strona filmwebu i inne podaje że to nie jest na faktach :D a myślałem zawsze ze jest ... http://recenzjehorrorow.blog.onet.pl/ tutaj jest recenzja tego filmu i innych oraz wyjaśnienie
ALE MASKRA SZOKENSSS
film jest oparty na faktach.. http://pl.wikipedia.org/wiki/Ed_Gein to jest historia opowiadana na postawie tego oto osobnika pozdrawiam !
film nie jest na faktach !! w recenzji redakcji i innych stronach również stacji amerykanski podają, że nic takiego nie miało zdarzenia !! jedynie twórcy mogli sie inspirowac innym mordercom który tylko pod małymi względami przypominał tego z filmu
na początku filmu i na koncu jak widac jak zatakował policjanta i kamerzyste to jest prawdziwe nagranie..
To nie jest nagranie archiwalne - to taki chwyt, który miał przekonać łatwowiernych, że oglądają prawdziwe nagranie. Na faktach oparto tylko i wyłącznie postać mordercy. Podobnie rzecz miała się z Normanem Batesem z "Psychozy" oraz Buffalo Billem z "Milczenia owiec" - te postacie również zainspirowane są Edem Geinem. Wszystkie wydarzenia przedstawione w filmie to ściema.
Ja szukałam niedawno filmów, które mogłyby opowiedzieć prawdziwą historię Eda Geina. Większość niestety ogranicza się tylko do faktu, że taki koleś kiedyś istniał, ale wiele wspólnego z jego prawdziwą osobą, życiem i morderstwami nie miało to wspólnego. Jest jednak film "In the Light Of the Moon", który ponoć opowiada prawdziwą historię Geina. Jeszcze tego filmu nie widziałam, dopiero się przymierzam, ale jeśli ktoś chce poznać prawdziwą historię tego seryjnego mordercy to szybciej ten film niż "Teksańska masakra...". Pozdrawiam.
Ja też kiedyś miałam podobne pytanie i dostałam taką odpowiedź:
"Co do prawdziwości wydarzeń - film jest luźno inspirowany postacią Eda Geina, mordercy-kanibala z Teksasu. Jednak są zasadnicze różnice - Gein działał sam, nie pomagała mu żadna szalona rodzinka, co wiecej zabijał on ofiary na miejscu i dopiero martwych oporządzał - jadł ich mięso i robił sobie meble i ornamenty z ich kości, a ze skóry abażury i ubrania." - przy czym zaznaczam, że rzecz dotyczyła starszej wersji tego filmu. W nowszej główni bohaterowie są zbyt głupi, żeby to mogło być prawdziwe. Tacy idioci po prostu się nie rodzą albo selekcja naturalna wykańcza ich w pierwszych dziesięciu latach życia. :P
"W nowszej główni bohaterowie są zbyt głupi, żeby to mogło być prawdziwe. Tacy idioci po prostu się nie rodzą albo selekcja naturalna wykańcza ich w pierwszych dziesięciu latach życia. :P "
No nie wiem - ja nie powiedziałabym tego o Erin. Wątpię, żebyś na jej miejscu dokonał tego, co ona.
Zabiła szeryfa Hoyta i odcięła rękę Leatherface'owi. A przy okazji ocaliła dziecko.
Zabijanie i obcinanie ręki wymaga szczególnych zdolności intelektualnych? Nie wiedziałam. W takim razie nie dorównuję bohaterce do stóp intelektem, bo ja ludzi nie zabijam ani nie obcinam nikomu kończyn.;) Dziecka też nie zdarzyło mi się jeszcze ocalić, ale to już prędzej.;) Poza tym pisząc o głupocie głównych bohaterów miałam na myśli sposób w jaki wkręcili się w tę kabałę, a nie sposób w jaki próbowali się z niego wykręcić - zresztą wtedy i tak większość była już przesądzona. Zachodzą do wioski, w której brakowło tylko napisu "Siedziba seryjnych morderców" i wesołego neonu: "Zabijemy Cię za free". Wzywają szalonego szeryfa, a potem, bez żadnego zdziwienia, pomagają mu owinąć głowę zabitej dziewczyny w folię. Przecież to już od stu metrów wiało jakimś podstępem, a oni jak kompletni imbecyle dalej się w to pakują zamiast sp*** byle dalej. W zdecydowanej większości tego typu horrorów bohaterowi sami siebie wplątują w wesołe gierki z seryjnymi mordercami tudzież okropnymi potworkami przez własną głupotę. W "Smakoszu" było podobnie.
"Zabijanie i obcinanie ręki wymaga szczególnych zdolności intelektualnych? Nie wiedziałam. W takim razie nie dorównuję bohaterce do stóp intelektem, bo ja ludzi nie zabijam ani nie obcinam nikomu kończyn.;)"
Zaczyna się łapanie za słówka. Zapytałaś czego dokonała, to odpowiedziałam - to odpowiedź na Twoje pytanie, więc o co kaman?
W dalszej części wypowiedzi wrzucasz wszystkich do jednego wora, choć wiadomo, że przy owijaniu dziewczyny w folię nie było Erin:) Ponadto cieszę się, że Ty wiesz, których miasteczek unikać - Ty na bank wiedziałabyś od razu, że tam kanibale mieszkają:)
"a oni jak kompletni imbecyle dalej się w to pakują zamiast sp*** byle dalej"
Nie mogli, najpierw czekali na Erin i Kempera, a potem szukali Kempera, ale rozumiem, że Ty byś swoich kumpli zostawiła.
"Nie mogli, najpierw czekali na Erin i Kempera, a potem szukali Kempera, ale rozumiem, że Ty byś swoich kumpli zostawiła."
Mnie nie wolno łapać za słówka, ale rozumiem, że "co wolno wojewodzie" - sama to zrobiłaś w tym momencie. Brawo.
"przy owijaniu dziewczyny w folię nie było Erin" -> czegoś się przyczepiła tej Erin? Napisałam głowni bohaterowie - z tego, co pamietam było ich tam więcej.
"Ponadto cieszę się, że Ty wiesz, których miasteczek unikać - Ty na bank wiedziałabyś od razu, że tam kanibale mieszkają:)" - ano, w tym momencie wiedziałabym w stu procentach. Opustoszałe miasteczko z czubkiem prowadzącym sklep - ja trzymałabym się jak najdalej. Pomijając fakt, że ich zachowanie na początku filmu nie należaly do najinteligentniejszych. Taki sposób zabawy nastolatków? Ja zawsze wolałam w siatę pograć. :P
"Napisałam głowni bohaterowie - z tego, co pamietam było ich tam więcej." - główną bohaterką była Erin:)
"Mnie nie wolno łapać za słówka, ale rozumiem, że "co wolno wojewodzie" - sama to zrobiłaś w tym momencie. "
To była odpowiedź na Twój zarzut "głupoty bohaterów", ale rozumiem, że kontrargumentu nie masz, więc zasłaniasz się "łapniem za słówka". Więc rozumiem, że odwołujesz ten oto zarzut: "Wzywają szalonego szeryfa, a potem, bez żadnego zdziwienia, pomagają mu owinąć głowę zabitej dziewczyny w folię. Przecież to już od stu metrów wiało jakimś podstępem, a oni jak kompletni imbecyle dalej się w to pakują zamiast sp*** byle dalej. "
"Ponadto cieszę się, że Ty wiesz, których miasteczek unikać - Ty na bank wiedziałabyś od razu, że tam kanibale mieszkają:)" - ano, w tym momencie wiedziałabym w stu procentach. "
Wiedziałaś, że grozi im niebezpieczeństwo, bo wiedziałaś, że oglądasz slasher, ale w realu? Pozwól, że zacytuję Kinga "Zachowujemy się jak bohaterowie kiepskiego horroru [...] Zostaliśmy na miejscu, choć wiedzieliśmy, że lepiej wyjechać [...] No tak, oczywiście [...]Tylko, że ludzie tak przecież się zachowują, prawda? "
"Opustoszałe miasteczko z czubkiem prowadzącym sklep - ja trzymałabym się jak najdalej. " - po pierwsze w pobliżu mojego miejsca zamieszkania jest kilka takich miasteczek, gdzie żywego ducha ciężko ujrzeć, więc co? Mam tam nie zaglądać? Po drugie sklep w filmie prowadziła kobieta i nie zachowywała się jak czubek. Przedstaw mi jakiekolwiek jej słowa lub zachowanie, które wskazywałoby na to, że jest "czubkiem".
