim do pierwszego lepszego budynku. Nie mam pojęcia po co, bo logiczne, że morderca wejdzie za nimi. Stamtąd znowu ucieka, tym razem sama, bo nie zdołała pomóc chłopakowi. Znowu wchodzi do pierwszego lepszego budynku. Po co? Przed wejściem do niego przeszła przez ulicę. Czy nie lepiej było biec wzdłuż niej licząc na to, że gość, który ją gonił w pewnym momencie zrezygnuje z pościgu? Nie, przecież lepiej znów uniknąć śmierci uciekając przed nim z budynku...
Film jak na horror z 2003 roku spełnił moje oczekiwania, ale ta nielogiczna scena po prostu mnie rozjebała.