PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119808}

Tristan i Izolda

Tristan + Isolde
2006
7,0 48 tys. ocen
7,0 10 1 48434
6,6 8 krytyków
Tristan i Izolda
powrót do forum filmu Tristan i Izolda

Nie czytałam książki, choć miałam taki zamiar. I bardzo się cieszę, że tego nie zrobiłam, biorąc pod uwagę głosy mówiące, że wersja filmowa bardzo odbiega od książkowej. Ale zmiany pomiędzy tymi wersjami wywołują komentarze, które po prostu zwalają mnie z nóg! Mam pytanie do tych krytykujących, uważających, że "Tristan i Izolda" to szmira: czy uważacie, że zakazana miłość, która rozpala zmysły, która nie daje się oszukać, że cierpienia jakie wypływają z braku ukochanej osoby, że starcia z samym sobą: miłosć do kobiety czy lojalność do króla, czy to wszystko można nazwać szmirą?
Przypomnijcie sobie oczy Tristana patrzące na Izoldę z miłością, wyrzutem, oddaniem, ciepłem tak pełne bólu i zanim napiszecie, że to jest szmira pomyślcie. A jeżeli już naprawdę macie serca z kamienia, to nie piszcie takich głupich komentarzy, bo ludzie, którym natura nie poskąpiła zdolności do okazywania uczuć, każdym z nich sa urażani.

raily_martuska_2

Szkoda, że nie czytałaś książki, bo jest lepsza od filmu, aczkolwiek ja nie uważam go za "szmirę" (choć mógłby być lepszy). Myślę, że jeśli najpierw przeczytałabyś książkę, a potem obejrzała film, to przyznałabyś mi rację (że książka lepsza)

ocenił(a) film na 10
milla_88

Po książkę mam zamiar sięgnąć dopiero teraz. Nie chciałam znowu popełnić błędu ksiązka=)film tak jak zrobiłam z Kodem da Vinci i byłam strasznie rozczarowana filmem. Nie przeczę, ze książka jest zła, jeszcze jej nie czytałam. Ale nie uważam, ze różnice w adapatacji są powodem do tak ostrej krytyki...

ocenił(a) film na 10
raily_martuska_2

chciałam napisać, że różnice w adaptacji nie powinny być powodem do tak ostrej krytyki. Sory.

raily_martuska_2

Książka była zdecydowanie lepsza. A zmienili bardzo dużo. Tylko imiona bohaterów pozostały. Mogli ten film pozostawić takim jakim jest, tylko nazwać zakochanych np. Anielka i Ryszard i wyszłaby im samodzielna produkcja. Ale hasło " Tristan i Izolda" ściąga ludzi do kin i kasa leci. Ech ci amerykanie...

raily_martuska_2

Chciałam jeszcze dodać, że tak pozmieniany i przekształcony film, to nie adaptacja - to profanacja!

jowi46_2

Mnóstwo jest takich zniekształconych filmów... co na przyklad powiedzieć o takim królu Arturze? Po co go nakręcili? żeby Keira mogła pokazać się z łukiem? Ale jednak go nakręcili. Nie wspominam już o filmach, które obwinia się, choć były wiarygodne...
Jednak, jakkolwiek również uważam, że film mogłby być lepszy, nie sądzę, by należało aż tak krytycznie podchodzić do jego zgodności z "oryginałem"... jak zapewne wszyscy wiecie, nie ma jednej wersji Tristana... - jest ich mnóstwo, i jak czytamy w Wikipedii :"While the details of the story differ from one author to another, there are similarities in the main plot that are consistently seen."
przepraszam, że po angielsku, ale polskiej wersji nie znalazłam.
Z grubsza, jedna z pierwszych wersji, stworzona przez Francuza, Beroula, na przykład, działanie magicznej mikstury, którą wypijają Tristan i Ysult po jakimś czasie mija i mogą oni sami decydować o swoim losie... (i mamy inne zakończenie niż u Bediera)
U Chrétiena de Troyes z kolei, zaczyna się tak samo, z tym, że gdzieś po drodze Tristan pokonuje smoka... jego romans z Izoldą trwa przez "długie lata", jako typowo "arturowski" - wszyscy się kochają i szanują, dopóki Marek nie dowiaduje się o romansie żony i Tristana. (w tej wersji pojawia się problem konfliktu między Kornwalią a Irlandią). Marek Postanawia ukarać kochanków - tristana przez powieszenie. Tristan jakimś cudem unika stryczka, porywa Izoldę i razem uciekają do lasu Mirrois, gdzie chronią się aż do dnia, w którym Marek ich znajduje. Tristan "zwraca" żone wujowi, sam wyjeżdża i poślubia Izoldę o Białych Dłoniach.
itp, itd. xD
Różne wersje opowieści i legend o Tristanie szerzyly się w europie już w średniowieczu, manuskrypty znaleziono w niemczech, w czechach, w walii, hiszpanii, włoszech, na białorysi, nawet w skandynawii...
wersji przedbedierowskich była naprawdę masa, a w niktórych nawet pojawiały się wzmianki o dwojgu potomków kochanków, których nazwai oni swoimi imionami, a nawet o ich jakże licznym potomstwie...
I choć najbardziej znana jest wersja Bediera, to może nie należy się tak oburzać?
Ja potraktowałam ten film z przymrużeniem oka, i wyszło mi to na dobre - po co się denerwować?