"Pomijając fakt, że ich zachowanie na początku filmu nie należaly do najinteligentniejszych." - o jakim zachowaniu mówisz? O paleniu marychy, czy o całowaniu się? Z tego co wiem to przeważająca większość młodzieży teraz to robi.
Ale nie będę ich prosiła, żeby się zalogowały i mnie wsparły. ;)
Drugim - że, nie wiedząc, gdzie są - rozdzielili się. Gdyby nie to, mogliby uciekać i nie musieliby czekać na Erin i Kempera. Wg mnie pierwsza i najważniejsza zasada w miejscu, którego się nie zna - nie rozdzielać się, bo kiedy dojdzie co do czego - trudno się potem znaleźć. Tak, tak - wiem, że odpiszesz: rozdzielili się, bo... Mnie to nie przekonuje, wciąż uważam, że nie powinni.
Trzecim - fakt, że pomagali szeryfowi zawijać zwłoki w folię. OK, czekali na przyjaciół, bo byli na tyle inteligentni, żeby się rozdzielić - ale czy to znaczy, że oślepli kompletnie i nie widzieli nic podejrzanego w osobie szeryfa?
Przyczepiłaś się Erin, więc dopiszę - wg mnie w momencie, kiedy trafiła do porypanej rodziny, po której też ewidentnie było widać, że coś jest nie tak, to spokojnie piła z nimi herbatkę (gdzieś tam, ze goni ją jakiś psychol z piłą, gdzieś tam, że rodzina w ogóle nie chce jej słuchać, mimo że widać było, że jest przerażona, wszystko gdzieś tam, może miała angielskie korzenie i it was tea time?) i dopiero po jakimś czasie (zdążyli przy okazji podać jej środki usypiające, bo od obcych, podejrzanie wyglądających ludzi absolutnie wszystko się bierze, a co. Może mamusia jej nie uczyła, że od nieznajomych nie bierze się cukierków?) zorientowała się, że coś jest wysoce nie w porządku i zaczęła wiać. Gdyby taka sytuacja wydarzyła się naprawdę, ona nie miałaby szans, żeby przeżyć, ale to był horror z tego gatunku, że skazana była na happy end, biegając bezmyślnie w kółko i wrzeszcząc wniebogłosy.
Tam było parę jeszcze takich sytuacji, ale naprawdę filmu nie pamiętam. Napisałam, co napisałam, bo takie odniosłam wrażenie po obejrzeniu tego filmu. Nie sądziłam, że zostanę z tego przepytywana.
Tobie film może się podobać i możesz uważać ich bohaterów za geniuszów. Twoje prawo, uszanuj proszę moje i nie przepytuj. Podałam, wydaje mi się, wystarczające argumenty i naprawdę kończę rozmowę, bo nie wiem czy jest sens pisania w kółko tego samego. Nie przekonasz mnie, bo tak naprawdę w tym momencie Ty nie masz argumentów, tylko wzięłaś się za odpytywanie z filmu. Oglądałam i takie odniosłam wrażenie, po prostu.
Pozdrawiam. :)
Kurczę, połowa postu mi się skasowała. A tak się starałam. :P
W pierwszym zdaniu chodziło o to, że podawałam argumenty, dla których uważam bohaterów za idiotów i jednym z nich była szemrana okolica, o której tyle już pisalyśmy. Pamiętam, że film oglądałam dwukrotnie, za każdym razem z inną koleżanką i wszystkie odniosłyśmy takie same wrażenie. I słowo honoru, ich nie nakręcałam. Wiec to nie tylko moja opinia.
Napisałam też, że nie podoba mi się, że kiedy Ty wypominasz mi łapanie za słówka to jest wszystko OK, ale kiedy ja to robię to już nie mam argumentów. Gdzie tu sens, gdzie tu logika. Napisałam Ci argumenty, natomiast Ty zarzucasz mnie pytaniami ze znajomości horroru. Przesada.
Pisałaś też, że w Twojej okolicy jest wiele okolic, gdzie ciężko znaleźć żywego ducha - no, skoro cięzko znaleźć to po co się tam zapuszczać? Chyba, że to niezwykle urokliwe miejsca, ale zakładam, że jednak je znasz?
Nie podoba mi się też, że zakładasz, że tak naprawdę nie myślę tego, co myślę - przynajmniej tak to brzmiało. Niby jak mam Ci udowodnić, że tak nie jest? Znaleźć siedzibę psychopatycznych morderców i tuż przed wejściem tam zakomunikować Ci na filmwebie: Uwaga, wchodzę?;) Jakoś nie mam na to ochoty. :P
Poza tym, nie będę Ci tutaj pisała kto, co powiedział, bo zwyczajnie szkoda mi czasu, żeby wykuć się na blachę tak słabego, w moim przekonaniu, horroru. Mam sporo innych rzeczy do "naumiania" niż kwestie aktorów z podrzędnego horrorzyku.
Jeśli coś jeszcze napisałam, to w tej chwili nie pamiętam, przepraszam za problem z postem, ale w połowie mnie wylogowało i tak się skończyło. :(
Pozdrawiam ponownie. :)
I jeszcze jedno. Nie wiem czy dobrze pamiętam, popraw mnie, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że oni tę trawkę palili, jadąc samochodem, jeden z nich prowadził. Nie rzecz tutaj w samym paleniu trawki, ale w prowadzeniu pod jej wpływem. Czy to nie głupota i lekkomyślność? Ja uważam, ze wszystko jest dla ludzi, trawkę sama - przyznaję się - parę razy spróbowałam, ale już tego nie robię, bo to podobno "nakłania" do narkotyków twardych, a tego boję się niesamowicie. Ale w życiu nie wsiadłabym za kierownicę po trawce albo alkoholu - szanujmy życie swoje i innych. No, według mnie to jest głupota totalna. ;)
Wow, triple post. Szaleję dzisiaj. :D
"Tak, tak - wiem, że odpiszesz: rozdzielili się, bo... Mnie to nie przekonuje, wciąż uważam, że nie powinni. "
I jak tutaj dyskutować, skoro nie obchodzą Cię, żadne okolicznoścci owej rozłąki. To co mieli Twoim zdaniem zrobić? Czekać do rana na szeryfa, wyrzucić ciało samobójczyni na pobocze, czy może zabrać je w wozie na wycieczkę? Co proponowałabyś, aby nie okazało się to "głupim zachowaniem"?
"spokojnie piła z nimi herbatkę" - spokojnie?? Ona nie mogła nawet filiżanki utrzymać w dłoni, tak była roztrzęsiona. Poza tym napiła się tylko łyka, aby gospodyni przestała jej głowe zawrać.
"ale czy to znaczy, że oślepli kompletnie i nie widzieli nic podejrzanego w osobie szeryfa?" a co w nim było takiego podejrzanego? To, że był niemiły? Nie pierwszy i nie ostatni taki gliniarz:)
"gdzieś tam, ze goni ją jakiś psychol z piłą, gdzieś tam, że rodzina w ogóle nie chce jej słuchać,"
To akurat było wyjaśnione. Owe dwie paniusie z przyczepy kempingowej twierdziły, że znają Leatherface'a całe życie i nigdy nikogo nie skrzywdził. Erin próbowała ich przekonać, że jest inaczej i właśnie wtedy zorientowała się, że jest w pułapce, że paniusie zwinęli czyjeś dziecko i dosypali jej czegoś do herbaty.
"bo od obcych, podejrzanie wyglądających ludzi absolutnie wszystko się bierze, a co." - o kurczę, masz rację. U mnie w robocie czesem rozdają nam czekoladki. Ale teraz dałaś mi do myślenia, nie będę już ich brać, bo przecież nie znam tych ludzi!!!
