Mimo wszystko w oglądaniu tego filmu przeszkadzała mi znajomość książki - lektury przerabianej w szkole :/ nie da się zaprzeczyć, że książka ta jest lekkawo trzepnięta, ale kiedy obejrzałam zwiastun ucieszyłam się, że nie mają zamiaru wciskać tam żadnych rzeczy w stylu pieska Milusia...
bardzo podobał mi się James Franco w roli Tristana (tą kreacją wymazał z mojej pamięci siebie jako Harry'ego Osborne'a :]), cudownie zagrał te sceny kiedy nie wiedział jak ma się zachowywać, gdy Izolda była już żoną króla Marka, jego ból był wręcz namacalny... i te oczy... pięknie to zrobił :) oczywiście nie mogłabym pominąć Sophie Myles, bo też była świetna i fajne miała włosy :p
ale wracając do lektury to tym czego mi brakowało w tym filmie, to śmierci obojga kochanków... i krzewu głogu wyrastającego z grobu Tristana po czym zanurzającego się w mogile Izoldy... w filmie było za to o dwóch splecionych wierzbach, ale kurde ona też powinna umrzeć...
no ale w końcu od dawna staram się aby na moją ocenę filmu nie wpływała znajomość książki, jeśli jest on adaptacją filmową... tak więc ogólnie bardzo mi sie podobał ten film... ;)