Izolda bardzo dobra, dziewczyna grała naturalnie, nie siliła się na rozpacz i tragizm. Wręcz przeciwnie Tristan, którego załzawione oczy i twarz wykrzywiona w groteskowym i sztucznym wyrazie a'la zbity pies sprawiały, że miałam ochotę kopnąć go i potrząsnąć nim ze słowami "weź się w garść, zaryczany dzieciaku".