"zorientowała się, że coś jest wysoce nie w porządku i zaczęła wiać." - wcale nie. Wtedy zaczęła działać herbatka i zasnęła:)
"wszystkie odniosłyśmy takie same wrażenie. I słowo honoru, ich nie nakręcałam. Wiec to nie tylko moja opinia. " - Bo o to chodzi w slasherach. Widzowie doskonale wiedzą, co się stanie, doskonale wiedzą, że bohaterom grozi jakieś niebezpieczeństwo, i że najprawdopodobniej przeżyje kobieta (final girl). To jest właśnie specyficzny urok tych filmów. Można to lubić, albo nie.
"Nie przekonasz mnie, bo tak naprawdę w tym momencie Ty nie masz argumentów, tylko wzięłaś się za odpytywanie z filmu. " No własnie, mylisz chyba dwa filmy, bo przekręcasz kompletnie fabułę. Mam Ci wyliczyć momenty, które przekręciłaś? Ale ok, niech Ci będzie, że nie mam argumentów - widać ich nie zauważyłaś:( Ponadto nie chcę Cię przekonać do swojego zdania, każdy ma swoje i to jest właśnie w tym najlepsze. To normalna dyskusja o filmie.
"wypominasz mi łapanie za słówka to jest wszystko OK, ale kiedy ja to robię to już nie mam argumentów. "
Na ten temat już pisałam - zadałaś mi pytanie, a ja na nie odpowiedziałam. To nazywasz łapaniem za słówka? Kurczę, to na Twoje pytania nie wolno odpowiadać. Cytuję naszą dyskusję, może w końcu zajarzysz.
Twoje pytanie:
""a oni jak kompletni imbecyle dalej się w to pakują zamiast sp*** byle dalej"
Moja odpowiedź:
"Nie mogli, najpierw czekali na Erin i Kempera, a potem szukali Kempera, ale rozumiem, że Ty byś swoich kumpli zostawiła."
Wskaż owo łapanie za słówka, bo nie wiem, w którym momencie to następiło. Wykazałaś się po prostu nieznajomością fabuły filmu, a nie mając czymś się odgryźć zaczęłaś krzyczeć" "łapiesz mnie za słówka!". Tylko, no właśnie, nie wiem, gdzie.
"Pisałaś też, że w Twojej okolicy jest wiele okolic, gdzie ciężko znaleźć żywego ducha - no, skoro cięzko znaleźć to po co się tam zapuszczać? Chyba, że to niezwykle urokliwe miejsca, ale zakładam, że jednak je znasz? "
Jak to po co? Chociażby pospacerować. Ale rozumiem, że dla Ciebie wioski oznaczają siedliska kanibali i unikasz ich? A do lasu chodzisz może? Tam też nie ma ludzi...
"Pisałaś też, że w Twojej okolicy jest wiele okolic, gdzie ciężko znaleźć żywego ducha - no, skoro cięzko znaleźć to po co się tam zapuszczać? Chyba, że to niezwykle urokliwe miejsca, ale zakładam, że jednak je znasz? "
Żartujesz? Przecież to normalne u współczesnej młodzieży. Albo jeżdżą na haju, albo po pijaku. Oczywiście, to jest głupota, ale niestety spotykana w realu, aż nazbyt często. Wykorzystali w filmie fakt, który możemy zobaczyć wszędzie. (Niedawno nawet byłam świadkiem wypadku pijanego dzieciaka w BMW:( )
Również pozdrawiam i dzięki za ciekawą dyskusję:)
Wiesz co? To już nie ma sensu. Przejrzyj od początku naszą dyskusję i zobaczysz kto komu pierwszemu wypomniał łapanie za słówka. Gdybyś nie dopisała tekstu o zostawianiu przyjaciół, dałabym Ci spokój. Ty napisałaś, że Erin wiele dokonała, ale kiedy ja skontrowałam, to się zaczęło "łapanie za słówka". To mi tutaj trochę zalatuje hipokryzją.
- co do rozdzielenia się to każdy głupi wie, że w takich sytuacjach NIE WOLNO się rozdzielać. Zwłaszcza, że niecodziennie zdarza się, że w Twoim samochodzie ktoś popełnia samobójstwo, a wcześniej widać po nim, że jest rozhisteryzowany i przerazony. Nie zainteresowało ich to? Przecież wyraźnie coś było nie tak. Dziewczyna była przerażona, że wracają w to miejsce. Nie dało im to do myślenia? Nic w ogóle?
- Pisząc "spokojnie" użyłam ironii. Nie wiem czy picie herbatki dla świętego spokoju było najmądrzejszym rozwiązaniem, zwłaszcza, że dwie paniusie ewidentnie były nie halo. I tak, w końcu zajarzyła, że coś jest nie tak - ale zajęło jej to nadspodziewanie dużo czasu.
- Mam Ci wymieniać, co było podejrzanego w osobie szeryfa? Po pierwsze - sam wygląd. Policjanci na ogół nie mogą wyglądać jak menele. Poza tym zawijanie zwłok w folię (prawie że śniadaniową) i jeszcze prośba o pomoc w tej czynności? W tym momencie nie zastanawiałabym się w ogóle. Wiałabym. I nie miałabym wyrzutów sumienia, że zostawiam kumpli, bo tak jak pisałam - dla mnie to było absolutnie głupie rozwiązanie, zwłaszcza, że nie mieli komórek - więc z przyjaciółmi bylibyśmy razem. A nawet, jeśli już byli na tyle lekkomyślni, żeby w kompletnie nieznanym terenie, w tak dziwnych okolicznościach się rozdzielać, to jednak zwiałabym i poczekała na nich w innym miejscu, zaczęła ich szukać, cokolwiek. Na pewno nie zostałabym z tym szeryfem ani minuty dłużej. Poza tym, czy to pierwszy czy ostatni taki gliniarz - nie, ale gliniarz musi mieć chociaż minimalne podstawy, żeby być niemiłym. Przynajmniej ja się nie spotkałam, nawet gdy potrzebowałam pomocy. No i gliniarz, to jednak co innego niż szeryf - na szeryfa wybiera się tych najlepszych, najrozsądniejszych i najsprawiedliwszych. A nie takich, którzy zawijają głowę martwej dziewczyny w woreczki śniadaniowe.
- No własnie wiem, że o to chodzi w slasherach. Ale to właśnie sprawia, że bohaterowie takich horrorów z reguły bardzo łatwo i naiwnie wplątują się w takie sytuacje. Chociaż można zrobić lepszy film tego rodzaju, np. "Krzyk". Nie jest wybitny, ale przynajmniej tam bohaterowie nie pchają mu się sami pod nóż i nie krzyczą: "Zabij mnie, zabij mnie, ja jestem najgłupsza!" (to też była ironia, proszę, nie pisz mi, że takiej sceny nie było w tym filmie - ale ich zachowanie trochę niestety tak wyglądało).
- No, nie zauważyłam wielu argumentów z Twojej strony, bo zazwyczaj ograniczają się one: A Ty co byś zrobiła? A powiedz, co ona powiedziała, że była taka podejrzana? A wyjaśnij dlaczego... itepe. Mylenie fabuły - pewnie ją mylę, ale ogólny zarys chyba przedstawiam w porządku. Nie widziałam w tym filmie logicznych przesłanek, żeby się wpakować w taką kabałę.
- No, pospacerować - napisałam: "Chyba, że są to niezwykle urokliwe miejsca, ale zakładam, że jednak je znasz". Lubisz się pchać kompletnie sama w jakąś dzicz?
