Nie wiem ile wersji legend o Tristanie i Izoldzie powstało i nie wiem czy na potrzeby filmu nie wymyślono nowej, ale nie powiem żeby mi się jakoś szczególnie podobała. U Sapkowskiego czytałem najlepszą jak dla mnie. Ich miłość zaczęła się na statku gdzie przez pomyłke podano im "eliksir miłości" a następnie zostali rozdzieleni (między wyspy). Tristan nie mógł żyć bez Isoldy i leżał biedaczek na łożu śmierci. Opiekowała się nim piękna kobieta - Iseult o białych dłoniach. Dwie izoldy kochały Tristana kiedy on kochał jedną. Pewnego dnia Izolda miała przybyć do niego i umówili się poprzez wywieszenie żagla w odpowiednim kolorze gdyby Izolda była na pokładzie. Tristan błagał Iseult żeby powiedziała mu jakiego koloru są żagle, ta powiedziała, że białego. Po czym wyszła do kamiennych łaźni i podcięła sobie żyły. Tristan dowiedziawszy się, że za kilka godzin zobaczy ukochaną zaczął wierzgać na łóżku i za chwilę sam oddał ducha. Statki były tak daleko, że nie było możliwym dojrzeć koloru ich żagli.
Z drugiej strony gdyby film tak przebiegał czułbym jednak pewien niedosyt gdyby pod koniec wszyscy poumierali.