ocenił(a) film na 7
Captain_Jack_Is_BACK

Święte słowa...

No i ci, którzy tak chełpią się tym, że pŻeczytali ksiąRZkę może w końcu odpuszczą i rzucanie mięsem zostawią zawodowym krytykom.

A mi się film podobał... ma swoje wady lecz nie spodziewałem się po nim niczego nadzwyczajnego. Ot, nastawiłem się na nowoczesną produkcję dla masowego odbiorcy i... bardzo ucieszył mnie fakt, że twórcy z tą nowoczesnością nie przesadzili.

Zapłaciłem za bilet 11 PLN i myślę że nie wyrzuciłem pieniędzy w błoto. Polecam każdemu, kogo gust plasuje trochę wyżej niż "Wojna Światów" i trochę niżej niż "Przełąmując Fale".

W mojej opinii, 7/10

ocenił(a) film na 5
raily_martuska_2

Skoro nie czaytalas ksiązki to radze przeczytac.
A miłośc to nie szmira, ale filmy o miłości potrafią byc szmirowate. Bardzo tudno zrobić autentyczny, nie sztuczny film o miłości. Jest ich bardzo mało. Np. idealnym filmem o miłości jest Przełamując fale. Sugeruję ci go obejrzeć. Bedziesz miec porownanie do słabego i momentami kiczowatego Trsitana i Izoldy. To ze komus nie podoba się film Reynoldsa nie znaczy, ze nie jest uczuciowy. Nie wyciagaj takich pochopnych wniosków.

fidelio

a mnie się wydaję, że miłość w filmach jest często kiczowata i przerysowana, właśnie po to, żeby dotzreć do tych ludzi, którzy są płytcy, przywykli do głupich, brutalnych filmów, w których wyraźnie słychac, jak Seagal kopie kogoś w twarz, a potem rzuca nim o ścianę. Takim ludziom też trzeba dać szansę odczuwania, więc miłość musi być w filmie pokazana na tej samej zasadzie co odgłos łamanej szczęki xD

ocenił(a) film na 10
Captain_Jack_Is_BACK

przeczytałam książkę, nadal uważam, że film był lepszy, ponieważ nie potrzeba im było wypitego omyłkowo eliksiru miłosnego. i wielki plus za brak smoków i tym podobnych, bo do kina poszłam na "Tristana i Izoldę" a nie na "King Konga" albo "Star Trek"

ocenił(a) film na 10
raily_martuska_2

czytalam ksiazke ale nie pamietam jak to sie skonczylo i nawet sie ciesze ze tak sie stalo bo film mi sie bardzo podobal!ludzie sa teraz zbyt zajeci zeby delektowac sie sila milosci wiec dzieki tej ekranizacji moga sobie uswiadomic jak wazne uczucia sa w zyciu!wiekszosc filmow ukazuje tylko przemoc i nienawisc a to mamy na codzien. na tym filmie sie odplywa i mozna troche pomazyc (nie tylko o takiej milosci ale i o takim mezczyznie) goraco polecam wszystkim ktorzy wiedza co to milosc

ocenił(a) film na 4
raily_martuska_2

Miłość czy opowieści o zakazanych związkach to nie jest szmira ale ten film tj. "Tristan i Izolda" otarł się o szmirę. Nie krytykuję ludzi, którym się podoba ale mnie ten film wogóle nie zachwycił: zero efektów specjalnych, zero patosu, zero ciągłości w opowiadaniu historii (jakoś takie to wszystko rwane), wogóle wszystko słabe... Oglądając "Tristana i Izoldę" ich nielegalny związek, odnosiłem wrażenie iz są po prostu gówniarzami bez szacunku dla swego władcy i przyjaciela zarazem - szkoda że nie ściął ich wszystkich, oszczędzilby kiepskich scen walk i kompletnie marnej scenki umierania Tristana... To jednak szmira...