- Co do częstowania ludzi cukierkami - nie skomentuję. OK, w pracy Cie mogą częstować, ale zaznaczyłam, że chodzi o kompletnie podejrzanych, nieznajomych ludzi. Podchodzi do Ciebie śmierdzący menelek na ulicy i proponuję herbatkę w filiżance, którą trzyma w łapach. Albo kawałek czekolady. Albo kanapkę. Albo, k-wa, puree ziemniaczane? Bierzesz to od niego i delektujesz się? No to gratuluję. Ja kiedyś miałam sytuację, że czekałam na pociąg i podchodzi do mnie żulek, że on siedzi obok i musi wyjść na chwilę i czy mogę popilnować mu bagaż. Kiedy wrócił, przyniósł mi czekoladę. Nie przyjęłam jej. A to była jednak sytuacja bliższa tej, która trafiła się Erin, niż kontrolowany poczęstunek w pracy. Swoja drogą fajna praca, że Cię ludzie częstują czekoladą. :) Też taką chcę. :) A wracając do Erin to w tym momencie wybitnie długo zajeło jej kojarzenie faktów. Nie zwróciła uwagi, że te kobiety aż nadto nalegały, żeby wypiła herbatę? Nie zwróciła uwagi, że kompletnie nie chcą jej słuchać, ba, nie dziwi ich przerażenie dziewczyny? Samo wyjaśnianie, że wszystko jest w porządku powinno dać jej do myślenia, bo po niej samej ewidentnie powinno być widać, że nie jest.
- Nie wiem czy to takie normalne. Młodzież jest już chyba rozsądniejsza i takie ekscesy coraz rzadziej się zdarzają. Po pijaku jeżdżą też dorośli ludzie i ja uważam, że to kwestia dojrzałości i rozsądku, a nie wieku? Moi znajomi po alkoholu czy używkach nie prowadzą. Ja też nie. Nie wiem czy można nas jeszcze zaliczać jako młodzież, ale w sumie jeszcze niedawno młodzieżą byliśmy. ;)
Hehe, a ja znam gliniarzy, którzy wyglądają albo jak menele, albo jak brutale - innych nie znam:)
Przypominam, że nawet jeśli Andy, Morgan i Pepper zobaczyli coś podejrzanego w szeryfie to nie mogli uciec, bo nie mieli kluczyków - auto 'na krótko" umiała odpalać tylko Erin:)
Poczekałabyś na nich w innym miejscu? Więc tak, zwiłabyś na nogach, w samo serce Teksasu,gdzie jest 40 stopni w cieniu i gdzie nie ma żywej duszy? No to na bank byś przeżyła:) Ja już wolałabym umierać z rąk mordercy niż z pragnienia na kompletnym pustkowiu:)
Szeryf Hoyt to tylko nazwa - nie jest on prawdziwym szeryfem. Zabił poprzedniego szeryfa i zwinął mu odznakę. To miałaś szczęście do gliniarzy. Zapraszam do woj. dolnośląskiego, tutaj z kolei ciężko znaleźć miłego gliniarza:)
"Lubisz się pchać kompletnie sama w jakąś dzicz? " - o to, jest dobre. Przecież w filmie oni nie byli sami, a mimo to zginęli. Więc wnioskuję z tego, że ze znajomymi nie można iść np. do lasu, bo mogą tam być kanibale:) Wychodzisz w ogóle z domu? Ja mając Twoje nastawienie bałabym się, że jak wydę to ktoś mnie zamorduje:) Ale wiesz? Sama też lubię pchać się w jak to nazwałaś "dzicz". Raczej nie jestem typem osoby "bułkę przez bibułkę" i nie boję się drzew w lesie:)
Co do częstowania cukierkami, to moja majstrowa jest bardziej podejrzana niż te babki w TCM w przyczepie kempingowej.)
Hehe porównujesz żuli do dwóch "miłych pań" (na pierwszy rzut oka, oczywiście)? Ja tam nie widziałam w nich nic z żuli - no, ale może coś tam chlały na boku, nie wiem.
Dlaczego Erin nie zwróciła uwagi na dziwne zachowanie tych kobiet? Ty siedziałaś w domu, oglądając sobie film, więc mogłaś na chłodno to przemyśleć, a ona była roztrzęsiona, przerażona, zapłakana i przed chwilą widziała śmierć kumpelki oraz mordercę ze zdartą skórą jej chłopaka na twarzy. Ciekawe, czy w jej sytuacji miałabyś siłę myśleć. Ja na bank nie, przyznaję się do tego bez bicia:) No, ale ja to mówią "każdy jest mądry, jeśli tego nie przeżył".
Co do jazdy po pijaku czy trawce to jak na razie jest to dosyć powszechne. Oczywiście, znam mnóstwo osób, którzy nie siądą za kierownicą po wzięciu jakiejś używki, ale znam również mnóstwo, którzy robią to bez oporów. Ale moim zdaniem jest to problem nie tylko młodzieży, ale również osób dorosłych:/
Nie, bo ja bym się w ogóle w tamto miejsce nie zapuszczała. Tak samo jak nie jeździłabym po jakichkolwiek używkach. Od tego się zaczęło, więc dalsza część wywodu to już absurdalne gdybanie.
- auto na krótko umiała odpalić tylko Erin, no ale oni byli na tyle inteligentni, żeby się rozdzielić. Więc nie mogła odpalić, bo przyszło im do główek, że osobno byliby bezpieczniejsi niż razem. Jak się okazało, niesłusznie. Dla mnie to najgorsze, co można zrobić w takich sytuacjach. Wyruszamy gdzieś razem, to wyruszamy razem. Jeszcze dzisiaj to są telefony komórkowe, chociaż i tak bym tego nie polecała, ale wtedy? Widzieli, że coś się dzieje, coś wisi w powietrzu i postanowili się rozdzielić? No, ludzie!
- oni nie byli sami, kiedy wezwali szeryfa. Gdyby się nie rozdzielili to ten szeryf też wiele by im zrobić nie mógł, bo mieliby przewagę liczebną, więc w razie czego mogliby go unieszkodliwić.
- wiem, że szeryf Hoyt nie był prawdziwym szeryfem - ale oni na to nie wpadli, mimo że widać było po nim, że to chodzący kryminał? Nie, kompletnie wyłączyli myślenie, nic im się nie wydawało podejrzane, wszystko było OK?
- co do Twojego wnioskowania - nie wnioskuj za dużo, trafiasz kulą w płot. :) Pewnie, że ze znajomymi można się gdzieś zapuszczać, ale w miejscach, które raczej nie wyglądają na niebezpieczne. Bo górach się nie wspinamy, nie przeprawiamy się przez rzekę, nie forsujemy bagien. Podobnie jak staram się omijać puste uliczki po zmroku. Są czasem takie sytuacje, kiedy człowiekowi powinien włączyć się wentyl bezpieczeństwa. Co do pchania się w "dzicz" to owszem, lubię robić sobie wycieczki, lubię odkrywać nowe miejsca, ale np. na działce moich rodziców, niecały kilometr dalej jest kilka opuszczonych, rozpadających się chatek - i tam np. nie zaglądam. Już może nie ze strachu przed seryjnym mordercą, ale choćby po to, żeby cegła ze zrujnowanego domu nie spadła mi na łeb. Ja tutaj "dziczą" nazwałam miejsca "potencjalnie niebezpieczne", a nie niegroźną polankę niedaleko lasu - chociaż w nocy po lesie też nie biegam, w dzień zależy jak daleko i jak gęsty jest las.
- "miłe panie"? Takie wrażenie sprawiały wg Ciebie? Ja po nich widziałam, że są szalone jak kapelusznik. :P
- Pewnie, że tego nie przeżyłam. Takie sytuacje nie zdarzają się jednak normalnym ludziom. :) Przynajmniej niezbyt często. Ale są sytuacje, kiedy potencjalna ofiara nijak nie może zapobiec katastrofie (jak choćby w "Krzyku" - z tego co pamiętam to ten nożownik włamywał im się do mieszkań, a nie, że ofiary na siłę go szukały. :P ), a kiedy niestety przez własną lekkomyślność się w taką sytuację wplątują (nie tylko "Teksańska...", ale też "Smakosz" czy "Koszmar minionego lata").
"Więc nie mogła odpalić, bo przyszło im do główek, że osobno byliby bezpieczniejsi niż razem. "
Skąd to wzięłaś? Chyba rozmawiamy o innych filamch. Już Ci pisałam dlaczego się rozdzielili, ale napiszę jeszcze raz.
