Ten film nie jest oparty na faktach.
Jeśli już mowa o jakości, obejrzyj sobie pierwotną wersję, z 74 roku - to jest dopiero doby film.
ciężko stwierdzić jednoznacznie czy nie jest na faktach...
sama fabuła, nie jest dokładnie odwzorowana na wydarzeniach z przeszłości, jednak jest ona natchniona autentyczną postacią Eda Gaina, psychopatycznego mordercy który działał na terenie stanu Wisonsin w latach 1947-57. Zasłynął właśnie tym że szył maski ze skóry swoich ofiar
tak więc to kto ma rację, należy rozwiązać odpowiadając sobie na pytanie co uważacie za "film na faktach autentycznych"
Ten film nie jest oparty na faktach.
Jeśli już mowa o jakości, obejrzyj sobie pierwotną wersję, z 74 roku - to jest dopiero doby film.
Tutaj bym oponował, gdyż remake ma wszelkie podstawy żeby móc z nią rywalizować,
Podstawy, jakie na przykład? Nie jadam odgrzewanych kotletów, zazwyczaj są podobne w smaku do podeszwy buta. ;)
Ot chocby takie, ze sporo sie zestrzal. Co szokowalo kiedys, niekoniecznie musi szokowac dzis. Jak dla mnie: oryginal 8,5/10, remake 10/10. Tak czy inaczej "Tomek" rządzi:)))
Cóż... po pierwsze nie jest to do końca odgrzewany kotlet, fabuła jest inna niż w oryginale, postanowiono zrezygnować z kultowej sceny kolacji, aby finał miał miejsce w rzeźni. Pamiętasz może ile razy wspominano o rzeźni w filmie Hoppera?
...dużo, tutaj twórcy przekształcili ścieżkę fabularną i w finale zabrali widza do rzeźni. To samo tyczy się formy filmu. Pseudo-dokumentalna ( chociaż kto się tym zainteresował wie ile było w tym wszystkim prawdy... w każdym bądź razie nie biegał sobie nigdy szaleniec z piłą mechaniczną... historyjka wyglądała mniej atrakcyjnie)forma też różni się od tej z oryginału, poza tym samym prologiem, filmy różnią się formą... zamiast kompozycji ludzkich zwłok w 2003 roku widzowie dostali wizję lokalną w domu Leatherface'a. Brak tutaj surowości z jakiej słynął i jaką szokował obraz Hoppera, ale czy można za to winić film Nispela, nakręcony przeszło 29 lat później? Jest za to nadal brud i syf, chociaż nieco mniej niż w oryginale, prequel za to nadrabia.... z pewnością jest tu nie mniej napięcia i w gruncie rzeczy gore, bo wbrew powszechnemu stereotypowi masakra Hoppera jak wszyscy dobrze wiemy nie jest obrazem gore, a miano to nieustannie jacyś laicy w dziedzinie horroru próbują przypisać. Toż to slasher (nawet jeżeli obfitujący w dużo krwistych i obrzydliwych scenek) nigdy nie będzie leżał na jednej półce z filmem gore! Jest równie dużo napięcie i klimatu, Leatherface nie biega ze swoją zabawką od pierwszych minut filmu, czego poważnie się przed premierą obawiałem.. klimat jest budowany starannie i powoli, a napięcie stopniowane. Brak surowości, nawet jeżeli uprzeć by się, że to wada, Nispel nadrabia znakomitą obsadą.
Nie ma tutaj praktycznie słabej roli, podczas gdy w oryginale nie wszyscy sobie radzili idealnie - szczególnie po stronie dzieciaków. Muzyka zarówno tutaj jak i w obrazie Hoppera jest ok, tam z przyczyn oszczędnościowych, nie komponowano niesamowitych tracków, ale okazało się, że w filmie wypada to wyśmienicie. Tutaj zaś mamy typowe dla horroru dźwięki, wyciszane w scenach kulminacyjnych, odpowiednio buduje to napięcie. Podstawa czyli Leatherface w wykonaniu Bryniarskiego jest postacią wykreowaną genialnie - i wspomnicie moje słowa, jeszcze nie raz wcieli się w rolę Skórzanej twarzy. No i szeryf... tutaj mówić chyba nic nie trzeba... Filmy stawiam na równi, nie potrafię wybrać tego lepszego, pewnie ze względu na to, że starą masakrę widziałem po raz pierwszy dawno, dawno temu i obrosła ona dla mnie w legendę. Lubię do niej wracać. Co się tyczy remaka, cóż... Nispelowi udało się coś niesamowitego, tytuł ten miał u mnie miano kultowego już tamtym roku... zaledwie w trzy lata po premierze, wcześniej mi się to nie zdarzyło.