Na początku Erin i Kemper poszli do szeryfa - nie mogli iść wszyscy, bo ktoś musiał pilnować wozu i samobójczyni. Poza tym jaki byłby w tym sens, skoro jeszcze wtedy nie wiedzieli, że grozi im jakieś niebezpieczeństwo? Ale ok, Ty byś wiedziała, wiemy już, że jasnowidzem jesteś, ale oni niestety nie byli:(
Potem wróciła tylko Erin, gdyż Kempera sprzątnął Leatherface (Kemper czekał na Erin pod domem starego Monty'ego, bo nie chciał on go wpuścić do środka, kiedy ona dzwoniła do szeryfa). Gdy Erin wróciła i nie zastała z resztą Kempera, Morgan i Pepper chciali spadać, ale Erin nie chciała dać im kluczyków od auta - w końcu to był jej chłopak, nie zostawia się swojej miłości na takim pustkowiu (no, ale już ustataliliśmy, że Ty nie miałabyś oporów, ona miała, jak każda typowa final girl posiadała silne poczucie moralności) Andy mianowicie nie chciał zostawić kumpla. Morgan i Pepper zbuntowali się i postanowili, że poczekają na przyjaciół i nie będą łazić za Kemperem oraz przy okazji popilnują wozu.
Próbuję Ci tylko napisać, ale widać nadal bezskutecznie, że czepiasz się rzeczy nieistotnych. Wiadomo, jakim filmem jest slasher, wiadomo jakie ma zadanie, a odbieranie go w kategoriach filmu ambitnego, jak Ty to robisz jest naprawdę bezcelowe. Piszesz, że nigdy nie pojechałabyś na koncert jak to zrobili bohaterowie filmu (bo jechali na koncert, mam nadzieję, że o tym wiesz. No, ale ok, już ustaliliśmy, że Ty wolisz unikać miejsc gdzie nie ma ludzi - co moim zdaniem jest bez sensu, gdyż to człowiek jest dla nas największym zagrożeniem i nawet w biały dzień w towarzystwie grupy ludzi możesz umrzeć - jak Kitty Genovese), no, ale gdyby tam nie jechali to nie byłoby filmu. Zadam Ci pytanie: dlaczego w "Titanicu" tylu ludzi weszło na pokład? Przecież ja od początku filmu wiedziałam, że statek zatonie, więc oni byli głupi, że tego nie przewidzieli - tak właśnie wygląda Twój tok myślenia.
"że osobno byliby bezpieczniejsi niż razem. Jak się okazało, niesłusznie. Dla mnie to najgorsze, co można zrobić w takich sytuacjach"
W slasherach "rozdzielanie się bohaterów" jest częstym motywem. Akurat jeśli chodzi o ten podgatunek horroru to na tym polega jego urok - na utartych schematach. Tyle, że tutaj oni mieli powody, aby się rozdzielić - nie to co np. "Droga bez powrotu 4", tam rozdzielanie dopiero było bezsensowne.
"wiem, że szeryf Hoyt nie był prawdziwym szeryfem - ale oni na to nie wpadli, mimo że widać było po nim, że to chodzący kryminał?"
Policjanci z mojego miasta w 90% tak wyglądają, a nawet podobnie się zachowuję (ostatnio odkopano ciało jednego gostka, a oni samobójstwo podejrzewali, tacy geniusze), więc może to nie są prawdziwi gliniarze? Kurczę, muszę to sprawdzić. No, ale sytuację z Hoytem Ci już tłumaczyłam - nawet jeśli wydał im się podejrzany to już wiesz dlaczego nie mogli uciec, nie będę się powtarzać.
"miłe panie"? Takie wrażenie sprawiały wg Ciebie? Ja po nich widziałam, że są szalone jak kapelusznik" - Nie na mnie, na Erin - ja byłam widzem, a nie uczestnikiem masakry:) Ty wiedziałaś, że oglądasz film, a Erin przypominam była spanikowaną kobietą na skraju załamania nerwowego. Miałaś kiedyś załamanie? Wątpię, żebyś w takim stanie była władna myśleć logicznie.
Fajnie, że za przykład "mądrości bohaterów" podajesz "Krzyk". Oni dopiero tępi byli - zorganizowali imprezę, kiedy wiedzieli, że seryjny morderca grasuje, który pomordował już ich przyjaciół, mimo, że policja wprowadziła godzinę policyjną olali ją i zalali się w trupa. No tak, mądrzy byli:)
Skoro uparcie mówisz, że ja bym swoich przyjaciół zostawia w takiej sytuacji i jeszcze głupio twierdzisz, że razem to ustalałyśmy - kończę rozmowę, zwłaszcza, że Twoje argumenty są coraz bardziej niedorzeczne, I nie pisz, proszę, że nie mam argumentów, bo na początku Twojego posta chciałam Ci nawet coś odpisać, ale Twoje uparte czepianie się mnie i próba oceny wkurza mnie niesamowicie. Wytłumaczyłam Ci, dlaczego dla mnie okolica wyglądała na podejrzaną, dlaczego uważam bohaterów za idiotów i o opustoszałych miejscach też rozmawiałyśmy - skoro nie potrafisz tego zrozumieć i cały czas powtarzasz te same bzdury, do tego powołując się na Titanica (ten argument mnie zastrzelił, naprawdę nie byłaś w stanie wymyślić głupszego argumentu? może powinnaś dłużej poszukać? Tak czy inaczej wszystkie kwestie, które poruszyłaś w poprzednim poście usiłowałam Ci wytłumaczyć, jak ja je widzę, ale skoro uparłaś się, zeby nie rozumieć, trudno. Ja się nie będę powtarzała.
I nie traktuje go jako filmu wybitnego, a jedynie miałam nadzieję na odrobinę logiki. Może dla Ciebie to jest to samo, dla mnie zupełnie co innego. Horror jest słaby i szkoda czasu na niego.
Może wg Ciebie urok slasherów polega na głupocie głównych bohaterów, nie wnikam.
Mimo niezbyt miłego zakończenia rozmowy (zdenerwowałam się tą próbą oceny mnie - którąś z kolei), pozdrawiam. Niestety nie przekonałaś, u mnie ciągle ten "horror" - 2/10.
"Skoro uparcie mówisz, że ja bym swoich przyjaciół zostawia w takiej sytuacji i jeszcze głupio twierdzisz, że razem to ustalałyśmy - kończę rozmowę,"
To Twoje słowa: " I nie miałabym wyrzutów sumienia, że zostawiam kumpli, bo tak jak pisałam - dla mnie to było absolutnie głupie rozwiązanie, zwłaszcza, że nie mieli komórek - więc z przyjaciółmi bylibyśmy razem. A nawet, jeśli już byli na tyle lekkomyślni, żeby w kompletnie nieznanym terenie, w tak dziwnych okolicznościach się rozdzielać, to jednak zwiałabym i poczekała na nich w innym miejscu, zaczęła ich szukać, cokolwiek."
Hehe jasno napisałaś, że zwiałabyś i poczekałabyś na nich w icnnym miejscu - czytaj to, co piszesz.
Super, więc teraz wytłumacz mi jedno - dlaczego Ty możesz oceniać bohaterów TCM przez pryzmat tego, że Ty wiedziałaś od początku, że trafili na rodzinę kanibali i dziwisz sie, że oni na to nie wpadli, a ja tak nie mogę oceniać Titanica? Sorry, ale masz kompletnie spaczone poglądy na filmy
Już Ci pisałam, że kumaty widz sięgając po slasher z miejsca domyśli się kolejnych wydarzeń, to normalne. Więc normalne jest również, że ktoś sięgający po film katastroficzny będzie od początku wiedział, że dojdzie do jakieś katastrofy. Ale nie - Ty stawiasz widza i bohatera filmu na równi (tylko skoro już to robisz to bądź konsekwentna i tak samo podchodź do każdego gatunku filmowego, nie tylko horroru).
Nie oceniam Cię, bo szczerze mówiąc wisi mi opinia na temat TCM osoby, która ani nie zna fabuły tego filmu (tylko mi nie mów, że nie udowodniłam Ci nieznajomości fabuły, bo ciągle Ci ją wytykałam na co Ty odpisałaś "Nie uczę się na pamięć takich filmów"), ani nie zna konwencji slasherów. No i oczywiście, która upiera się, że w "Krzyku" bohaterowie byli bardzo mądrzy skoro sam Wes Craven przyznaje się, że głupota bohaterów jego filmu była celowa - miała za zadanie wyśmiać konwencję slasherów. No, ale ok, Ty wiesz lepiej od reżysera:)
Też już męczy mnie ta dyskusja, gdyż większą jej część poświęciłam na zaznajamianie Cię z fabułą TCM, więc jestem za jej zakończeniem. Na przyszłość oceniaj filmy, których fabułę znasz i nie przekręcaj wydarzeń przedstawionych w filmie, bo to naprawdę wkurza osobę, która film oglądała.
Albo zaczęła ich szukać. A poza tym na samym początku tej wypowiedzi jest napisane, że do takiej sytuacji bym nie dopuściła, bo bym się z nimi nie rozdzielała. Owszem, nie doprecyzowałam tego, ale w pierwszym zdaniu tej wypowiedzi była taka, że tak nazwę, dziura, że logiczne się wydawało, że czegoś tam brakuje. Brakowało właśnie tego: w takiej sytuacji za cholerę nie rozdzielałabym się z kumplami. Poza tym nie było napisane, gdzie bym zwiała. Po prostu oddaliłabym się od szurniętego szeryfa.
Ponieważ w Titanicu (jakkolwiek nie uważam tego filmu za jakiś mega dobry) było jasno powiedziane na początku, że oto niezatapialny statek. Tam nie mieli podstaw, żeby przeczuwać, że coś się może wydarzyć, w Masakrze jednak za dużo było podejrzanych rzeczy. I mnie moje spaczone podejście do filmów odpowiada, przynajmniej nie zachwycam się byle horrorem.
Poza tym kompletnie nie zrozumiałaś o co mi chodzi - pewnie, że w każdym z filmów można się domyślić w mniejszym bądź większym stopniu, co się będzie działo. Ale czasem film jest pokazany w ten sposób, że bohaterowie mają prawo nie przeczuwać, co się stanie - w "Titanicu" mieli takie prawo, bo od początku mówiło się, że to super niezatapialny statek. Wyglądał solidnie. Załoga była profesjonalna. Nic nie wskazywało katastrofy - w Teksańskiej powinno być oczywiste dla bohaterów, że coś jest grubo nie w porządku. I wcale nie napisałam, że powinni się spodziewać akurat psychopaty z piłą - ale na pewno mogli się spodziewać, że w tym miejscu niekoniecznie muszą być bezpieczni, Panimajesz?
Co do fabuły to wcale nie zamierzam Ci pisać, że nie udowodniłaś mi nieznajomości fabuły - owszem, udowodniłaś, bo ja film oglądałam dwa razy i dosyć dawno, natomiast Ty, patrząc na to z jaką zajadłością bronisz tego filmu, pewnie oglądasz go co drugi dzień. :) Natomiast konwencję slasherów znam, napisałam tylko, że widz może spodziewać się mordobicia, ale film powinien być pokazany w ten sposób, żeby bohaterowie się jednak tego nie spodziewali. A poza tym, gdzie ja napisałam, że bohaterowie "Krzyku" byli bardzo mądrzy? Napisałam tylko, że mądrzejsi niż w "Teksańskiej...". To wcale nie oznacza wielkiej inteligencji.
I wiem, co Wes Craven mówił o swoich bohaterach - ale, ale... tym zdaniem udowodniłaś, że mam rację, bo oto Craven robi film, który ma wyśmiać konwencję slasherów poprzez pokazanie głupotę swoich bohaterów. "Teksańska..." jest slasherem. Prosty wniosek - bohaterowie "Teksańskiej..." również byli głupi. :) Dzięki, tego argumentu było mi trzeba.
"Na przyszłość oceniaj filmy, których fabułę znasz i nie przekręcaj wydarzeń przedstawionych w filmie, bo to naprawdę wkurza osobę, która film oglądała."
1) Film oceniłam, bo fabułę mniej więcej pamiętałam - to, że nie pamiętam szczegółów nie oznacza, że fabuły kompletnie nie znam. To jest różnica, moim zdaniem znaczna. Przykłady, które podałam, jednoznacznie świadczą o tym, że film oglądałam i pamiętam momenty, które sprawiły, że oceniłam bohaterów w ten, a nie inny sposób. Ty natomiast czepiasz się szczegółów fabuły - przy czym czasami pisałaś mi o rzeczach, które wiedziałam i pamiętałam z fabuły, ale zwyczajnie nie pamiętałam, żeby odpisać: Tak, wiem, że szeryf nie był prawdziwy, bo zamordował swojego poprzednika. Tak, wiem, że bohaterowie jechali na koncert (tylko co to ma do rzeczy?). Tak, wiem, dlaczego się rozdzielili - ale wg mnie nie był to wystarczający powód do takiej rozłąki. Raczej najgorszy z możliwych. Przekręciłam fabułę na pewno, kiedy pisałam o sytuacji z herbatką, ale zrobiłam to z nieuwagi, bo pamiętałam, że w herbacie były środki usypiające. Ale wtedy akurat spieszyłam się z postem, bo chwilę później wychodziłam ze znajomymi, to mogę dodać na swoje usprawiedliwienie. W pozostałych przypadkach mogłam pomylić fabułę (już nie pamiętam, kiedy, a nie chce mi się czytać postów), natomiast udowodniłam, że film widziałam i naprawdę kolor koszuli szeryfa czy kapelusza Erin nie ma tutaj chyba większego znaczenia. Według mnie trochę się czepiałaś.
2) A mnie wkurza jak tłumaczę coś komuś po polsku, a ten ktoś w każdym kolejnym poście pokazuje, że nic z tego nie zrozumiał. :/
"wiem, co Wes Craven mówił o swoich bohaterach - ale, ale... tym zdaniem udowodniłaś, że mam rację, bo oto Craven robi film, który ma wyśmiać konwencję slasherów poprzez pokazanie głupotę swoich bohaterów. "Teksańska..." jest slasherem. Prosty wniosek - bohaterowie "Teksańskiej..." również byli głupi. :) "
I w tym momencie ośmieszasz się na całej linii. "Krzyk" jest zarówno pastiszem jak i parodią. Wyśmiewa schematyczność slasherów, a nie jego głupotę. Wiesz czym jest konwencja? Oczywiście, w większości slasherów bohaterowie są tępi - nigdy nie twierdziłam inaczej. Tutaj również w jednej scenie wykazują się wyjątkową głupotą, ale w pozostałych przypadkach ich postępowanie jest mocno umotywowane - a niestety, w slasherach rzadko kiedy reżyserzy decydują sie motywować zachowanie bohaterów, bo nie ono jest w tych filmach najważniejsze.
Z drugiej strony "Krzyk" oddaje hołd klasycznym slasherom, pokazuje gdzie dokładnie tkwi ich urok, i dlaczego wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością.
Co do "Titanica" to fajne wytłumaczenie - nie zatonie, bo wszyscy mówią, że jest niezatapialny. Hehe czyli jak ktoś Ci powie, że samochód bez hamulców jest bezpieczny to uwierzysz? :)
"Tak, wiem, że bohaterowie jechali na koncert (tylko co to ma do rzeczy?). "
W tym momencie już całkowicie upewniłam się w przekonaniu na Twój temat - czy Ty naprawdę nie czytasz swoich tekstów? Co to ma do rzeczy? Ano to, że czepiłaś się tego, że bohaterowie w ogóle tamtędy jechali, więc napisałam Ci dlaczego. To tak samo jakbyś czepiła się mnie, że poiszłam do sklepu, ale nie zapytała po co. Kumasz? Chryste, z plastikami prędzej się dogadam.
Dalej Twojej wypowiedzi już nie czytam, bo osoby, które zapominają co napisały, próbujące przekręcać swoje i moje wypowiedzi dla mnie są niegodne dalszej konwersacji - szkoda czasu. Pa
Nie życzę sobie, żebyś mnie obrażała tylko dlatego, że nie przekonują mnie Twoje argumenty i mam inne zdanie, co do tego horroru, OK?
Nie pamiętam, żebym czepiła się tego, że tamtędy jechali, może źle sformułowałam zdanie. Czepiłam się, że tam się zatrzymywali, mimo że autostopowiczka wręcz wydzierała się, żeby tego nie robili. Olali ją tak, jak "miłe starsze panie" olały przerażenie Erin.
"Chryste, z plastikami prędzej się dogadam." - aaaa, z pewnością, swojacy zawsze lepiej się dogadują. Wybacz, ale Ty mnie tym tekstem obraziłaś, więc rewanż uzasadniony.
Przepraszam bardzo za obrażanie, ale ja z kolei nie życzę sobie, żebyś przekręcała moje słowa (po prostu wkurzyło mnie Twoje przekręcanie moich wypowiedzi, ale jak uraziłam to oczywiście przepraszam, nie miałam takiego zamiaru). - określenie "miłe paniusie" już Ci tłumaczyłam, ale ok, czepiaj się słów dalej, wisi mi to. ooo nie pamiętasz, że się czepiałaś że tamtęty jechali? To poczytaj to co piszesz, zanim to opublikujesz, bo ciągłe cytowanie Twoich słów, aby Ci przypomnieć co napisałaś również już mnie męczy.
Dyskutujemy parę dni, miałam prawo chyba o czymś zapomnieć? Z początku się nawet miło konwersowało, ale mimo wszystko rozmowa z Tobą nie była kulminacyjnym momentem mojego dnia i pewne rzeczy zwyczajnie pozapominałam. Horrorów się nie uczę na pamięć, swoich postow też nie. Przed chwilą próbowałam to znaleźć, ale nie mogę, za dużo tego, a ja szczerze mówiąc, jestem zmęczona i średnio mi się chce. Możliwe, że tak napisałam i w tym momencie Twoja kontra jest słuszna, ale możliwe, że znowu się źle zrozumiałyśmy albo że wyraziłam się nie w ten sposób. Ja ogólnie pamiętałam, że oni tam zjechali, bo znaleźli tę przerażoną dziewczynę na poboczu i chcieli znaleźć dla niej pomoc. Pomyślałam, że dlatego może tam zajechali, a nie, że to akurat miejsce było na ich drodze (swoją drogą to strasznie dziwne, że droga na koncert popularnego zespołu jest tak opustoszała i pusta. Gdzie ten koncert był organizowany?:P) - takie odniosłam wrażenie. I w tym momencie zdziwiłam się, dlaczego uparcie tam jechali, zwłaszcza, że ta dziewczyna wręcz błagała ich, żeby tego nie robili. Przynajmniej ja to tak pamiętam. A to chyba powinno dać im do myślenia.
Chciałam tylko zauważyć, że to nie była jedyna złośliwość w moją stronę - już się dowiedziałam, że mam spaczone podejście do filmów, np. Trochę mnie to rozśmieszyło, bo ogólnie wydaje mi się, że gust filmowy mam niezły. Chyba, że zasugerowałaś się tym, że w swoich ulubionych filmach mam dużo produkcji Burtona, bo on to dopiero spaczony jest. :P Nie wiem czemu tak bardzo denerwuje Cię fakt, że uznałam bohaterów za idiotów, że nie podoba mi się ten horror i że nie znam fabuły od a) do z). Fragmenty, które rzuciły mi się w oczy, podałam za przykład. Jest jeszcze jeden fragment, w którym uznałam, że znowu nie pomyśleli, ale że pamiętam go niezbyt dokładnie, to przypomnę Ci, jeśli kiedyś będę miała ten film pod ręką i odszukam tę scenę.
Gdzie i w jaki sposób przekręciłam Twoje słowa?
"takie odniosłam wrażenie. I w tym momencie zdziwiłam się, dlaczego uparcie tam jechali, zwłaszcza, że ta dziewczyna wręcz błagała ich, żeby tego nie robili. Przynajmniej ja to tak pamiętam. A to chyba powinno dać im do myślenia. "
Wcześniej wspominałam o jednym momencie, gdzie bohaterowie wykazują się głupotą, moim zdaniem. I właśnie jest to ten moment, który opisałaś. Podobne motywy mamy w niezliczonej ilości tego typu horrorów - za przykłady mogą tutaj posłużyć takie filmy, jak np. "Wzgórza mają oczy" i "Droga bez powrotu", tam z kolei na początku seansu pojawiają się podejrzani dziadkowie, którzy dają widzom sygnał, że coś złego za chwilę będzie miało miejsce. Ale bohaterowie tych filmów, oczywiście, nie dostrzegają tych sygnałów. Podobnie jest w TCM, reakcja samobójczyni, ma być ostrzeżeniem dla widzów. Bohaterowie filmu ignorują panikę dziewczyny, co jest typowe w slasherach, więc z jednej strony można to śmiało zrzucić na konwencję tego podgatunku tylko, że moim zdaniem o ile inne zachowania bohaterów mają swoje uzasadnienie to akurat tutaj go nie dostrzegam - przecież mogli zawrócić dla świętego spokoju, aby jakoś udobruchać spanikowaną dziewczynę. Wiadomo, że na początku mogli jej nie wierzyć, każdy człowiek w takiej sytuacji raczej oceniłby ją jako osobę szaloną, nie dałby wiary w jej słowa, ale moim zdaniem każdy człowiek również zawróciłby, aby trochę ją uspokoić. Więc w tym konkretnym momencie reżyser nie popisał się wiarygodnym umotywowaniem czynów bohaterów filmu. Zawrócić oczywiście nie mogli, bo nie byłoby filmu, ale mogli za to jakoś wyjaśnić fakt, że nie posłuchali dziewczyny.
Widzisz, oglądając slasher nie oceniam zachowania bohaterów w oderwaniu od umotywowania ich czynów oraz bez zadania sobie pytania, co ja bym zrobiła na ich miejscu. Po prostu nie należę do tego typu widzów, którzy z każdego na pierwszy rzut oka głupiego posunięcia protagonistów śmieją się, a w rzeczywistości sami zrobiliby to samo - dlatego właśnie zadawałam Ci pytania odnośnie tego, co sama zrobiłabyś na ich miejscu.
Co do koncertu to chyba nie było powiedziane, gdzie organizowano ten koncert, ale takie koncerty na odludziu nie są niczym nowym. Pamiętasz "Królową potępionych" i koncert w Dolinie Śmierci? Nawet gdyby organizowano ten koncert w większej metropolii to przecież bohaterowie mogli celowo wybrać taką drogę - ja też wolę jeździć po pustkowiach, gdzie panuje przyjemna cisza, niż po miastach:) Ja tam nie uważam za głupotę awersji do dużych metropolii.
Dlaczego wspomianasz o swoim guście filmowym? Ja o nim nie wspominałam. Każdy ogląda to co chce, i to co lubi. Każdy ocenia film jak chce i nikomu nic do tego. Spokojnie, nie mam nic do Twojego gustu - nie lubisz horrorów, spoko, ludzie są różni, każdy preferuje inny gatunek filmowy. Nie przeszkadza mi, że TCM Ci się nie podobała, masz do tego pełne prawo. Tylko, że gdybyś napisała, że film Twoim zdaniem był zły, nudny itp. to nie wywiązałaby się ta dyskusja, bo to byłoby Twoje subiektywne zdanie, do którego masz prawo i nikomu nic do tego. Ale Ty zaczęłaś wyliczać błędy w zachowaniu bohaterów nie zwracając uwagi na ich motywację. A to już nie jest subiektywizm.
Co do metropolii to nie napisałam, że ktoś, kto za nią nie przepada jest idiotą - w tym momencie sama bym nią była. Wyraziłam zdziwienie, że koncerty odbywają się w takich miejscach, ale to już nie jest wina bohaterów. Ja na szczęście mam o tyle dobrze, że w moim mieście koncerty odbywają się w położonej niedaleko hali widowiskowo - sportowej. 20 minut drogi i jak do tej pory nie spotkałam żadnego psychopatycznego mordercy po drodze. Raj dla koncertomaniaka. :)
Wspomniałam o swoim guście filmowym, bo uznałaś go za spaczony. :)
Ja nie zaczęłam wyliczać błędów w zachowaniu bohaterów - po prostu napisałam, że moim zdaniem bohaterowie byli głupi. Potem wywiązała się dyskusja, więc na swoją tezę podałam przykłady. Byłoby lepiej, żebym nie miała żadnych argumentów? A post napisałam pod swoim nickiem, więc to było moje zdanie, nie wydawało mi się, abym próbowała wyrazić wtedy opinię ludu. Czy nie zwracając uwagi na ich motywację? Zwracałam uwagę, tyle że wg mnie te arumenty nie były wystarczające, żeby robić to, co robili. Argument o rozdzieleniu się nie był dla mnie wystarczający. W obcym miejscu, w dziwnych okolicznościach, bez telefonów komórkowych - nie, to raczej nie był najlepszy pomysł. Wiem, że to jest częsty motyw w slasherach, ale wg mnie slasher jak kazżdy gatunek/ pogdatunek filmowy dzieli się na lepsze i gorsze. Moim zdaniem TCM należała jednak do tych słabszych. Ale czy film był nudny tego też bym nie powiedziała - był ciekawy, biegający po lesie morderca tnący ludzi siłą rzeczy jest ciekawy, ale po prostu uważam, że bohaterowie sami wplątali się w taką młóckę.
Co do innych przykładów horrorów to już napisałam, że są również inne przykłady takich filmów - jak choćby "Koszmar minionego lata" czy "Smakosz"., jak też wiele innych filmów.
"Wspomniałam o swoim guście filmowym, bo uznałaś go za spaczony. :)"
Naprawdę? Kurczę, nie przypominam sobie, żebym nazwała Twój gust filmowy "spaczonym", ale mogło mi to umknąć (że ja mam spaczony gust to wiem, ale nie wydaje mi się, żebyś Ty taki gust również posiadała). W każdym razie, jeśli naprawdę tak napisałam to oczywiście przepraszam.
Co do "Smakosza" to oczywiście czytałam Twoją wypowiedź na forum tego filmu, ale nie chcę znowu wdawać się w konwersację na temat zachowania bohaterów - powiem tylko, że tam również ich zachowanie, którego się czepiłaś jest umotywowane (w końcu gdyby poszli na policję to zostawiliby ofiarę samej sobie, ja na ich miejscu również najpierw sprawdziłabym, czy nie można jej jakoś pomóc. W końcu zanim dotarłabym do policji ofiara mogłaby umrzeć, a wyrzuty sumienia zwyczajnie zeżarłyby mnie. Darry mówi o tym w filmie i mnie jako człowieka całkowicie przekonuje jego sposób rozumowania - ale w końcu dla mnie zawsze ważne było życie innych osób). Ponadto w Smakoszu w końcu bohaterowie zwracają się o pomoc do policji, a i tak źle to się dla nich kończy:) W tego typu filmach policja na ogół jest bezradna, bohaterowie zdani są na siebie i co by nie zrobili kończy się dla nich tragicznie. Typowy schemat slasherów, który ja osobiście uwielbiam, ale oczywiście nie traktuję tych filmów, jako obrazy ambitne, ale w kategoriach czystej rozrywki, która nie wymaga myślenia:)
"masz kompletnie spaczone poglądy na filmy"
o znalazłam. Ale nie pisałam tutaj o Twoim guście filmowym tylko o poglądach na filmy. Zresztą już Ci to wyjaśniłam - wydaje mi się nie fair, że jedne filmy jeździsz z konkretnych powodów, a w innych obrazach na te same powody przymykasz oko. O to chodziło:)
Myślałam, że to jedno i to samo. A poza tym widzę po prostu różnicę między TCM a Titaniciem, o których Ci pisałam. Ale już np. inne slashery oceniam w sposób podobny - jeśli ich jakiś wybór nie będzie logicznie umotywowany to ja już jestem to takiego filmu sceptycznie nastawiona. Ja już dobrze wszystkich slasherów nie pamiętam, ale w "Smakoszu" była sytuacja, że jakiś porąbany kierowca najpierw uderzał ich samochód swoją ciężarówką, a potem, zobaczyli ten sam samochód, a kierowca niósł wielki worek i wrzucał do rury. No to co to mogło być, jeśli nie ciało? Co należało zrobić? Zadzwonić na policję i niech sprawdzą, a nie ładować się do rury. Ja wiem, że to nie on tam zszedł, tylko siostra go nie utrzymała, ale k-wa. Nie mieli pojęcia, kiedy kierowca wróci, więc nie wiedzieli, ile mają czasu. Mógł pojawić się w każdej chwili, kiedy oni tam cyrki robili w tej rurze. To samo w "Koszmarze minionego lata". Ten film pamiętam w sumie jeszcze mniej, ale jedna sytuacja zapadła mi w pamięć. Sarah Michelle Gellar ucieka przed mordercą zaułkiem. W oddali widać już tłumy wiwatujących, bo jakaś parada była? Co robi mądra bohaterka? Odwraca się, patrzy, że mordercy nie ma i zawraca sprawdzić, co się z nim stało. Litości! Podobne przypadki nie liczenia się z konsekwencjami widziałam właśnie w "Teksańskiej..."
A co do tego, że nie lubię horrorów - lubię! Gdybym nie lubiła, nie zabierałabym się za "Teksańską...", ani za "Krzyk", ani za "Smakosza". Chociaż lubię też inne klasyki horroru, typu: "Egzorcysta", "Omen" czy "Dziecko Rosemary" albo "Szósty zmysł".Tak, wiem, że to nie slashery i nie powinno się ich porównywać - chodzi mi o to, że filmy tego rodzaju mają u mnie wyższą ocenę niż slashery, chociaż ten podgatunek też dzielę na lepszy i gorszy. Ja czasem nawet lubię takie bezmyślne mordobicie. Ja w sumie nie przepadam tylko za melodramatami i tego gatunku oglądam niewiele (widziałam tylko wspomnianego "Titanica" - dla mnie bliższy romansowi niż filmowi katastroficznemu i "Wodę dla słoni" - żadnego nie oceniłam zbyt wysoko. Może jeszcze coś oglądałam, ale w tej chwili nawet nie pamiętam) i właśnie filmów katastroficznych. Właśnie dlatego, ze i tak wiadomo, co się stanie. :P W slasherach to chociaż na sposoby morderstw można poczekać, czasem się tam jakieś gore wkleci i w ogóle.:P Dlatego nie pamiętam już jakie ja filmy katastroficzne widziałam, nie wracałam do nich. "Pojutrza" na pewno nie widziałam. :P
"Co robi mądra bohaterka? Odwraca się, patrzy, że mordercy nie ma i zawraca sprawdzić, co się z nim stało"
Ale ona nie zawróciła. Zatrzymała się, rozejrzała i ponownie zaczęła biec w stronę parady:)
Ale jeśli chodzi o "Koszmar minionego lata" to zgadzam się z Tobą - oczywiście, ten film też bardzo lubię. Głupota bohaterów jest tam zauważalna, ale ja akurat lubię takie ich zachowania w slasherach (ale bez przesady, jak np. miało to miejsce w początkowej sceny "Basenu", tam zwyczajnie wybuchnęłam śmiechem:) ).
Egzorcystę i Dziecko Rosemary uwielbiam - mogę oglądać te filmy bez końca. Tyle, że Egzorcystę zawsze oglądam z kimś, bo jest to jedyny horror, którego się boję:)